Jan Gaca obok brata Piotra, jest uznawany za jednego z najwybitniejszych skrzypków ziemi radomskiej. Choć jak opowiadał Andrzej Bieńkowski przez wiele lat postrzegany był przede wszystkim jako bębnista. - On był bębnistą w kapeli swojego brata Piotra i taka łatka do niego przylgnęła. Kiedy już się wybił na niepodległość i zaczął grać na skrzypcach, to zmieniły się czasy i ludzie na wesela przestali zapraszać skrzypków - wspominał.
Uznanie jako prymista Gaca zdobył na weselach, na których grały dwie kapele, disco polo dla młodych i ludowa kapela dla starszych gości weselnych. - Starsi ludzie mówili, że on znakomicie gra do tańca. Dlatego lubili z nim grać i harmoniści i akordeoniści. On grał z najlepszymi w regionie kajockim, czyli na północ od Przysuchy - opowiadał Bieńkowski.
Zdaniem gościa Piotra Kędziorka wielkość muzyczna Jana Gacy polegała na niepodrabialnym brzmieniu i umiejętności radzenia sobie z niezwykle surowym reżimem tanecznym muzyki ludowej. - Tancerze wymagają takich sprzeczności: z jednej strony chcą, żeby melodia była jak najbardziej ozdabiana i rubatowana, z drugiej musi się bezwzględnie mieścić w takcie, żeby nie podcinać nóg. On to potrafił - tłumaczył Bieńkowski
Jan Gaca zmarł w piątek 23 sierpnia. Jego śmierć to nieodżałowana strata dla polskiej kultury. - Różnica między Gacą a skrzypkiem zawodowym jest taka, że jak skrzypek zawodowy gra, to ta muzyka może być odtwarzana z nut w każdym czasie i miejscu na świecie. Z Janem Gacą jest jak z Milesem Davisem. Nikt nie zagra tak jak on. Razem z nim odchodzi ten sposób myślenia, improwizowania, pamięci...
Jan Gaca gra podczas festiwalu "Nowa Tradycja" 2008
bch