Kultura muzyczna Żywiecczyzny dawniej i dziś

Ostatnia aktualizacja: 10.06.2021 16:00
Na Żywiecczyźnie tradycja muzyczna jest nie tylko żywa, ale wręcz prężnie się rozwija, zaskarbiając sobie coraz szersze rzesze fanów i młodych wykonawców! W "Źródłach" przybliżyliśmy postaci legendarne dla tego regionu - Klan Byrtków oraz młodsze pokolenie propagatorów muzyki Żywieckiej - Kapelę spod Tonecnika.
Audio
  • Kultura muzyczna Żywiecczyzny dawniej i dziś (Dwójka/Źródła)
Kapela Braci Byrtków z Pewli Wielkiej, jedni z laureatów Nagród im. Oskara Kolberga
Kapela Braci Byrtków z Pewli Wielkiej, jedni z laureatów Nagród im. Oskara KolbergaFoto: PAP/Mirosław Trembecki

Dźwięki Spod Tonecnika

Marcin Blachura, Konrad Kmiecik i Paweł Jafernik – kapela Spod Tonecnika z Sopotni Małej. Muzycy grają na dudach, instrumentach pasterskich i skrzypcach, kontynuując tradycję Beskidu Żywieckiego. Nazwa kapeli pochodzi od jednego z żywieckich szczytów, górującego nad Sopotnią.

- W XIX w. właściciel ziemski z Żabnicy, niejaki Romanek, wykupił tę górę. Od tego momentu funkcjonuje ona jako Góra Romanka. Wcześniej nazywała się Tonecnik – wyjaśnił Paweł Jafernik, który w kapeli gra na skrzypcach.

- Kapela to tradycyjny skład: dudy żywieckie i dwoje skrzypiec – mówił Marcin Blachura, spod którego ręki wyszły grające w kapeli dudy – Żeby dudy wykonać na gotowe, i jeszcze zestroić, to trzeba liczyć jakiś miesiąc.

Jak wspominał Blachura, po śmierci żywieckiego mistrza – Edwarda Byrtka – wydawało się, że nadchodzi schyłek dudziarstwa w tym regionie. Jednak znaleźli się kontynuatorzy tradycji dudziarskiej! To przede wszystkim Przemek Ficek czy sam Blachura właśnie.

- Był to wielki zaszczyt, móc przebywać z panem Edwardem. Jeśli z mistrzem przebywa się dłużej, uczy się nie tylko samej muzyki, na człowieka przechodzą tez pewne duchowe sprawy – dodał jego uczeń, Marcin Blachura.

Koń z Sopotni

Pod Tonecnikiem usłyszymy hajduki, sarny, lecz przede wszystkim konia. To taniec, który poczytne miejsce zajmuje w sercach sopotniańskich muzyków. Dlaczego?

- Koń to pierwszy taniec, chyba jeden z najstarszych, który tańczyli ludzie z Jelesni. My tak przyjmujemy, że to w Sopotni zaczęło się go tańczyć – mówił z przymrużeniem oka Konrad Kmieci – ale to nigdy nie wiadomo, bo nie ma na ten temat żadnych źródeł. Ale my tak uważamy, bo to jest nasz taniec! Bardzo żywiołowy, można przy nim wpaść w trans!

Posłuchaj słynnego sopotniańskiego konia: YouTube, Muzyka Zakorzeniona

Koń jest tańcem chodzonym, kołowym, gra się go na dudach i skrzypcach. A jakie jeszcze instrumenty można usłyszeć w regionie Beskidu Żywieckiego?

- Piszczałka wielkopostna to był jedyny instrument, na którym można było zagrać w czasie postu. – Wspominał Marcin Blachura – Jej mistrzem był sopotnianin, Jan Jafernik. Popularne są również fujary sześciootworowe, a na pograniczu ze Śląskiem Cieszyńskim, u Górali Śląskich także piszczała szałaśnikowa. W pewnym okresie popularne stały się również okaryny. Do tego także trombity. Jestem zaskoczony, bo ludzie kupują dudy. Nie tylko zespołów, ale również prywatnie.


Marcin Blachura - Muzyka Zakorzeniona.png
Przeczytaj więcej o muzyce żywieckiej

Kapela Byrtków

Mówi się, że to jedna z niewielu kapel góralskich, grająca autentyczny repertuar regionu. Kapela Byrtków to żywa historia Beskidu Żywieckiego! Kapela Byrtków z Pewli wielkiej to bezwzględnie najsłynniejszy żywiecki skład. Wcześniej znana jako Kapela Rodzinna Byrtków, w której występował ojciez z synami i córkami, później funkcjonująca jako Kapela Braci Byrtków.

Zapoczątkowana przez Karola Byrtka kapela, począwszy od lat 60. zdobywa prestiżowe nagrody za autentyczność przekazu i wierność tradycji. Schedę po ojcu przejęli jego synowie – Edward, Władysław i Józef. Bracia grają ten repertuar co wcześniej ich ojciec (melodie pasterskie, hajduk, siustany, koń). W audycji wspomnieliśmy rozmowę z lat 70. z założycielem kapeli – Karolem Byrtkiem – i posłuchaliśmy nagrań rodziny Byrtków!

- Byłem chłopokiem małym, miałem lat 8-10, ojciec miał skrzypce, grał po weselach, a i czasem w domu. Ja byłem ciekawy temu wszystkiemu, bo mnie to ciesyło. Słuchałem, co tam ten mój ojciec przygrywa, a że śpiewać umiałem dobrze, to jam sobie to prześpiewował pomału – mówił Karol Byrtek w archiwalnej rozmowie z Polskim Radiem.

Gdy Karol byrtek miał 11-12 lat, jego ojciec poszedł na wojnę, a skrzypce trafiły do sąsieka. Młody Karol pasł krowy, podśpiewując, i rozmyślał, jakby to dostać skrzypce z komórki. Pograłby sobie przy krowach…

- I jakby to te skrzypce dostać. Sąsiek zamknięty na cztery spusty. A matka się bała, że jak skrzypce dostane, to mogę popsuć. Wróci ojciec z wojny, może będzie chciał zagrać, a tu skrzypce połamane, zniszczone. I myślę tak: ja sobie tę kłódkę wyjmę. Skrzypce ukradnę, schowam w domu. I będę z nimi chodził krowy pasać!

Wiele lat później pasja do gry przeszła na kolejne pokolenie Byrtków. Syn Karola Byrtka, Edward widział jak ojciec grywał na weselach. Podłapywał melodie, zaczął grać na kozie, jak i w tym regionie nazywają dudy. Starsi bracia – Józef i Władysław poszli w ślady ojca, zostając skrzypkami. Ich pięknie śpiewające siostry niejednokrotnie towarzyszyły kapeli.

Postać Karola Byrtka we wtorkowych „Źródłach” (15.06.2021) przybliży nam Maria Baliszewska.

Ponadto w audycji zabrzmiały:

  • Fragment albumu „This is Tehran?”, będącego mozaiką dźwiękową z irańskiej stolicy. Autorzy skupili się na muzyce elektronicznej, jednak bazującej na muzycznej tradycji irańskiej.
  • Marjo Smolander, karelska muzykantka, grająca na kantele.

 

 

 

 

 

***

Na audycję "Źródła" we czwartek (10.06) w godz. 15.15-16.00 zaprasza Magdalena Tejchma.