11 września puściły hamulce

Ostatnia aktualizacja: 11.09.2012 09:00
- Dużo łatwiej jest dziś sięgnąć po przemoc – mówi prof. Bohdan Szklarski, politolog. – Bo przemoc jest usprawiedliwiona tym, co się stało po 11 września. I to jest złe.
Audio
Nowy Jork, 14 września 2001 roku
Nowy Jork, 14 września 2001 rokuFoto: Slagheap/Flickr, lic. CC

Nie ma jednego terroryzmu – podkreślają goście Hanny Marii Gizy. Sam termin przez nadużycie powoli traci wyraźne znaczenie.

- Wszystkich nazywamy terrorystami – mówi prof. Bohdan Szklarski. – Mamy wielki worek i wrzucamy do niego partyzantów, bojowników o wolność, tych, co się sprzeciwiają zastanemu porządkowi przy pomocy bomb, przemocy. Nazwanie kogoś terrorystą automatycznie stawia go po stronie zła.

Dziś funkcjonuje ponad 300 definicji terroryzmu. Nie są one spójne. Definicje te wypracowywane są przez organizacje międzynarodowe, państwa a nawet poszczególne organizacje. Z kolei media, ze względu na chwytliwość hasła "terroryzm" określają tak rzeczy, według dra Krzysztofa Liedla z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas w Warszawie, nie mają z terroryzmem nic wspólnego.

- Stany Zjednoczone i Europa mają różne podejście do kwestii terroryzmu – mówi dr Liedel. – USA traktują terroryzm i walkę z terroryzmem w kategorii konfliktu zbrojnego i tak go chcą definiować. Europa traktuje terrorystów jako przestępców. Te dwie filozofie niosą ze sobą daleko idące konsekwencje. Amerykanie decydują się na wysyłanie dronów (bezzałogowych samolotów) do eliminowania terrorystów bez wcześniejszego ich aresztowania i sądzenia, to dlatego, że są w stanie wojny. W Europie tym zajmowaliby się policjanci.

Niewypowiedziana wojna z terroryzmem

- Po 11 września amerykańskie elity dały bardzo szerokie przyzwolenie dla podjęcia wszelkich działań zmierzających do zwalczania terroryzmu. Najechano na Afganistan, była to regularna wojna, inwazja i okupacja – mówi prof. Szklarski. – Słowo "wojna" usprawiedliwia podjęcie wszelkich kroków, które mają nas chronić przed niebezpieczeństwem ze strony "złych". "Wojna" usprawiedliwa przemoc – również przemoc terrorystów.

Nastąpiła ważna zmiana: po atakach na WTC społeczność międzynarodowa zgodziła się na to, że w kongflikcie zbrojnym mogą brać udział podmioty pozapaństwowe; na pierwszy ogień poszły organizacje terrorystyczne.

Zobacz serwis poświęcony rocznicy zamachu.

- Po jedenastu latach doświadczeń pojęcie "wojny" z terroryzmem ma tyluż zwolenników, co przeciwników – podkreśla dr Liedel.

Jak walczć z terroryzmem?

Terroryzm jest metodą walki politycznej, obok metod pokojowych (takich jak wybory), istnieją metody wykorzystujące przemoc.

- Jeżeli przyjmiemy ten punkt widzenia, musimy zrobić wszystko, by ta metoda była nieskuteczna lub nieopłacalna – mówi dr Liedel. – Uczynienie jej nieopłacalną wychodzinam najlepiej. Budujemy systemy bezpieczeństwa, których pokonanie jest bardzo trudne i kosztowne.

Trudniej pokazać terrorystom, że ich działania są nieskuteczne. Choć, jak mówi dr Liedel IRA, ETA czy Al-Kaida nie osiągnęły swych głównych celów, co jest dowodem na to, że terroryzm nie jest skuteczną metodą walki politycznej. Gdyby stało się inaczej, nie byłoby już ratunku przed tym zjawiskiem.

- Terroryzm jest aktem desperacji – podkreśla prof. Szklarski.  – Z terrorystami możemy sobie poradzić. Ale z terroryzmem – nie. Zawsze będą ludzie, którzy czują się wykluczeni, którzy sądzą, że wykorzystywanie tradycyjnych narzędzi rywalizacjji poltycznej nigdy nie będzie skuteczne. Siągają po przemoc…

- Gdy zidentyfikujemy źródła terroryzmu, będziemy w stanie go kontrolować – dodaje naukowiec.




Czytaj także

Świat zamarł z przerażenia

Ostatnia aktualizacja: 11.09.2010 11:00
To był największy zamach terrorystyczny w historii.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Jak zmienił się świat po 11 września?

Ostatnia aktualizacja: 11.09.2011 20:33
W rocznicę ataku na World Trade Center świat pyta o bezpieczeństwo, granice wolności i o koszty wojny z terroryzmem.
rozwiń zwiń