Wszyscy znamy go jako redaktora i prezentera "Dziennika Telewizyjnego" oraz Dudusia z "Podróży za jeden uśmiech" czy Julka z serialu "Stawiam na Tolka Banana". Filip Łobodziński to jednak prawdziwy człowiek renesansu, z całkiem sporym dorobkiem w dziedzinie przekładu, a przede wszystkim muzyki.
- Muzyką interesowałem się poważniej już pod koniec podstawówki. Zawdzięczam to rodzicom, którzy mieli sporą kolekcję płyt: od Beatlesów, przez Mozarta i Pendereckiego, po japońskie tańce ludowe - wspominał gość Roberta Mazurka. Przyznał też, że sporo nauczył się na planie serialu "Stawiam na Tolka Banana" od odtwórcy głównej roli Jacka Zejdlera. - On pokazał mi Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy oraz zeszyt, w którym spisywał teksty Beatlesów. Dzięki niemu nauczyłem się słuchać tekstów piosenek - podkreślił.
Umiejętność tę wykorzystał wkrótce jako dziennikarz muzyczny pism "Non Stop" oraz 'Rock'n'roll", a także członek Zespołu Reprezentacyjnego, współtworzonego m.in. przez Jarosława Gugałę. W "Wakacjach z Mazurkiem" słuchaliśmy piosenek autorskiej grupy Filipa Łobodzińskiego, ale też utworów Herbiego Hancocka, Boba Dylana, Elvisa Costello i trupy Monty Pythona (przy okazji okazało się, że legendarny "Latający cyrk" był, jeśli chodzi o oglądalność, jedną z największych klęsk w historii Telewizji Polskiej…)
W audycji nie zabrakło refleksji nad upływającym czasem. - Przeszkadza mi fakt, że ludzie powyżej pewnej granicy wieku przestają być widoczni dla radarów pop kultury - mówił Łobodziński. - Z drugiej strony z upływem lat coraz mniej biegamy, więc mamy więcej czasu na myślenie - dodał.
O doświadczeniach Filipa Łobodzińskiego jako muzyka, reportera, dziennikarza, tłumacza i scenarzysty filmowego w nagraniu autorskiego programu Roberta Mazurka.
mm, pg
Filip Łobodziński był gościem Dwójki. Rozmawiał z nim Robert Mazurek; fot. Łukasz Kowalski / PR2