Erotyczne przygody bohaterów "Dekameronu", zmysłowe gry "Niebezpiecznych związków" – literatura potrafi uwodzić, ale – o czym się zazwyczaj już nie pamięta – erotyzm pełnił częstokroć szlachetne funkcje moralizatorskie. – Dawniej był inny nieco sposób rozumienia moralizatorstwa: człowiek jako byt racjonalny popada w zło z powodu niewiedzy, ignorancji. Literatura miała pokazać, na czym owo zło polega, zobrazować jego ohydę. Jeśli się zaś już zrozumiało, czym jest zło, nie sposób było, wierzono, na tej drodze trwać – mówił w Dwójkowych "Rozmowach po zmroku" prof. Piotr Salwa, italianista specjalizujący się w twórczości Boccaccia.
Co jednak, jeśli czytelnik nie rozpozna tego mechanizmu pedagogicznego i zostanie na poziomie, który przykuwa, uwodzi, pobudza wyobraźnię? Niektórzy przecież, co przypomniano w audycji, mogliby uznać "Dekameron" czy "Niebezpieczne związki” za swoisty instruktaż. Zresztą, już w czasach Boccaccia te zarzuty mu stawiano…
– Choderlosa de Laclos interesuje to, co możemy nazwać moralnością, co jest moralne, a co nie. Po pewnych znakach możemy sądzić, że chciał przestrzec, że jego książka miała wymiar pedagogiczny – mówił Marek Bieńczyk. – Ale to, co napisał, to arcydzieło, a takie charakteryzuje się i tym, że nigdy nie będziemy pewności, jakie były intencje autora – przypominał znakomity eseista. Potwierdził to również prof. Salwa, zaznaczając, że tak naprawdę wszystko zależy od czytelnika i jego wyobraźni: to odbiorca musi znaleźć odpowiedź na pytanie, jaka była intencja tych teksów.
Zapraszamy do wysłuchania całej rozmowy o literaturze erotycznej, której tematem jest sztuka uwodzenia prowadząca do deprawacji; o literaturze, która do tego stopnia uwodzi czytelnika, że ten poddaje się jej zdradliwemu czarowi; o literaturze pokazującej proces deprawacji i "schodzenia z drogi cnoty", która miała na celu, różnie jak widać interpretowany, wydźwięk moralizatorski
Audycję prowadziła Ewa Stocka-Kalinowska.