Pretekstem do rozmowy był wchodzący do kin obraz "Wielkie piękno" w reżyserii Paola Sorrentina. Film opowiada historię Jepa Gambardelli, pisarza, który po sukcesie pierwszej książki nie pisze już żadnej następnej. Zapytany o powód, odpowiada: "Zbyt często wychodziłem wieczorami". W "Sezonie na Dwójkę" Jerzy Stuhr opowiadał, iż bardzo dobrze rozumie tego bohatera, bowiem Rzym w czasach jego młodości był miastem, które nie zasypiało:
- Jak znam dzisiejsze Włochy, to już takich zabaw nie ma. Ten film przypomniał mi, jak się bawiłem… te drinki na placu Panteon... W 1981 roku obok mnie tam był Kantor we Florencji, Grotowski w Pontederze, Lubimow w Mediolanie, Stein, Tarkowski...Tam się żyło! - wspominał aktor.
W podobnie nostalgicznym tonie utrzymany jest film Paola Sorrentina. Wielu krytyków "Wielkie piękno" przyrównuje do arcydzieła Felliniego "Słodkie życie". Znowuż oglądamy w satyrycznym zwierciadle życie zamożnej włoskiej klasy średniej, arystokracji, mediów - ich pozy, snobizmy, powierzchowność przeżyć i kontaktów. W tle przewijają się pejzaże Rzymu, jakże inne od tych, które można obejrzeć w filmach twórców spoza Włoch.
- To nie jest pocztówka turystyczna, jak film Woody'ego Allena ("Zakochani w Rzymie" - przyp. red.). Sorrentino stara się pokazać to miasto tak, żeby nie można go było rozpoznać - zwracała uwagę tłumaczka dr Anna Osmólska Mętrak. Z powodzeniem - uważa Jerzy Stuhr. Aktor, który od ponad trzydziestu lat regularnie odwiedza Wieczne Miasto, niektóre pokazane w filmie miejsca zobaczył po raz pierwszy.
Więcej o obrazie "Wielkie piękno", który 7 lutego wchodzi do polskich kin, w nagraniu audycji "Sezon na Dwójkę". Udział w niej wzięli tłumaczka dr Anna Osmólska Mętrak, Andrzej Kołodyński oraz Jerzy Stuhr.
Audycję przygotowała Anna Fuksiewicz.
bch/mm