Branford Marsalis: to słowa niosą treść, a nie muzyka

Ostatnia aktualizacja: 21.08.2024 18:19
- Nie da się upolitycznić muzyki, to jedna z najcudowniejszych cech tej sztuki. Polityki nie da się opisać dźwiękami. Ten błąd myślowy pojawił się w latach 60. Kiedy popularna zaczęła być muzyka elektroniczna. Wówczas chciano nadać muzyce instrumentalnej znaczenie polityczne, jednak to słowa, a nie muzyka, niosą treść - mówił w Dwójce Branford Marsalis, amerykański saksofonista i kompozytor jazzowy.
Brandford Marsalis w lipcu br. odwiedził Polskę na zaproszenie Mateusza Smoczyńskiego
Brandford Marsalis w lipcu br. odwiedził Polskę na zaproszenie Mateusza SmoczyńskiegoFoto: Vaclav Salek/PAP/CTK
  • Branford Marsalis pochodzi z rodziny, w której muzyka odgrywa ogromną rolę. Jest najstarszym z sześciu braci, z których czterech jest muzykami jazzowymi, podobnie jak ich ojciec - zmarły w 2020 roku Ellis Marsalis. 
  • Artysta wielokrotnie gościł w Polsce, współpracując również z polską wokalistką Anną Marią Jopek. 
  • W lipcu br. na zaproszenie Mateusza Smoczyńskiego amerykański muzyk wykonał jego Koncert na skrzypce, saksofon i orkiestrę. 

Branford Marsalis urodził się i dorastał w Nowym Orleanie, prawdziwym kulturalnym tyglu, gdzie zwyczaje z Europy, Zachodu mieszały się z wpływami afrykańskim i pogańskimi.

"Świętowanie życia swoich bliskich i opłakiwanie ich śmierci jest równie ważne"

- Prawie wszyscy czarni mieszkańcy Nowego Orleanu to spadkobiercy afrykańskich niewolników. A tę część Stanów kolonizowali Francuzi, którzy pozwalali ludności na kultywowanie ich dawnych zwyczajów. W przeciwieństwie do Brytyjczyków, którzy zduszali, najczęściej siłą, każdy przejaw kultywowania afrykańskich tradycji - podkreślał ceniony saksofonista.

Nieodłączną częścią nowoorleańskiego kolorytu są uliczne pochody pogrzebowe. - Ideą tych pogrzebów jest to, że gdy maszerujesz na cmentarz, opłakujesz zmarłego, ale gdy jego ciało jest już w ziemi, wówczas świętujesz hucznie jego minione życie. Świętujesz też licznie, szczególnie w tzw. "drugiej linii". Pierwsza linia to rodzina, druga linia to wszyscy obcy, postronni ludzie, którzy nie znali zmarłego i dołączają do pochodu, bo interesuje ich zabawa, taniec i świętowanie. Bardzo często można spotkać ludzi, którzy mówią: "Nie wiem kto zmarł, ale na bank dołączę do drugiej linii" - tłumaczył gość Dwójki.

Branford Marsalis o prześladowaniach kolorowych mniejszości w USA

W college'u Branford Marsalis wolał studiować historię niż muzykę. W audycji podzielił się swoimi przemyśleniami na temat prześladowań, które dotknęły czarną i indiańską ludność w Ameryce.

- W jednym i drugim przypadku to ta sama historia opresji. Oczywiście niektórzy powiedzą, że tu i tu decydowały kwestie rasowe. Absolutnie się z tym nie zgadzam. Bardzo często przecież konflikty dotyczą tej samej grupy rasowej – jak miało to miejsce chociażby w Rwandzie. Ta powtarzająca się historia dotyczy zawsze grupy osób, która chce uzyskać władzę, siłę, i wykorzystuje język, by wynieść jednych ponad drugich. Gdy ta opowieść padnie na żyzny grunt, najczęściej niewykształconej, biednej masy ludzkiej, kiedy uda się ich przekonać do tego, że mogą czuć się lepsi od innych, wówczas pójdą za tobą - przekonywał jazzman.

***

Tytuł audycji: O wszystkim z kulturą

Prowadził: Andrzej Zieliński

Gość: Branford Marsalis (saksofonista i kompozytor jazzowy)

Data emisji: 21.08.2024

Godz. emisji: 17.30

pg

Czytaj także

Branford Marsalis: Gustav Mahler zmienił moje życie

Ostatnia aktualizacja: 13.07.2024 22:00
W tym wydaniu audycji "Mało Obiektywnie" Branford Marsalis opowiadał m.in. o jazzie, bogactwie amerykańskiej muzyki, węgierskim folku i swej wieloletniej współpracy oraz przyjaźni ze Stingiem. Z kolei Tomasz Kaczmarczyk przybliżył nam historię powstania i działalność zespołu Slow the Band.
rozwiń zwiń