W odpowiedzi na tę decyzję 30 stycznia został opublikowany "List otwarty w obronie filozofii" skierowany do minister nauki i szkolnictwa wyższego Leny Kolarskiej-Bobińskiej. Podpisała się pod nim duża grupa osób o zróżnicowanych poglądach.
Czy uniwersytet bez filozofii pozostaje uniwersytetem? Czy jest sens rozliczać kierunki humanistyczne ze skuteczności na podstawie przeliczników właściwych dla gospodarki rynkowej? Jak wyglądają nakłady na naukę w naszym kraju? O tym, co się dzieje z uczelniami wyższymi w Polsce i z humanistyką na tych uczelniach rozmawiamy w audycji "Klub Trójki".
"Jest nam to cywilizacyjnie potrzebne"
- Czy w każdym miejscu w Rzeczypospolitej powinniśmy kształcić filozofów? Czy mamy dostatecznie wykształconą i liczną kadrę naukową? Czy to kształcenie będzie na takim poziomie, by absolwenci znaleźli potem swoje miejsce w życiu? Mam wątpliwości - stwierdza prof. Daria Nałęcz, wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego. Jak podkreśla gość Jerzego Sosnowskiego, w Polsce filozofia znajduje się w ofercie edukacyjnej ponad 20 uniwersytetów. Zdaniem Nałęcz, to bardzo dużo jak na tak skomplikowany i wymagający kierunek. - Czy nie lepiej mieć mniej centrów edukacyjnych niż więcej, ale nie tak dobrych? - pyta.
W ocenie dr. Łukasza Niesiołowskiego-Spanó - historyka z UW, członka ruchu społecznego "Obywatele Nauki" - uczelnie państwowe nie powinny kalkulować jedynie zysków i strat. - Wyobraźmy sobie, że młodzi ludzie, z nieznanych przyczyn, nagle przestali chcieć studiować historię. Czy państwo może sobie pozwolić na to, by uczelnie, z uwagi na brak studentów, zamknęły swoje instytucje? Wydaje mi się, że historia jest tego rodzaju dobrem naukowym, w które musimy zainwestować, dołożyć. Nie będzie z tego zysku, że ktoś nauczy się historii Polski, ale jest nam to cywilizacyjnie potrzebne - uważa.
Wiceminister zaznacza, że to nie resort mówi uczelniom, jakie kierunki mają prowadzić i kogo zatrudniać. Niesiołowski-Spanó dodaje, że to prawda, że nie tylko MNiSW jest winne sytuacji, również środowisko naukowe powinno dokonać autorefleksji.
Ile pieniędzy na naukę?
- Na naukę z budżetu przeznaczanych jest 0,31 proc. PKB plus 11 z funduszy unijnych - w sumie ok. 7 mld rocznie - informuje Nałęcz i oświadcza, że nie jest to kwota na miarę ambicji ministerstwa, ale i tak to dużo więcej niż w latach ubiegłych. Jak podkreśla historyk, przeznaczanie na naukę mniej niż ok. 1 proc. PKB jest bez sensu, ponieważ taka inwestycja się nie zwraca. - To tak, jakbyśmy wrzucali te pieniądze do studni - twierdzi.
Zdaniem Niesiołowskiego-Spanó problemem jest to, że pieniądze na badania w większości pochodzą z budżetu państwa, a "polska gospodarka nie jest zainteresowana łożeniem na naukę". W ocenie wiceminister to się zmienia. - Jesteśmy na dobrej drodze, by ten udział środków niepublicznych się zwiększał - deklaruje.
Program poprowadził Jerzy Sosnowski.
Na audycję "Klub Trójki" zapraszamy od poniedziałku do czwartku od godz. 21.05 do godz. 22.00.
(kk/mk)