Książka „Diabły, demony, czarty i biesy” to nowa propozycja Pracowni Kraska z Torunia. Autorką tekstów (na podstawie podań ludowych) oraz minimalistycznych, ekspresyjnych ilustracji jest Kamila Sobczak. O nowym dziele Pracowni Kraska rozmawiała z nią Iwona Muszytowska-Rzeszotek.
Pozycja „Diabły, demony, czarty i biesy” poświęcona jest wierzeniom ludowym w Polsce, stworzona w formie niewielkiego podręcznego bestiariusza. Książka jest bogata w stylizowane, nawiązujące do folkloru ilustracje. Ukazuje mroczne grono diabłów, upiorów, topielców, boginek, czarownic i wielu innych demonów. Prowadząc przez opowieści o najpopularniejszym wierzeniach ludności polskiej wsi, przedstawia przerażający i intrygujący świat wierzeń naszych przodków.
- Starałam się wybrać demony, które miały najlepszą bibliografię, są najlepiej opisane w literaturze. Chciałam mieć poczucie, że nie wymyślam, a bazując na opowieściach i legendach tworzę własne ilustracje. Zależało mi na tym, by każdy, kto przeczyta książkę, miał poczucie, że tak te demony występowały w demonologii ludowej.
Dobrym duchem książki o demonach jest prababcia autorki – Antonina. Rodzinne podania utrzymują, że Antonina była bardzo przesądna i wierzyła w czary. Spluwała trzykrotnie za siebie, dbała o to, by nikt nie rzucił uroku na jej kury.
- W momencie, gdy pradziadek opowiedział mi o tym po raz pierwszy, bardzo mnie to rozbawiło – przyznaje Kamila Sobczak. – Byłam wówczas w liceum. Dopiero teraz, gdy sięgałam do Pełki czy do Baranowskiego, zrozumiałam jak to, co robiła, było dla niej istotne.
Demony nie były od święta. To była codzienność. Kamila Sobczak
Kamila Sobczak jest autorką zarówno tekstów, jak i ilustracji w książce „Diabły, demony, czarty i biesy”.
- Bazowałam na ludowych drzeworytach. Uznałam, że ich ekspresyjność i prostota, często groza, idealnie pasują do tego, jak ta ludność potwory sobie wyobrażała. Uznałam, że to będzie niesamowity środek artystyczny, który może pokazać jednocześnie grozę i śmieszność tych wierzeń dla nas współcześnie.
Jak podkreśla Sobczak, ważne było dla niej zrozumienie dawnych podań i mitów. Przygotowując się do napisania własnego tekstu, próbowała wejść w skórę ludzi wierzących w demony. Teraz istoty demoniczne jawią się autorce jako odpowiedzi, rozwiązania na niewytłumaczalne zjawiska i związane z nimi lęki. Wiele z nich mieszkańcy wsi nie potrafili wytłumaczyć racjonalnie (ze współczesnego, zachodnioeuropejskiego punktu widzenia). Zmory, mary, demony były próbą oswojenia.
- Przyczynowość i skutkowość tych wierzeń była dla mnie niesamowita! Zrozumiałam, że jest w tym jakiś logiczny sens. – mówiła Sobczak. – Demony nie były od święta. To była codzienność. Jeśli krowy sąsiadki dawały więcej mleka, na pewno miała jakieś konszachty z diabłem. Co noc u kogoś mogła pojawić się mara…
Autorkę w szczególności zaciekawiła postać topielca. Występowała w całej Polsce, jak kraj długi i szeroki, choć nazywano ją różnorako. Co jeszcze odkryła Kamila Sobczak, podczas studiowania dawnych legend?
- W Polsce wszędzie było strasznie. Nie było najstraszniejszego miejsca. Demony nazywały się inaczej, ale występowały wszędzie!
***
Tytuł audycji: folkowy Poranek Dwójki
Materiał przygotowała: Iwona Muszytowska-Rzeszotek
Data emisji: 4.02.2023
Godzina emisji: 8.15