W Nowy Rok wstawano bardzo wcześnie rano i obmywano się w zimnej wodzie, w misce, na dno której kładziono srebrny pieniądz, dla zdrowia i urody. Starsi ludzie, wierni tradycji swoich ojców i dziadów starali się, aby w dzień Nowego Roku w domu nie brakowało jedzenia, aby na stole leżał wielki, nienapoczęty bochen świeżego chleba, bo miało to zapewnić dostatek chleba przez cały rok, strzec przed biedą i głodem.
Wieczorem zasiadano do wspólnej wieczerzy, chociaż nie dzielono się opłatkiem, ani nie zachowywano postu. Przeciwnie, starano się, aby uczta była tłusta, aby nie brakowało na niej mięsnych dań – najchętniej z wieprzowiny – ani mocniejszego trunku.
W niektórych regionach Polski, np. na Pomorzu, w nocy, obwiązywano słomą drzewka w sadzie, a w słomiane obręcze wkładano małe krzyżyki upieczone z ciasta, na dobry urodzaj owoców. W Wielkopolsce natomiast, o północy gospodarze pukali do uli w swych pasiekach, ze słowami: budźcie się pszczółki, róbcie miód i wosk… już czas na was, a na podwórku palono snopek słomy symbolizujący stary rok i wszystkie ubiegłoroczne kłopoty, niepowodzenia i zmartwienia.
Na ziemi rzeszowskiej i sądeckiej, wcześnie rano, z wielkim hałasem, skacząc i pohukując, wpadali do domów dorastający chłopcy i młodzi mężczyźni – draby noworoczne, zwani także drobami lub dropami, owinięci w słomiane powrósła, w wysokich słomianych czapkach, z drewnianymi mieczami w rękach. Biegali po całym domu, przewracali sprzęty, rozlewali wodę, rozsypywali śmieci, próbowali skraść, co tylko nawinęło im się pod rękę. Wszystko uchodziło im bezkarnie. Wierzono bowiem, że wraz z nimi wchodzi do domu szczęście i powodzenie.
W Nowy Rok wstawano bardzo wcześnie rano i obmywano się w zimnej wodzie, w misce, na dno której kładziono srebrny pieniądz, dla zdrowia i urody. Starsi ludzie, wierni tradycji swoich ojców i dziadów starali się, aby w dzień Nowego Roku w domu nie brakowało jedzenia, aby na stole leżał wielki, nienapoczęty bochen świeżego chleba, bo miało to zapewnić dostatek chleba przez cały rok, strzec przed biedą i głodem.
Różne, charakterystyczne, regionalne, noworoczne wypieki własnej roboty musiały znaleźć się w każdym domu. I tak np. na Kurpiach gospodynie i ich dorastające córki piekły fafernuchy. Były to słodkie, korzenne, dość twarde ciasta w formie kulek, prostokątów lub rombów, zgniatane z dodatkiem miodu, pieprzu, marchwi, tartego pasternaku.
W dzień Nowego Roku, kołocz i domowego wypieku chleb – krojono kiedyś na grube kawałki, które rozdawano domownikom, gościom i odwiedzającym domy kolędnikom. Noworoczne pieczywo rozdawano także dzieciom – nowoleciętom – chodzącym w Nowy Rok z życzeniami i po świątecznej kweście, nazywanej także chodzeniem po szczodrakach. Taka noworoczna, dziecięca kwesta znana była w wielu, głównie południowych regionach Polski. Na Nowy Rok, pieczono tam bowiem bułki i małe okrągłe lub owalne chlebki, czasami z wierzchu smarowane bryndzą. Pieczywo takie nazywano nowolatkami, szczodrakami, szczodrotkami, bułkami szczodrakowymi (na Pogórzu, ziemi sądeckiej i w Beskidzie Żywieckim) albo kukiełeczkami, moskaliczkami (na Podhalu).
Na ziemi rzeszowskiej i sądeckiej, wcześnie rano, z wielkim hałasem, skacząc i pohukując, wpadali do domów dorastający chłopcy i młodzi mężczyźni – draby noworoczne – zwani także drobami lub dropami, owinięci w słomiane powrósła, w wysokich słomianych czapkach, z drewnianymi mieczami w rękach. Biegali po całym domu, przewracali sprzęty, rozlewali wodę, rozsypywali śmieci, próbowali skraść, co tylko nawinęło im się pod rękę. Wszystko uchodziło im bezkarnie. Wierzono bowiem, że wraz z nimi wchodzi do domu szczęście i powodzenie.
***
Tekst pochodzi z książki "Polskie obrzędy i zwyczaje doroczne" dr Barbary Ogrodowskiej, wyd. Muza, Warszawa 2010.
Opracowała: Hanna Szczęśniak
Więcej tekstów dotyczących ludowej obrzędowości dawniej i dziś w dziale świętujemy.