Film ukazuje historię Zuli Lichoń (Joanna Kulig) i Wiktora Warskiego (Tomasz Kot). Ona jest młodą śpiewaczką z małego miasteczka, on – założycielem zespołu ludowego pieśni i tańca Mazurek po czterdziestce. Ona doskonali swoje umiejętności wokalne pod czujnym jego okiem, on – okazuje się być nie tylko nauczycielem. Z czasem między bohaterami pojawia się uczucie, które doprowadza ich do szaleństwa. Nie mogą żyć ze sobą, a bez siebie - nie chcą. A wszystko to w scenerii Berlina i Paryża lat 50. i 60., które to miasta biorą oddech po II wojnie światowej.
Historię opowiadają nie tylko dialogi. Ukazuje ją także, a może przede wszystkim muzyka, która nierozłącznie towarzyszy Zuli i Wiktorowi w ich miłosnych perypetiach. Całość uzupełniają zdjęcia – czarno-białe, tym samym od razu miłośnikom kina przypominające "Idę", która w 2015 r. zdobyła Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny.
"Czwórka" w Gdyni, "piątka" w Sewilli
Teraz w jej ślady może pójść właśnie "Zimna wojna". Ma ku temu ogromne szanse, bo do tej pory zgarniała statuetki niemal na każdym festiwalu, na którym ją prezentowano. W sumie uzbierała już 15 nagród.
Zaczęło się od 71. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes w maju 2018 r. Za reżyserię Złotą Palmą został nagrodzony Paweł Pawlikowski. Potem był 43. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni. Podczas niego "Zimna wojna" otrzymała Złotego Lwa za najlepszy film, a także w kategoriach najlepszy dźwięk i najlepszy montaż. Do tego – na tym samym festiwalu – doszedł Złoty Kangur, czyli nagroda australijskich dystrybutorów filmowych.
Następnie były: Srebrna Żaba w kategorii najlepszy operator na Camerimage w Bydgoszczy i Brązowa Kamera podczas Międzynarodowego Festiwalu Operatorów Filmowych "Braci Manaki" w Macedonii (obie dla operatora Łukasza Żala), a także wygrane w kategorii najlepszy film zagraniczny na National Board of Review w Nowym Jorku i podczas gali Stowarzyszenia Nowojorskich Krytyków Filmowych.
Jednak prawdziwą furorę "Zimna wojna" zrobiła w grudniu w Sewilli, gdzie na rozdaniu nagród Europejskiej Akademii Filmowej zwyciężyła aż pięciokrotnie. Została najlepszym filmem europejskim minionego roku, Paweł Pawlikowski – najlepszym reżyserem oraz scenarzystą, Joanna Kulig – najlepszą aktorką, a Jarosław Kamiński – najlepszym montażystą. Niewiele zabrakło, a w Hiszpanii doszłaby jeszcze jedna nagroda, ale zamiast Tomasza Kota najlepszym europejskim aktorem uznano Marcello Fonte za rolę we francusko-włoskim dramacie "Dogman".
"Decyzje Akademii są nieprzewidywalne"
"Zimna wojna" może sięgnąć po jeszcze jedną nagrodę. Najcenniejszą, bo nasz film nominowano do tego, który może zostać najlepszym a kategorii nieanglojęzyczny. Powalczy tu o prymat z takimi produkcjami, jak m.in. meksykańska "Roma" Alfonso Cuarona i japońskie "Złodziejaszki".
Ewa Puszczyńska Decyzje Akademii są nieprzewidywalne. Nie można się też sugerować sukcesem "Idy". Joanna Kulig i Paweł Pawlikowski są w Stanach, na konkretne działania jeździmy także my, producenci, czy operator Łukasz Żal.
Czy dzieło Pawła Pawlikowskiego zostanie docenione przez Amerykańską Akademię Sztuki i Wiedzy Filmowej i sięgnie po Oscara?
- Decyzje Akademii są nieprzewidywalne. Nie można się też sugerować sukcesem "Idy". Joasia i Paweł [Joanna Kulig i Paweł Pawlikowski – przyp. red.] są w Stanach, na konkretne działania jeździmy także my, producenci, czy operator Łukasz Żal. Wspólny koncert w Stanach, przy okazji promując "Zimną wojnę", dał Marcin Masecki z Joasią Kulig. Joasia zresztą śpiewa na różnego rodzaju kameralnych imprezach w Ameryce. Muzykę z "Zimnej wojny" zatem także wykorzystuje się do promocji – powiedziała Ewa Puszczyńska z firmy Opus Film, producentka obrazuceremonia wręczenia Oscarów odbędzie się 24 lutego w Dolby Theatre w Hollywood.
91. ceremonia wręczenia Oscarów odbędzie się 24 lutego w Dolby Theatre w Hollywood.
bb/PAP