Apollon Musagète Quartett, choć złożony z wyłącznie z Polaków i absolwentów warszawskiej Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina, do życia powołany został w Wiedniu. Być może jednak warto było wyjechać choćby na koniec świata, by zbudować tak zgodny i organicznie brzmiący zespół. - Kwartet smyczkowy jest trochę jak małżeństwo. Gdybyśmy na początku do siebie nie pasowali, docieranie sie zajęłoby długie lata - wyjaśniał altowiolista Piotr Szumieł.
Apollon Musagète Quartett po dwóch latach wspólnego grania zwyciężył w jednym z najważniejszych konkursów muzycznych - ARD w Monachium. - Gdy usłyszałem werdykt, koledzy musieli mnie trzymać, bo myślałem, że zemdleję - wspominał Szumieł. - Wkrótce poczułem, że na naszych barkach spoczęła wielka odpowiedzialność. Z dnia na dzień zaczęliśmy występować obok Hagen Quartet czy Emerson Quartet, które wcześniej znaliśmy tylko z nagrań - dodał.
Ale za "przygodę życia" członkowie Apollon Musagète uważają wspólną płytę oraz koncerty z Tori Amos. - To zupełnie inny sposób wykonywania i przeżywania muzyki, całkowicie odmienne emocje i typ odbiorcy - deklarował pierwszy skrzypek Paweł Zalejski. - Z drugiej strony rodzaj powagi i skupienia typowego dla muzyki klasycznej to ogromna wartość - zaznaczył.
Dlaczego zespół wybrał tak nietypową nazwę? Czy jego członkowie nigdy nie myśleli o karierach solowych? I dlaczego tak dużo uwagi poświęcają polskiej muzyce współczesnej? Odpowiedzi w nagraniach wideo z audycji "Five o'clock" , którą przygotowała i poprowadziła Agata Kwiecińska.
mm
Audycja powstała we współpracy z Narodowym Instytutem Audiowizualnym.