Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz - jeden z najważniejszych muzyków na polskiej scenie jazzowej, twórca historii jazzu, kompozytor kultowych filmowych ścieżek dźwiękowych, odszedł w sobotnie południe 31 lipca. Miał 93 lata.
Nie żyje Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz. Nestor polskiego jazzu odszedł w wieku 93 lat
- To strasznie smutna wiadomość. W pewnym sensie mogliśmy się spodziewać, że to nastąpi lada dzień, a jednak trudno się z tym pogodzić – powiedział Paweł Brodowski.
Ostatnie spotkanie
- Miałem jednak to szczęście, że jeszcze niedawno zaprosił mnie do siebie do domu – mówił dziennikarz. - Odbyła się tam kameralna uroczystość wręczenia mu Nagrody Orła za osiągnięcia życia, przyznanej przez Polska Akademię Filmową - wyjaśnił. - Nagroda ta to ukoronowanie jego kariery, w której łączył swoje dwie największe, wyniesione jeszcze z dzieciństwa, pasje: muzykę i film – podkreślił.
- Przyjechał wtedy do "Dudusia" słynny reżyser Janusz Majewski, który przekazał mu statuetkę i dyplom, ponieważ "Duduś" nie mógł osobiście odebrać nagrody podczas oficjalnych uroczystości – opowiadał. - Byłem świadkiem spotkania i uroczystości u niego w domu. Towarzyszył nam fotograf Filip Błażejowski, który uwiecznił wydarzenie na zdjęciach. Tamtego dnia był bardzo szczęśliwy; pokazał nam pudełko z orderami i opisywał każdy z nich. Tak jakby to było jego pożegnanie z życiem - wspominał redaktor naczelny "Jazz Forum". - To było nasze ostatnie spotkanie. Dzwoniłem potem jeszcze kilka razy, ale "Duduś" już nie odbierał telefonu - dodał.
Czytaj także:
Ikona polskiego jazzu
Orły 2021. Uhonorowany Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz
- Miał tyle osiągnięć, ale tak naprawdę przez całe życie czuł się muzykiem jazzowym, przynosiło mu to największą satysfakcję. Nawet jeśli przez blisko trzydzieści lat nie koncertował - ocenił Brodowski.
Przypomniał, że za najlepszy zespół swojego życia Matuszkiewicz uważał Swing Old Stars, z którym w Tygmoncie grywał z największymi gwiazdami polskiego jazzu - Zbigniewem Namysłowskim, Wojciechem Karolakiem, Andrzejem Dąbrowskim i Januszem Kozłowskim.
- Te "Dudusiowe" koncerty zawsze były świętem polskiego jazzu. Przedstawiając swój zespół Swing Old Stars "Duduś" lubił mawiać: "Swing – bo słychać, Old to widać, a Stars bo słychać i widać" - opowiadał.
Zdaniem Brodowskiego, odejście "Dudusia" zakończyło całą epokę.
jbt