Pierwszego korespondenta wojennego niektórzy upatrują w Herodocie, który opisał wojny perskie, inni w Tukidydesie, opisującym wojny peloponeskie z perspektywy świadka. Jednak prawdziwy początek tego zawodu to 2. połowa XIX wieku, a później I wojna światowa. O tamtych korespondentach, pisarzach, którzy podejmowali się tej roli, i tych, którzy po czasie zostali pisarzami, rozmawialiśmy w audycji "O wszystkim z kulturą".
Prof. Rafał Habielski z Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Społecznych UW zauważył, że w okresie Wielkiej Wojny rola prasy była mniej znacząca niż kilkanaście lat później. – Waga przekazu prasowego była mniejsza wobec rangi przekazu literackiego – powiedział. – Dopiero później prasa osiągnęła status czegoś wiarygodnego, czegoś, na co wszyscy zwracają uwagę – dodał.
Tym, co daje dziennikarstwu dużą przewagę nad literaturą w dziedzinie relacji z działań wojennych, jest czas reakcji. Jednak W 1914 r. nawet prasa nie nadążała za szybko zmieniającą się sytuacją. – Wybuch pierwszej wojny był zaskoczeniem dla całej Europy. Nie spodziewano się przede wszystkim tego, że wojna będzie miała charakter totalny i będzie tak brutalna – przypomniała prof. Maria Olszewska, literaturoznawczyni z UW. – Relacje z wojennego koszmaru powstały dopiero po zakończeniu walk, natomiast teksty powstające na bieżąco nie były przekazami ściśle dokumentarnymi – mówiła.
W audycji słuchaliśmy także wypowiedzi dziennikarza, publicysty i korespondenta Tadeusza Olszańskiego, który opowiadał o reporterskim geniuszu Ernesta Hemingwaya, a także, z nagrań archiwalnych, Ryszarda Kapuścińskiego, który mówił o ryzyku związanym z zawodem korespondenta wojennego.
Więcej o próbach literackiego i dziennikarskiego opisu okresu I wojny światowej w nagraniu audycji, którą prowadziła Katarzyna Hagmajer-Kwiatek.
mc/jp