Sztuka "Moralność pani Dulskiej" została napisana przez Gabrielę Zapolską w 1906 roku. Sama autorka nazywała ją "tragifarsą kołtuńską". Akcja toczy się w mieszkaniu Dulskich we Lwowie. Głównym problemem utworu jest kryzys moralności mieszczańskiej ukazany przez kompromitację kołtuństwa bohaterów.
Zdaniem Magdaleny Cieleckiej termin "Dulszczyzna" pozostaje aktualny także w dzisiejszych czasach, a kluczem do jego zrozumienia jest dziś słowo "wizerunek". - Nikt z nas nie chce opowiadać o tym, co go boli. Chce pokazywać tylko swoją szczęśliwą twarz. Wizerunek osoby spełniającej się w pracy; osoby, która nie ma trosk i zmartwień. A o problemach, które występują na łonie rodziny najlepiej nie mówić. Zatrzymujemy te najtrudniejsze emocje dla siebie. Nie uważam, że to jest złe. Hipokryzja dziś polega jednak na tym, że stwarzamy swój lepszy obraz. Staramy się wykreować innych siebie, bo mamy lęk przed tym, że to jacy jesteśmy naprawdę, nie spełni oczekiwań otoczenia - tłumaczyła w Jedynce aktorka.
Magdalena Cielecka widzi problem jeszcze szerzej i twierdzi, że wszystko dookoła zaczyna być postrzegane i odbierane w sposób fasadowy. - Media mniej czasu poświęcają istotnym, ale może mniej atrakcyjnym medialnie wydarzeniom społecznym, kulturalnym czy międzyludzkim, niż to jaki kto zrobił skandal, z kim lub w czym przyszedł, gdzie się pojawił, a gdzie nie. Ważniejsza dla nas dzisiaj jest fasada, to co na zewnątrz, niż wewnątrz. Świat sięga już trochę granic absurdu w tej kwestii. Tym spektaklem starałam się to pokazać w takim hiperwyrazistym wydaniu, żeby ludzie coś dostrzegli - wyznała.
Rozmawiali Michał Montowski i Anna Stempniak.
pg