Muzyk opowiadał w audycji "Źródła" o weselach na wsi w latach powojennych. - Najwięcej się grało polki, oberka i walczyka. Nie było tak, że pan młody płacił z góry, tylko każdy przychodził, płacił do bębna i zamawiał, co chce i wyszczególniał, kto ma tańczyć.
Leszek Zastawny dodawał, że muzycy musieli umieć grać ze słuchu to, co zagwizdał albo zaśpiewał zamawiający. - Zmiana tonacji nie wchodziła w grę, bo to była już dla niego inna melodia. Bywał problem, gdy ktoś nucił między tonami, tego nie dało się zagrać - śmiał się rozmówca Magdaleny Tejchmy.
Wesela w okolicy Brzostku najczęściej odbywały się obok domu panny młodej. Układano tam podłogę z desek. - Bawili się do upadłego. Czasem się bili, ale muzyków nie ruszano, bo to byłby koniec wesela - podkreślał Leszek Zastawny.
W audycji rozmawialiśmy też z członkami jego kapeli - kontrabasistą Janem Zastawnym i klarnecistą Kazimierzem Czechem. Muzycy opowiadali, w jaki sposób można było urazić weselników oraz jak radzono sobie z nieproszonymi gośćmi.
***
Tytuł audycji: Źródła
Przygotowali: Magdalena Tejchma
Gość: Leszek i Jan Zastawny i Kazimierz Czech (muzycy)
Data emisji: 23.01.2017
Godzina emisji: 12.08
bch/jp