Współczesność lubi ciało. Oczywiście ciało młode, zadbane i zdrowe, co ważne: ciało pożądane. Stąd cudowne diety, przemysł kosmetyczny czy też armie trenerów. Jednocześnie spychamy na margines wszelkie sprawy związane ze skończonością ciała – fizjologię, choroby, cierpienie i śmierć. Znaczny obszar sfery cielesności traktujemy jako rzecz wstydliwą, nieprzyzwoitą, a nawet – budzącą obrzydzenie. Skąd to rozdwojenie i czy tak było w naszej kulturze od zawsze?
– W połowie XVIII i XIX ciało było podstawową strukturą funkcjonowania salonów i, w ogóle, kultury francuskiej – mówił w dwójkowych "Słowach po zmroku" prof. Krzysztof Rutkowski, eseista i historyk literatury, autor przekładu książeczki Pierre’a-Thomasa-Nicolasa Hurtauta "Sztuka pierdzenia". Nasz gość, opowiadając o "karnawałowym stosunku do ciała", przytoczył pewną frapującą anegdotę. Otóż pewien rosyjski oświeceniowy filozof przyjechał swego czasu do Paryża, by poznać u źródeł myśl nowej epoki. W jednym ze swoich listów, opisujących wrażenia z paryskich salonów, napisał: "oni gadają przy stole jedynie o d… i pieniądzach, ale gadają cudownie!".
O chrześcijańskim podejściu do ciała mówił w naszej audycji Mariusz Dobkowski – historyk i religioznawca. Podkreślił on niejednoznaczność w pojmowaniu cielesności przez wielkich myślicieli Kościoła: św. Augustyna, nawróconego manichejczyka (zatem tego, który o ciele ma gnostyckie, nie najlepsze zdanie) czy też św. Tomasza z Akwinu, który ciało dowartościował.
Aby wysłuchać całej rozmowy – w której m.in. o cielesnych i duchowych problemach Kartezjusza, rajskim ubraniu Adama i Ewy, Mickiewiczowskim tworzeniu poezji całym ciałem – wystarczy kliknąć w ikonę dźwięku w boksie Posłuchaj po prawej stronie.
Audycję przygotował Michał Nowak.
(jp)