Zdobywcy II miejsca w Folkowym Fonogramie Roku 2020 czyli zespół WoWaKin i ich album “Wiązanka”. W audycji 2/3 zespołu – Paula Kinaszewska i Bartłomiej Woźniak – zdradzili kulisy powstania albumu.
- Dlaczego gramy tę muzykę tak, jak gramy? Nie rekonstruujemy, ale i nie tworzymy znacząco innej? Ja tę muzykę ze wsi kocham. Jest ona dla mnie piękna taka, jaka jest. Ale nie mogę jej uprawiać w taki, jak na wsi, sposób, bo jestem innym człowiekiem. Żyję w mieście, urodziłam się 70 lat po wiejskich skrzypkach – mówiła Paula Kinaszewska – Dlatego nie chcemy bawić się w rekonstrukcję. Chcemy ją rozwijać, zobaczyć jak się zmienia, ale pozostając podłączonymi do korzeni.
- Chcemy zaczerpnąć z tej muzyki to, co nas inspiruje, wziąć to i przepuścić przez nasz wewnętrzy filtr, nie udając, że nie jesteśmy z miasta – dodał Bartłomiej Woźniak.
Pomysł na płytę był taki, by utrzymywać pochodzące ze wsi brzmienia. Natomiast ewentualnie zmieniać środki wyrazu, uwspółcześniać je. Próbowałem sobie wyobrazić, co by zrobił taki muzykant, gdyby był teraz na moim miejscu i miał do dyspozycji troszkę inne środki wyrazu. Bartłomiej Woźniak
- Pozostaliśmy wierni w brzmieniu: harmonia, baraban i skrzypce. Ale na przykład Bartek nie byłby sobą, gdyby nie grał na banjolele! Zresztą, sam Piotr Gaca, jak poznał mnie i Bartka, powiedział: „Dobrze to sobie Pani wymyśliła, że go Pani z tym banjolele wzięła do kapeli”. Więc muzycy ze wsi też byli otwarci na takie „ekstrawaganckie” pomysły.
- To był świetny wieczór. Ja grałem na banjolele, Piotr Gaca na skrzypeczkach i co chwila odkrywał jakieś nowe motywy, które koniecznie chciał zagrać razem z banjolą – wspominał Woźniak. – Pomysł na płytę był taki, by utrzymywać pochodzące ze wsi brzmienia. Natomiast ewentualnie zmieniać środki wyrazu, uwspółcześniać je. Na przykład lekko zmienialiśmy harmonię. Poszerzyłem spectrum perkusji, dodając parę drobnych, uwspółcześniających elementów. Próbowałem sobie wyobrazić, co by zrobił taki muzykant, gdyby był teraz na moim miejscu i miał do dyspozycji troszkę inne środki wyrazu.
Członkowie zespołu mają nadzieję, że już niebawem będą mogli na żywo ograć swój najnowszy album. Słuchaczy zapraszają do śledzenia swoich social mediów, gdzie już 29 maja czekają z pewną niespodzianką!
W audycji także archiwalne nagrania i rozmowa z Moniką Wałach-Kaczmarzyk, artystką której płyta Siumi dolina, siumi gróń wydana przez Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej zdobyła I miejsce w konkursie Fonogram Źródeł 2020. Rozmowę z laureatką przeprowadziła w 2016 roku podczas festiwalu w Kazimierzu Anna Szewczuk.
- Śpiewanie to moja pasja, od dziecka. Ja dziesięć roków, już jako dziecko śpiewała u pana Brody. A mój pierwszy mąż zaszczepił mi bakcyla szukania pieśni.
Gwara, którą śpiewa Monika Wałach-Kaczmarzyk jest dość archaiczna. Jak sama zauważa, wynika to z mieszania się ludności żywieckiej i Trójwsi Beskidzkiej. Gwara Jaworzynki ma też mocne wpływy słowackie i czeskie. Niemniej, dla młodych mieszkańców Jaworzynki, mówienie gwarą jest coraz większym problemem. A nie znając jej, trudno śpiewać pieśni tradycyjne regionu.
- Czym miensi dziecka, tym mniej gwary. Tym trudniej wydobyć od nich sposób tego śpiewania tak, by było to wygładzone, by te głoski dobrze brzmiały.
Monika Wałach-Kaczmarzyk obecnie ma około 20-30 uczniów, wiele osób wyuczyła także w ciągu trzydziestoletniej kariery nauczycielskiej.
Słuchaliśmy także: fragmentów płyty Anoura Anansy Cissé
***
Na audycję "Źródła" w środę (5.05) w godz. 15.15-16.00 zaprasza Kuba Borysiak.
mg