Dziennikarskie śledztwa są niemoralne? A może najskuteczniejsze?

Ostatnia aktualizacja: 27.03.2012 14:50
- Obcy mi jest sam pomysł, że głównym narzędziem mojej pracy jest mistyfikacja i ukryta kamera - mówi korespondent wojenny Wojciech Jagielski.
Audio
  • Wojciech Jagielski i Jacek Hugo-Bader o dziennikarskich śledztwach
Siedziba rządu w Groznem
Siedziba rządu w GroznemFoto: fot. wikipedia/Michaił Ewstafiew

Co usprawiedliwia posługiwanie się fałszywą tożsamością w poszukiwaniu cennych informacji?
- Liczy się czysta intencja. W dziennikarstwie wcieleniowym nie wolno włączać elementu oszukaństwa - mówi Jacek Hugo-Bader z "Gazety Wyborczej", który dwukrotnie wcielił się na kilka miesięcy w bezdomnego. - Zrobiłem to tylko po to, żeby mieć inny ogląd, żeby zobaczyć, jak inni na mnie patrzą jako bezdomnego łacha. Jak to jest patrzeć na świat z pozycji śmiecia leżącego na ulicy - mówi dziennikarz.
Pretekstem do rozmowy w "Sezonie na Dwójkę" była książka "Handlowałem kobietami" Antonio Salasa. Hiszpański dziennikarz zdobywał nowe tożsamości, by wniknąć w szeregi handlarzy kobiet, hiszpańskich neonazistów i Hezbollahu.
Wojciech Jagielski, jeden z najbardziej doświadczonych dziennikarzy wojennych, książki "Handlowałem kobietami" nie był w stanie przeczytać. - Dziennikarstwo, ja przynajmniej tak je rozumiem, polega na możliwie najrzetelniejszym opisywaniu otaczającej nas rzeczywistości - mówi. - Nigdy nie wydawało mi się, że jednym z oczekiwań wobec mnie wyjeżdżającego na wojnę do Czeczenii jest to, żebym się narażał albo wykazywał odwagę.
Jagielski przyznał w Dwójce, że nigdy nie udawał, że dziennikarzem nie jest. - Tylko raz przebrałem się za pielęgniarza, ale tylko po to, żeby wjechać do Groznego. Na miejscu byłem dziennikarzem - mówi. Jagielski wspominając o metodach Salasa, przywołał aferę Watergate - największe jawne dziennikarskie śledztwo skończyło się dymisją prezydenta Stanów Zjednoczonych.
- Mistyfikacja może pójść zbyt daleko - ostrzega. - Można po nią sięgać już nie tylko w skrajnych przypadkach, ale po prostu dla hecy. Czytelnik zawsze woli czytać o dziennikarzu przebierającym się za Araba niż o samych Arabach.
Antonio Salas, co wydaje się niewiarygodne, wcielił się w szeregi Hezbollahu. - Ciekawy jestem, czy ktoś Hezbollahu czytał tę książkę i czy ten, który angażował go na ochroniarza, żyje? Na miejscu szefa Hezbollahu natychmiast bym wydał wyrok śmierci - mówi.
Takie działania, o czym Salas pisze w swoich książkach, wymagały od niego wyłączenia na pewien czas wrażliwości. - Stawianie się dziennikarza ponad prawem nie jest dobre, choć dzięki tym książkom odbyło się kilka procesów - opowiada w Dwójce Ewa Wysocka, korespondentka Polskiego Radia w Hiszpanii.

Posłuchaj rozmowy polskich dziennikarzach o praktykach Antonio Salasa i nieprzekraczalnych, zawodowych granicach.

usc

Czytaj także

Galicyjski chłop podbija Brazylię

Ostatnia aktualizacja: 20.12.2011 14:50
Nawet nie wiedzieli dokąd płyną. Nie mieli jednak nic do stracenia. Szczerze wierzyli w zapewnienia, że w Brazylii drogi są ze złota i każdy ma swoją małpkę-służącego.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jacek Hugo-Bader: można mnie zrzucić w Rosji na chybił trafił

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2012 13:38
O łatwości pisania reportaży w największym kraju Europy opowiadał w Czwórce autor "Dzienników kołymskich".
rozwiń zwiń