Odkrycie cząstki, zwanej też bozonem Higgsa, ma wyjątkowe znaczenie dla dalszego rozwoju fizyki, jest zwieńczeniem tak zwanego Modelu Standardowego budowy wszechświata. Naukowcy z ośrodka Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych odkryli cząstkę zgodną z charakterystyką bozonu Higgsa (ogłoszono te wyniki miesiąc temu). Poziom błędu wedle najnowszych doniesień zmalał do 6 sigma.
- Ta cząstka zachowuje się jak bozon Higgsa, pachnie jak Bozon Higgsa, ale pewności, czy to jest bozon Higgsa nie mamy. Musimy zrobić dalsze pomiary - mówi prof. Aleksy Bartnik. Problemem jest to, że nie mamy obecnie innego niż LHC instrumentu, w którym można przeprowadzić inne doświadczenia, które mogłyby potwierdzić istnienie bozonu Higgsa. Poradzono sobie z tym w ten sposób, że doświadczenia z użyciem LHC przeprowadzały dwa niezależne zespoły, dwoma różnymi metodami. Obie metody dały te same wyniki.
- Nie badamy Wszechświata dla jakichkolwiek korzyści – podkreśla prof. Bartnik. – Nauka to nie inżynieria. Nie szukamy Higgsa, by zbudować lepszy telewizor. Robimy to z czczej ciekawości.
Higgsa spodziewaliśmy się od pewnego czasu. Tymczasem LHC, w którym przeprowadzono doświadczenia, prowadzące do odkrycia bozonu Higgsa, można przeprowadzić zderzenia, prowadzące do odnalezienia cząstek ciemnej materii (nieznanego dotąd składnika Kosmosu, wiemy o jej istnieniu dzięki pośrednim obserwacjom wyniku jej grawitacyjnego oddziaływania).
- To znacznie ciekawsze, niż Higgs. LHC może odkryć cząstki przewidziane przez modele supersymetryczne. Mogą istnieć cząstki o niewielkich masach, słabo oddziałujące ze zwykłą materią. To wielka nadzieja… - rozmarzył się prof. Bartnik.
W audycji Hanny Marii Gizy wystąpił również prof. Andrzej Sołtan, który wyjaśniał kosmologiczne aspekty ostatnich dokonań fizyków.
krzk