30 lat zespołu Werchowyna

Ostatnia aktualizacja: 13.05.2023 10:00
Rozpoczęło się wspólnym śpiewaniem przyjaciół związanych ze środowiskiem Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. Zachwyceni beskidzkim otoczeniem (które autochtoni nazywają Werchowyną), studenci stworzyli swoją Werchowynę na bazie melodii i pieśni Beskidów. W tym roku zespół Werchowyna obchodzi trzydziestolecie swojego istnienia.
Audio
  • 30 lat zespołu Werchowyna (Dwójka/Poranek Dwójki)
Warszawska Werchowyna rozpoczyna obchody 30-lecia wspólnego muzykowania
Warszawska Werchowyna rozpoczyna obchody 30-lecia wspólnego muzykowaniaFoto: materiały prasowe

W 1991 roku zespół Werchowyna miał już regularne próby, a w grudniu zadebiutował na Festiwalu „Mikołajki Folkowe”. W ciągu 30 lat ewoluował repertuar i zmieniał się skład Werchowyny. Z początku grupa wykonywała przede wszystkim pieśni i melodie łemkowskie, ukraińskie oraz huculskie. Dzisiejsza Werchowyna koncentruje się na wielogłosowych pieśniach wschodniosłowiańskich śpiewanych a capella, czasami z udziałem pojedynczych instrumentów.

O 30 latach tworzenia i obserwowania folkowej sceny w Polsce mówili Goście Poranka – członkowie Werchowyny.

- Początków trzeba doszukiwać się na kursie Studenckiego Koła Przewodników Beskidzkich. A Perełka był naszym instruktorem. Grał na gitarze i śpiewaliśmy łemkowskie piosenki przy ogniskach. To był początek, taka nasza fascynacja kulturą, pieśniami, architekturą, ludźmi... – mówiła jedna ze współzałożycielek Werchowyny, Justyna Straczuk.

Zapadła decyzja, by nauczyć się śpiewać nie tylko przy ognisku, by poznać głosy i maniery śpiewacze. Przyszli członkowie Werchowyny zrzeszyli się, zapraszając jeszcze innych zainteresowanych. Spotykali się przede wszystkim, żeby śpiewać.

- Choć nie do końca było tak, że wszyscy się znali. Ja studiowałam polonistykę, znałam się z Justyną Straczuk. Wiedziała, że chodzę po górach, śpiewam. Zaprosiła mnie na spotkanie, mówiąc: słuchaj, robimy coś w rodzaju zespołu” - wspominała Anna Jakowska.

Grupa poświęcała czas na kontakt z mieszkańcami Beskidów i Bieszczad. Jako wędrujący z plecakami często sypiali u przesiedlonych Łemków, Ukraińców. Często wtedy też śpiewali i zaskakiwali tym gospodarzy. A reakcje gospodarzy zaskakiwały ich.

- Pamiętam, jak byliśmy na zabawie łemkowskiej. Wspaniale nas przyjęli. Kuba śpiewał wtedy weselną pieśń, a dwie panie siedząc z przodu, płakały. Po koncercie spytałem je, dlaczego płakały. Powiedziały, że nie słyszały tej pieśni od czasów przesiedlenia...

Wernychora, Kermesz w Olchowcu, 1993 Wernychora, Kermesz w Olchowcu, 1993

Ponadto w folkowym Poranku Dwójki:

  • Wojciech Kowalczuk Laureatem Nagrody im. Oskara Kolberga

Dwie Nagrody im. Oskara Kolberga wędrują na Podlasie. Uhonorowano tkaczkę Ludgardę Sieńko z Janowa oraz etnografa imuzealnika Wojciecha Kowalczuka.

Oboje doskonale się znają, zwłaszcza, że Wojciech Kowalczuk był pomysłodawcą i opiekunem pierwszego w Polsce Szlaku Rękodzieła Województwa Podlaskiego oraz twórcą największej kolekcji muzealnej poświęconej zjawisku dywanów dwuosnowowych. Opisał je we własnym albumie „Tkanina dwuosnowowa”. Kowalczuk jest autorem wielu projektów badawczo-wystawienniczych z zakresu sztuki rękodzieła ludowego północno-wschodniej Polski. Specjalizuje się w badaniach nad tradycyjnymi rzemiosłami.

- Pani Ludgarda to jedna z njwybitniejszych tkaczek w regionie. Wytworzyla swój własny, rozpoznawalny styl. Na konkursach zazwyczaj zasłaniamy nazwiska twórczyń. Ale jednej nigdy sie nie da zasłonić. To jest Ludgarda Sieńko. Jest mistrzynią budowania kompozycji z bardzo wielu motywów. Tkaczki biorą sobie 2, 3, 10 motywów. Rozpracowują je tak, jak biegnie wątek. Sieńko bierze 15-20. Jeden kontynuuje, drugi się zaczyna, trzeci kończy. To są tkaniny Ludgardy Sieńko – mówił Wojciech Kowalczuk.

Dla etnografa bardzo ważne było, by styl każdego artysty był znany i rozpoznawalny. Sam był świadkiem zanikania kultury tradycyjnej i zastanawiał się, jak może jej pomóc. Jak ją rozpromować.

- W latach 70. Robiłem badania nad kowalstwem. Zniknęli, praktycznie nie mieli już roboty. Za chwilę jeździłem do rzemieślników obróbki drewna. Dla mnie robili. Później skórnictwo... Miałem szczęście z tymi ludźmi rozmawiać. Dziś już bym do niech nie dotarł. To były działania schyłkowe... I tak też było na Szlaku Rękodzieła Ludowego. W 1992 roku pomyślałem sobie „przedłużymy to!”. Byłem idealistą. Dziś możemy powiedzieć, że się udało!

Wojciech Kowalczuk był pomysłodawcą Szlaku Rękodzieła Województwa Podlaskiego – pierwszego w Polsce turystycznego szlaku etnograficznego. Dlaczego kultura tradycyjna była wówczas w fazie zmierzchu? Jak wspomina etnograf, kultura zamierała m.in. przez skok technologiczny. Masowo zmieniały się sprzęty w gospodarstwach, cenne warsztaty pozostały bez odbiorców.

- Poszukiwaliśmy odbiorców. W pierwszej fazie byli to turyści. Później twórcy sobie poradzili. Mało tego, że poradzili! Nikt się nie spodziewał, że to przetrwa 30 lat! A teraz twórcy mają już następców! – mówił z dumą Kowalczuk. – Ja naprawdę nie wiedziałem wiele o turystyce. Ja tylko myślałem o tym, jak tych turystów doprowadzić do twórców.

Na mapie podlaskiej etnografii nazwisko Wojciech Kowalczuk jest znane. Etnograf i muzealnik, poza Szlakiem Rękodzieła, promował twórców ludowych także poprzez organizowane przez siebie jarmarki rękodzieła. Doradzał artystom jak się wybić. Do dziś utrzymuje kontakt z twórcami.

Z laureatem Nagrody im. Oskara Kolberga rozmawiała Dorota Sokołowska. Uroczyste wręczenie nagród odbędzie się 12 lipca 2023 r., podczas gali na Zamku Królewskim w Warszawie. 

Posłuchaj
06:37 PORANEK Dwojka 2023_05_13-07-49-40.mp3 Wojciech Kowalczuk z Nagrodą im. Kolberga (Dwójka/Poranek Dwójki)

 

  • Rozmowa z Romanem Targańskim – synem jednego z ostatnich bednarzy w Polsce. W tej rodzinie bednarstwo jest tradycją od czterech pokoleń. Miejscowość Skępe słynie z różnorakiego rzemiosła, między innymi właśnie z bednarstwa. Jan Targański  jest jednym z ostatnich przedstawicieli ginącego zawodu. Tradycję w rodzinnym zakładzie kontynuuje aktualnie jego syn pan Roman Targański. Mimo, że wielu starych narzędzi po pradziadku, dziadku i ojcu już nie używa, nadal trzyma je w rodzinnym zakładzie. Są to niezwykle cenne pamiątki. Do miejscowości Skępe na rozmowę o beczkach i kiszeniu kapusty pojechała Iwona Muszytowska-Rzeszotek.
    Posłuchaj
    06:52 PORANEK Dwojka 2023_05_13-08-11-12.mp3 Wizyta u bednarza (Dójka/Poranek Dwójki)
     


  • W cyklu „Od Olzy do Sanu. Ludzie Gór” – Lachy Limanowskie. Lachy – przypomnijmy – są według etnografów grupą przejściową między Góralami a Krakowiakami.


  • Rube Świnie wydają debiutancką płytę

    „Po pandemii zaczęliśmy powadzić «slowfolkowe» życie. Naszą płytę wydajemy pomalutku. Mamy nadzieję, że ukaże się na jesieni”, mówiła Kasia Dudziak z zespołu Rube Świnie. Grupa właśnie szykuje się do wydania debiutanckiego albumu. Promuje go nostalgiczny utwór „Śmierć i młodzieniec”.


    rube świnie Nowa Tradycja 2021.png
    Rube Świnie. Bezkompromisowi i czuli Ślązacy

     - Nasza aranżacja „Śmieci i młodzieńca” zbiegła się z początkiem działalności zespołu Rube Świnie. Do tej pory pracowaliśmy z Mateuszem jako mały projekt. Brakowało nam pieśni o duchach albo o śmierci… znaleźliśmy ja w opracowaniu pieśni z Opolszczyzny Adolfa Dygacza. Oyginalnie została ona spisana w 1912 roku z ust pana nazwiskiem Zmarzły. Miał wówczas 82 lata. Możemy więc podejrzewać, że pieśń pochodzi jeszcze z XIX wieku!

    „Śmierć i młodzieniec” to ballada opowiadająca o uciekającym przed śmiercią młodym chłopaku. Zespół Rube Świnie zaaranżował ją na „nostalgiczny śląski walczyk”. Muzycy grupy byli oczarowani pieśnią i to właśnie ona jako pierwszy singiel reprezentuje powstający debiutancki album zespołu.

    - Postanowiliśmy, że to będzie nasza wizytówka. I wizytówka tej płyty. Ponieważ znajdzie się na niej wiele różnorodnych utworów! Będzie ich 11, z czego połowa to nie utwory „szybko-taneczne”, ale nostalgiczne, obrzędowe z Górnego Śląska, znajdzie się nawet pieśń pogrzebowa.

    Założeniem zespołu było granie piosenek z historycznego Górnego Śląska. To obszar sięgający niemal od Nysy do Katowic i na południe – do Śląska Cieszyńskiego. To obszar objęty przez śląski język, który także pełni ważną rolę w twórczości Rubych Świń.

    Zobacz także:

    Posłuchaj
    07:19 PORANEK Dwojka 2023_05_13-08-37-02.mp3 Rube Świnie nagrywają płytę (Dwójka/Poranek Dwójki)
      

YouTube, Rube Świnie

  • O wystawie „Prawda, dobro, piękno” w Muzeum Archeologicznym i Etnograficznym w Łodzi opowie kurator Michał Świercz.
    Posłuchaj
    07:46 PORANEK Dwojka 2023_05_13-09-13-59.mp3 Wystawa "Dobro, piękno..." W łódzkim MAiE (Dwójka/Poranek Dwójki)
     

Słuchaliśmy:

7.09 Larry Grenadier Oceanic (2:22)

7.14 Os Tincoãs Chapeuzinho Vermelho (2:47)

7.23 Alberto Iglesias Hable con ella (5:15)

7.30 Geir Sundstøl Våg (5:09)

7.36 Titi Robin Marraine (4:09)

7.45 Francisco Mignone Lenda sertaneja, wyk. Martin Jones (fortepian) (2:17)

7.54 Anouar Brahem Stopover at Djibouti (6:31)

8.02 Ludwig van Beethoven Sonata na fortepian i skrzypce op. 12 nr 1 D-dur, III. Rondo (Allegro), wyk. Midori (skrzypce), Jean-Yves Thibaudet (fortepian) (4:46)

8.08 Soledad Bravo Tonadas de Ordeño (2:59)

8.18 Emahoy Tsege Mariam Gebru Aurora (1:56)

8.26 Limousine & Lucas Santtana Foi Assim (3:49)

8:33 Werchowyna Pochodyla Stepanyna (2:09)

8.43 Rube Świnie Śmierć i młodzieniec (7:17)

8.56 Joe Hisaishi Mother’s Broom, wyk. Stephen Morris (skrzypce), Royal Philharmonic Orchestra, Joe Hisaishi (dyr.) (3:44)

9.08 Kożuch, Joanna Skowrońska & Róża Martyna Grabowska Siedzi ptaszek na topoli (3:57)

9.22 Oumou Sangaré Mogoya (3:28)

9.27 Werchowyna Sywaja Zazula (2:57)

9.38 The Roger Webb Sound Moonbird (2:17)

9.48 Shigeru Umebayashi Yumeji’s Theme, wyk. Gidon Kremer (skrzypce), Kremerata Baltica (3:19)

9.52 Bobby McFerrin Circlesong Six (7:49)

***

Tytuł audycji: folkowy Poranek Dwójki 

Prowadził: Piotr Kędziorek

Data emisji: 13.05.2023

Godzina emisji: 9.30


Czytaj także

Werchowyna z płytą "Pływut' roky". Ogień śpiewu

Ostatnia aktualizacja: 03.04.2019 11:30
Zmieniają się mody, przemijają style, powstają nowe zespoły, inne przechodzą do historii, ale oni od 28 lat trwają, koncertują i śpiewają jak nikt inny. - Śpiew jest nam niezbędny do życia. To siła, która trzyma nas razem - mówiła Ewa Wróbel-Kacprowicz, współzałożycielka grupy.
rozwiń zwiń