Żydowscy muzykanci na wsi. "Tylko pamięć po nich została"

Ostatnia aktualizacja: 02.03.2019 10:00
- Pamiętam pierwsze odpowiedzi na moje zapytania: "Czy gra pan jakieś żydowskie melodie?". To było oczywiste: "Nie!". Zaczęło się to powoli zmieniać wraz z przemianami demokratycznymi w Polsce, odejściem od cenzury. Żydzi zaistnieli wtedy w przestrzeni społecznej - mówił pomysłodawca projektu "Kolberg po żydowsku" prof. Andrzej Bieńkowski. 
Audio
  • Andrzej Bieńkowski zaprasza na drugą odsłonę projektu "Kolberg po żydowsku" (Poranek Dwójki)
Andrzej Bieńkowski
Andrzej BieńkowskiFoto: Grzegorz Śledź

"Kolberg po żydowsku" ma już swoje drugie otwarcie, tym razem w warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Poświęcone jest ono muzyce polskich Żydów grających po wsiach i uczących muzyki wiejskich muzykantów. Cykl bierze się od projektu i płyty wydawnictwa Muzyka Odnaleziona pt. "Kolberg po żydowsku". Składa się na niego m.in. film "Muzykanci żydowscy Simsia", dotyczący historii muzykujących braci z Radomszczyzny.

Wielka biała plama

Andrzej Bieńkowski swoje obserwacje zebrał na podstawie 38 lat badań terenowych na polskiej wsi, które zaczął na przełomie lat 70. i 80. W ramach tego nagrywał muzykę skrzypków, którzy uczyli się u żydowskich mistrzów, a także zbierał wspomnienia i historie, często zupełnie zapomniane i przez to cenne.

- Kiedy zacząłem jeździć na te wsie, to do głowy mi nie przyszło, że muzyka żydowska mogła mieć wpływ na muzykę wiejską! Publikacji nie było żadnych, w radiu nie nadawano takiej muzyki, na festiwalu w Kazimierzu Dolnym też tego nie było - tłumaczył prof. Bieńkowski, dodając jeszcze jedną, najważniejszą być może w tym temacie rzecz. - Strach! Strach polegający na postholocaustowej traumie: wieś zasklepiała się w poczuciu lojalności wzajemnej, że o tym się nie mówi, wypierano to. Zdjęć czy pamiątek na przykład po braciach Simsia też nie można było znaleźć, bo je spalono. Ze strachu.

Muzyka żydowska: co to znaczy?

Muzyka żydowska kojarzy się przede wszystkim z jej klezmerską odmianą, ze względu na popularyzowanie twórczości rozwijanej w USA i motywy orientalne. Muzyka ta jest jednak dużo bardziej zróżnicowana, diametralnie, jak mówił prof. Bieńkowski, różniła się na przykład muzyka żydowskich miast od muzyki żydowskiej wsi.

- W nazewnictwie wiejskim "żydowskimi" nazywano utwory od nazwiska osoby, która grała ten utwór albo go bardzo lubiła. Takie melodie przeszły w kolejnych uczniach dalej jako żydowskie. Marian Bujak mówił kiedyś, że muzyka żydowska jest taka podobna do naszej, smutna, jak psalmy...

Ważna zdaniem gościa jest tu pionierska rola Witka Brody, który połączył ogromną praktykę terenową i analizę dzieł Kolberga z praktyką: dodał do tej muzyki dynamikę, rubatowanie, instrumentarium. Oparł się zwłaszcza na muzyce z Rzeszowskiego, gdzie popularne były kapele w składzie: skrzypce prym, sekund i bas. Tak też grały kapele żydowskie. - To była kapela biedy! Taki był ten polski punkt widzenia - dowodził prof. Bieńkowski.

Jak brzmią historie o żydowskich wpływach w muzyce polskiej wsi oraz przede wszystkim taka muzyka? Tego słuchać można było na koncercie z cyklu Muzyczna Scena Tradycji z 12 listopada 2017 roku.

***

Rozmawiała: Aleksandra Tykarska

Gość: prof. Andrzej Bieńkowski

Data emisji: 2.03.2019

Godzina emisji: 8.10

Materiał wyemitowano w sobotniej folkowej audycji "Poranek Dwójki".

at

Czytaj także

"Kolberg po żydowsku", czyli jak grano kiedyś na wsi

Ostatnia aktualizacja: 25.10.2017 18:50
- Na wsiach nie było niegdyś sztywnego podziału na polskie i żydowskie kapele. Często zdarzało się, że Polacy grali na żydowskich weselach i odwrotnie – powiedział Andrzej Bieńkowski.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Rabih Abou Khalil - kosmopolita improwizacji

Ostatnia aktualizacja: 28.09.2019 09:00
W dzieciństwie zasłuchiwał się w muzyce Theloniusa Monka, Franka Zappy czy Elli Fitzgerald. Urodził się w 1957 roku w kosmopolitycznym Bejrucie, ale wybuch wojny domowej w 1975 roku zmusił go do ucieczki z kraju. Osiedlił się w Europie i rozpoczął współpracę z jazzmanami.
rozwiń zwiń