Zychowicz: wiara powstańców w pomoc sowietów obciąża dowództwo AK

Ostatnia aktualizacja: 04.10.2014 19:00
- Przedwojenni oficerowie byli ludźmi honoru. Postępowanie Stalina w sprawie Powstania Warszawskiego było tak nikczemne, że nie mieściło im się w głowie - bronił w Dwójce politycznych kalkulacji dowództwa Armii Krajowej płk. dr Krzysztof Gaj.
Audio
  • Dyskusja na temat politycznych okoliczności kapitulacji Powstania Warszawskiego, z udziałem Piotra Zychowicza i płk. dr. Krzysztofa Gaja (Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego/Dwójka)
Powstanie Warszawskie. Żołnierze Batalionu Zośka. Okolice włazu kanałowego przy ul. Wareckiej
Powstanie Warszawskie. Żołnierze Batalionu "Zośka". Okolice włazu kanałowego przy ul. WareckiejFoto: wikimedia.commons/fot.Jerzy Tomaszewski

2 października 1944 dowódcy Armii Krajowej z pełnomocnictwem gen. Bora Komorowskiego i Obergruppenführer Erich von dem Bach zawarli układ o zaprzestaniu działań wojennych w Warszawie. 4 października w Ożarowie gen. Bór Komorowski spotkał się z niemieckim generałem. 5 października o godz. 9.45 pomaszerował na czele oddziałów powstańczych do niewoli.

Zdaniem historyka Piotra Zychowicza, autora głośnych książek "Pakt Ribbentrop-Beck" oraz "Obłęd '44", decyzja o kapitulacji powstania powinna zostać podjęta znacznie wcześniej. - To mogło nastąpić już 10 września. Zawodowi żołnierze wiedzieli, że ta bitwa musi zostać przegrana, że są skazani na klęskę. Tymczasem żołnierze niższego szczebla, którzy nie mieli oglądu sytuacji, wierzyli ślepo w dowództwo AK. Liczyli że oficerowie poprowadzą ich do zwycięstwa, więc chcieli się bić dalej.
Zobacz serwis specjalny o Powstaniu Warszawskim>>>

Mimo olbrzymiej dysproporcji sił między powstańcami, a wojskami niemieckimi, powszechne wśród żołnierzy Armii Krajowej było przekonanie, że z pomocą przyjdzie Zachód, lub wesprze ich w walce zbliżająca się do Warszawy Armia Czerwona. - Fakt, że zostały wytworzone takie oczekiwania w wojsku, obciąża dowództwo AK, ponieważ szans na zrzuty broni i wojska przez aliantów nie było najmniejszych, z kolei całkowitym szaleństwem było liczenie na pomoc ze strony sowietów - oceniał Zychowicz w "Klubie Ludzi Ciekawych Wszystkiego".

Przywódców Armii Krajowej bronił płk. dr Krzysztof Gaj, który zauważał, że choć Rosjanie nie byli naszymi sojusznikami, to walczyli z Niemcami i byli sojusznikami naszych sojuszników, czyli Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, a więc łączyła nas wspólnota interesów. - Stąd te oczekiwania pomocy.

Piotr Zychowicz ripostował, że takie myślenie zmusza do patrzenia na oficerów AK, jak na naiwne dzieci. - Sowieci już wcześniej wielokrotnie dawali dowody swojej politycznej perfidii. 17 września 1939 Armia Czerwona najechała na Polskę, potem był czerwony terror 1939-1941, ze zbrodnią katyńską, o której panowie Komendy Głównej AK dowiedzieli się przed 1943 rokiem. W końcu mamy pacyfikację Armii Krajowej w trakcie Akcji "Burza". Jeśli ci panowie liczyli na pomoc Sowietów w 1944 roku, to mamy do czynienia z ogromnym brakiem odpowiedzialności.

Płk. dr Krzysztof Gaj zwracał jednak uwagę, że wielu oficerów Komendy Głównej AK nie wierzyło w meldunki napływające do nich z terenów. - Przykładowo nie wierzono w informacje płynące z Wołynia o rzeziach jakie tam miały miejsce, ponieważ działy się tam rzeczy, które nie mieściły się w psychice ówczesnych oficerów.

Więcej na temat politycznych okoliczności kapitulacji Powstania Warszawskiego - w nagraniu audycji "Klub Ludzi Ciekawych Wszystkiego", przygotowanej przez Hannę Marię Gizę.

bch

Czytaj także

Kapitulacja Powstania Warszawskiego. 63 dni wiary w wolność

Ostatnia aktualizacja: 02.10.2024 06:00
2 października 1944 roku po 63 dniach walki i daremnego oczekiwania odsieczy ze strony Rosjan dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski ps. Bór podpisał akt kapitulacji miasta.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Zdrajcy generała Grota-Roweckiego jeszcze w latach 80. podawali się za bohaterów...

Ostatnia aktualizacja: 31.08.2014 12:00
Blanka Kaczorowska przebywała w Polskim Domu Spokojnej Starości dla zasłużonych w walce o niepodległość we Francji. Ludwik Kalkstein ukrywał się pod imieniem i nazwiskiem Edwarda Ciesielskiego, który razem z rotmistrzem Pileckim uciekł z Oświęcimia.
rozwiń zwiń
Czytaj także

Podczas II wojny światowej mieliśmy prawdziwe państwo. Brakowało tylko broni z Zachodu...

Ostatnia aktualizacja: 22.09.2014 13:00
Polskie Państwo Podziemne obejmowało prawie wszystkie dziedziny życia. - Mieliśmy terytorium, ludność oraz władze ustawodawczą, wykonawcza i sądowniczą uznawane przez zdecydowaną większość obywateli - podkreślał w Dwójce prof. Tadeusz Panecki.
rozwiń zwiń