Violetta Villas, jedna z największych gwiazd wokalnych w Polsce, zmarła w poniedziałek w wieku 73 lat.
Wspomnienia głęboko w sercu
- To była taka osoba, że jeśli już kogoś zaakceptowała, to miała tyle serca, powiem w przenośni, na ile wyglądała. Naprawdę była bardzo koleżeńska i serdeczna, ale dopuszczała do siebie tylko niektórych. Bliskość, którą mi okazywała, była rzadkością. Zawsze prosiła, żeby usiąść koło niej, porozmawiać z nią, razem pośpiewać. Przed świętami do niej czasem dzwoniłem. Wspomnieniami noszę ją cały czas w sercu - powiedział aktor i piosenkarz Bohdan Łazuka.
Zmarnowany talent
W ocenie artysty Villas przegrała nie tylko w Polsce, ale także w Ameryce. Ani życiowo, ani zawodowo nie była do końca spełniona.
- To prawda, że w Las Vegas występowała i z Frankiem Sinatrą i Paulem Anką, ale ci panowie z show-biznesu chyba nie do końca ją słyszeli. Nie mieli na jej temat żadnego wyobrażenia, poza komercyjnym oczywiście. A to był głos i talent niepowtarzalny. Wzbudzała kontrowersje, ale właśnie, dlatego że to był charakter wielkiej, porównywanej z Marią Callas, gwiazdy - mówił Łazuka.
Nieszczęsna popularność
Gwiazdę estrady wspominał także piosenkarz, muzyk i kompozytor Zbigniew Wodecki.
- W jej przypadku popularność była nieszczęściem. Cały czas była skazana na egzamin, na konfrontacje z ludźmi, którzy głównie szukali wydarzenia, zjawiska socjologicznego na jej koncertach, a nie tego, co ona śpiewa. Z drugiej strony szkoda, że ktoś nie zmusił jej twardą ręką, żeby wykorzystała możliwości, które dała jej natura. Była jak rozszalały, piękny koń, który nie wiedział jak zatrzymać się w tym biegu - podkreślił Wodecki.
Kontrowersyjna, pełna sprzeczności
- To była osoba pełna sprzeczności. Była kontrowersyjna. Bardzo trudno się z nią współpracowało, była indywidualistką, ale zarazem była bardzo ciepła - powiedział z kolei pianista Maciej Kieres, który pracował z Violettą Villas przez ostatnie 11 lat jej życia.
Villas - w jego ocenie - wyłamywała się z różnych kanonów, ale była wielką artystką.
- Miała swój styl, którego nie pozwoliła sobie zmienić. Nie wszyscy to akceptowali, a ona mówiła, że taka jest i już się nie zmieni. To była osoba pełna sprzeczności. Kobieta w białym futrze, w białym mercedesie z włosami do pasa. Mówiła o Bogu, o zwierzętach i śpiewała. Zupełnie nie pasowała do tamtych czasów, do otoczenia, w którym się wtedy znalazła - wspominał Kieres.
mr