- Góry są takim miejscem, gdzie człowiek szybciej dochodzi do wiedzy o sobie i do prawdziwych odczuć. W górach nie da się grać przed sobą, w związku z tym ludzie szybciej poznają jacy są naprawdę – mówił himalaista w audycji Tomasza Zimocha z cyklu "Niedziela z mistrzem", nadanej 12 października 2008 roku. - Lubię przebywać w górach, traktować je nie jako wrogą siłę, tylko jako miejsce, gdzie da się żyć i da się przeżyć.
35:53 Spotkanie z mistrzem - cz. 1.mp3 - Nie wyobrażałem sobie, momo oporu rodziców, że mogę się nie wspinać - mówil Leszek Cichy w audycji Tomasza Zimocha z cyklu "Niedziela z mistrzem" cz. 1. (PR, 2008)
W Polskim Radiu Leszk Cichy opowiadał o wszystkich swoich wyprawach. Zaczął od tej najtrudniejszej, kiedy to wspólnie z Krzysztofem Wielickim udało mu się wejść zimową porą na najwyższy szczyt świata – Mount Everest.
Było to 17 lutego 1980 roku. W archiwach radiowych zachowała się rozmowa, jaką obaj alpiniści prowadzili z kierownikiem wyprawy, Andrzejem Zawadą, który pozostał w obozie, na niższej wysokości:
- Jesteśmy na szczycie! Hurra! Rekord świata! Gdyby to nie był Everest, to byśmy nie weszli, strasznie wiało. Strasznie ciężko, zimno, bardzo się boimy zejścia, będziemy uważać. Zawada prosił o ostrożność i zdjęcia.
24:28 Polacy na najwyższym szczycie świata - Studio olimpijskie.mp3
Wielicki i Cichy na Mount Evereście
Pytany przez Tomasza Zimocha o to, co zostawił wtedy na szczycie Mount Everest, Leszek Cichy odpowiedział:
- Zostawiliśmy termometr i różaniec. Ten różaniec dostała podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski matka Stanisława Latałły, który w 1974 r. zginął podczas wspinaczki na Lhotse. Przed naszym wyjazdem spotkała się z Andrzejem Zawadą i poprosiła, byśmy wnieśli ten różaniec tak wysoko, jak tylko się da. I udało się go donieść najwyżej, jak można było.
Leszek Cichy nie tylko się wspina. Z zawodu jest geodetą, pracuje jako bankowiec, od czasu do czasu organizuje wyprawy i wciela się w rolę górskiego przewodnika. Jest autorem książki "Rozmowy o Evereście". Przez kilkanaście lat pracował naukowo na Politechnice Warszawskiej.
43314 – to ulubiona liczba Leszka Cichego. Dlaczego właśnie ona? Odpowiedź jest prosta - to są najbardziej prawdopodobne wysokości siedmiu szczytów, które tworzą Koronę Ziemi, a właśnie ją posiada polski wspinacz.
Pytany przez Tomasza Zimocha, o to, co jest w życiu ważne, Leszek Cichy odpowiedział:
- Każdy może mieć swój Everest, jeżeli ma dostateczną determinację, żeby zrobić coś w życiu. Trzeba zostawić po sobie ślad. Jeżeli ktoś zrobi to w górach, to pięknie. Jeśli zrobi to na innych polach działalności, też dobrze. Mamy jedno życie i chcielibyśmy, żeby po nas coś zostało - pamięć, niech zostanie dobra pamięć.
Jerzy Kukuczka. Zobacz serwis specjalny
Niezwykła opowieść o górach i możliwościach człowieka. Życie rodzinne, przyjaźnie, pasje, anegdoty i dramatyczne wspomnienia.
Posłuchaj "Niedzieli z Mistrzem" z udziałem człowieka, który nie błądzi w chmurach, ale po nich chodzi.
30:31 Niedziela z mistrzem cz. 2.mp3 - W namiocie pod Everestem z magnetofonu kasetowego słuchaliśmy piosenek Sipińskiej - mówił Leszek Cichy w rozmowie z Tomaszem Zimochem w audycjiz cyklu "Niedziela z mistrzem", cz. 2. (PR, 2008)