- W wyjątkowych przypadkach wesele było w sobotę, a wtedy schodziny u pana młodego były w piątek. Nie wolno było w piątek tańczyć. Do północka trzeba było siedzieć za stołem. Po północy dopiero były tańce do drugiej, do trzeciej – opowiadał Jerzy Wrona. - Później szliśmy spać do stodoły i o dziewiątej już konno przyjeżdżali goście.
- W latach siedemdziesiątych na weselach były grane całkiem inne rytmy: walczyk, oberek, polka, fokstrocik, tango. To były całkiem inne wesela niż teraz. Wtedy księża nie dawali ślubów w sobotę, tylko w niedzielę na sumie. Marsze pod kościołem to była największa atrakcja – przypomina sobie artysta. - Nieraz tak było, że się zjechały trzy, cztery wesela na jedna mszę i orkiestry wszystkie razem grały. Potem każdy wsiadał na swój wóz i jechał do domu weselnego panny młodej. Wszyscy siedzieli w jednej izbie, tam jedli, a jak była ładna pogoda, to na podwórzu rozkładano podłogę i tam tańczono.
Lasowiacki klarnecista Jerzy Wrona w swojej 30-letniej karierze grał z wieloma kapelami i wybitnymi ludowymi skrzypkami, m.in. Władysławem Pogodą, Janem Książkiem, Stanisławem Czachorem, Janem Cebulą, czy Kazimierzem Marcinkiem.
Nagrał tradycyjny repertuar Lasowiaków, który znalazł się na płycie „Jurek Wrona z Kapelą”. Zajął wraz z zespołem pierwsze miejsce na 52. Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą i na XV Międzynarodowym Festiwalu Folkloru Karpat Trzcinica 2018.
Zachęcamy do posłuchania wspomnień Jerzego Wrony.
***
Tytuł audycji: Źródła
Rozmawiała: Anna Szotkowska
Gość: Jerzy Wrona (muzyk ludowy)
Data emisji: 18.09.2018
Godzina emisji: 15.15
gs/at