Rik Palieri - Amerykanin w Istebnej

Ostatnia aktualizacja: 10.03.2021 16:05
Od zdjęcia dudziarza, znalezionego w gazecie zaczęła się dla pewnego Amerykanina podróż do Istebnej, w której nauczył się grać na gajdach i poznał beskidzkiego mistrza zen. O swojej niezwykłej przygodzie opowiadał dziś Rik Palieri.
Audio
  • Rik Palieri - Amerykanin w Istebnej (Dwójka/Źródła)
Rik Palieri
Rik PalieriFoto: Matt Thorsen

Historia jak z obrazka

- Moja matka urodziła się w Cmolasie, przyjechała do Stanów po wojnie i opowiadała mi różne historie o Polsce. A mnie bardzo to wszystko intrygowało, nie dawało mi  spokoju. Pewnego razu, w latach 70. przeglądając magazyn National Geographic i zobaczyłem zdjęcie polskiego dudziarza. Pomyślałem wtedy, że nauczyć się grać na „polskich dudach”, to dopiero byłoby interesujące! Nie wiedziałem wówczas nic o tym instrumencie – jak rzadko jest spotykany, jak się na nim gra – miałem tylko ten obrazek. Wyciąłem go z gazety, powiesiłem na ścianie i zacząłem poważnie rozmyślać jak zabrać się do tej sprawy - mówił Rik.

Od powieszenia obrazka na ścianie minęło kilka ładnych lat. W tym czasie Palieri robił kwerendę, rozsyłał mnóstwo listów do osób, które mogłyby udzielić jakichś informacji na temat dud. Jeden z listów trafił w ręce człowieka, który zaprosił Palieriego do… Rzeszowa, na festiwal folklorystyczny.

- Przyjechałem tam w 1980. Udało mi się również znaleźć dudy. Nie umiałem na nich grać, ale miałem jedną dudziarską płytę z Polski, nazywała się „Grajcie dudy, grajcie basy”. Słuchałem tego w kółko i próbowałem potem zagrać te melodie na moich dudach. Z trudem, ale coś tam się udawało - zwierzył Palieri.

Muzycy w Istebnej, 1984-1985 Muzycy w Istebnej, 1984-1985

Amerykanin trafił w sam środek wydarzenia, które – przy jego nikłej wówczas wiedzy na temat polskich tradycji – wydawało mu się dość absurdalne. W pewnym momencie wsadzono go w regionalny strój i ani się spostrzegła, a sam brał udział w konkursie muzycznym. Zagrał na banjo. I dostał nagrodę za występ solowy. Jednym z jurorów był wówczas Józef Broda…

Józef Broda jest nie tylko muzykiem, on jest filozofem. Równowagi, precyzji w grze na gajdach uczył mnie niejako w duchu zen. Gajdy postrzegał jako połączenie elementów ziemskich i niebiańskich. Ziemski był niski dźwięk burdonu, niebiański był śpiew białym głosem w połączeniu z gajdami. Kiedy spotykały się te dwie rzeczy, to jakby dostało się wszechświat Rik Palieri

- Któregoś razu zauważył mnie, jak próbowałem coś zagrać na tych moich dudach, to była melodia „Groniczki, groniczki”, którą na mojej ukochanej płycie grał właśnie… on sam! A ja o tym nie wiedziałem! I oto stoi przede mną Józef Broda – człowiek, z którego nagrania uczyłem się grać! Pokazał mi kilka rzeczy, ale też bardzo poważnie powiedział: „My nie uczymy turystów grać na dudach! Jak chcesz się porządnie nauczyć grać, musisz przyjechać do Istebnej i zamieszkać u mnie!”.

Takiego zaproszenia Rik nie mógł zbagatelizować. Gdy tylko wrócił do Stanów, rozpoczął żmudny proces poszukiwania grantów na swój wyjazd. Większość potencjalnych fundatorów uważała jego pomysł za żart – wyjechać na polską wieś, by nauczyć się grać na dudach?! W akcie desperacji Palieri napisał nawet do firmy wędliniarskiej. Pieniędzy nie mogli dać, ale zaoferowali roczny zapas kiełbasy.

- W końcu odezwała się Fundacja Kościuszkowska. Potrzebowałem dobrej rekomendacji, napisał mi ją mój przyjaciel i mentor Pete Seeger – tak duże nazwisko otworzyło mi drzwi do upragnionego stypendium. I tak, w 1984 roku, przyjechałem do Józefa Brody do Istebnej i zamieszkałem w jego domu na ponad siedem miesięcy.

Rik Palieri i Zbigniew Wałach, Istebna 1984 Rik Palieri i Zbigniew Wałach, Istebna 1984

Kosmos zaklęty w gajdach

Może to dzięki m.in. Palieriemu obecnie w Trójwsi Beskidzkiej bardzo wiele młodych ludzi sięga po gajdy – taki przybysz z dalekiego Zachodu mógł być nie lada motywacją dla lokalnej młodzieży! Niemniej, wówczas, w 1984 roku, Rik znalazł się w innym świecie. A inny świat patrzył na niego jak na kosmitę. Prawdziwy Amerykanin przyjechał do Istebnej, by uczyć się grać na instrumencie, który popadał w zapomnienie. Niemniej, Inny Świat był wobec przybysza bardzo serdeczny. Widząc zapał Amerykanina i jego szczerą chęć, by nauczyć się jak najwięcej, wielu muzykujących z Józefem Brodą ludzi, cierpliwie tłumaczyło Rikowi np. melodie czy wymowę w polskich pieśniach, do momentu, aż znał je naprawdę dobrze. Zbigniew Wałach podarował Palieriemu gajdy, na których gra do dziś. Był to chyba pierwszy instrument, który wyszedł spod jego rąk, a dał mu go w prezencie! Pamiętać trzeba, że w latach 80. znalezienie materiałów do budowy instrumentu nie było łatwe!

Połączeni

Józefa Brodę, Palieri postrzega nie jako nauczyciela muzyki, a mędrca i przewodnika.

- Józef Broda jest nie tylko muzykiem, on jest filozofem. Równowagi, precyzji w grze na gajdach uczył mnie niejako w duchu zen. Gajdy postrzegał jako połączenie elementów ziemskich i niebiańskich. Ziemski był niski dźwięk burdonu, niebiański był śpiew białym głosem w połączeniu z gajdami. Kiedy spotykały się te dwie rzeczy, to jakby dostało się wszechświat. To było naprawdę niezwykłe doświadczenie.

Rik Palieri i Józef Broda Rik Palieri i Józef Broda

Po powrocie do Stanów, Palieri zmierzył je wzdłuż i wszerz, ubrany w strój ludowy, opowiadając o polskiej kulturze dudziarskiej. Nie tylko o beskidzkich gajdach, ale i dudach podhalańskich czy wielkopolskim koźle. Pewnego dnia trafił nawet do indiańskiego rezerwatu w Dakocie Południowej. Wódz zamieszkującego tam plemienia spojrzał na kierpce Rika Palieriego, mówiąc: „hmm, podobne do naszych mokasynów”, spojrzał na ciupagę i stwierdził: „mhm, prawie jak nasz tomahawk”. Gdy zobaczył dudy, pomyślał chwilę, po czym powiedział: „Już rozumiem. U tych ludzi – jak i u nas – nic się nie marnuje. Ale gdyby u nas był taki instrument, to byłby on z bizona!”.

Banjo Man

Rik Palieri jest amerykańskim muzykiem, który gra na polskich dudach. O swojej rocznej nauce u Józefa Brody, jak i wiele innych fascynujących historii ze świata muzyki, opisał w książce „Banjo Man”. To opowieść o podróżach, poznawaniu różnych instrumentów, ale przede wszystkim ludzi i ich historii. „Banjo Man” mówi o tym, jak być wędrownym muzykiem, jak używać własnej muzyki niczym „paszportu”, który pozwala na wejście do różnych krain.

Rik & Pete Seeger, 1980 Rik & Pete Seeger, 1980

Głównym instrumentem Palieriego jest 5-strunowe banjo. Uczył się na nim grać u słynnego folkowego barda Pete’a Seegera. Nauczycielami naszego gościa byli także: Utah Philips, znakomity muzyk i opowiadacz, Jimmy Driftwood oraz Kevin Locke – mistrz tradycyjnego amerykańskiego fletu. Do dziś Palieri kultywuje dziedzictwo Seegera, Guthriego i grupy The Almanac Singers, prowadzi programy radiowe i telewizyjne, wydaje książki i płyty poświęcone muzyce old time i americana. 

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Gość: Rik Palieri

Data emisji: 10.03.2021

Godzina emisji: 15.15