W piątek odszedł jeden z najwybitniejszych kompozytorów naszych czasów. Twórca słynnej III Symfonii "Pieśni żałosnych" zmarł po długiej chorobie w katowickim szpitalu. Henryk Mikołaj Górecki zajmował we współczesnej kulturze polskiej miejsce szczególne. Pełnymi garściami czerpał bowiem z rytmicznej, melodycznej i wyrazowej skarbnicy rodzimej muzyki ludowej (w szczególności Śląska i Podkarpacia), dawnej oraz sakralnej. Kontynuował tym samym najlepsze wzorce "etnicznej nowoczesności" czy "narodowego uniwersalizmu", zaproponowane swego czasu przez Fryderyka Chopina, a rozwinięte przez Karola Szymanowskiego.
Śląsk był kolebką Góreckiego, zaś Podhale - jego największą, obok muzyki, życiową miłością. Po raz pierwszy zawitał w Tatry w 1958 roku. Podążał wówczas śladami Szymanowskiego i faktycznie w Kirach odnalazł dom Obrochtów - rodziny, która swego czasu wspierała twórcę "Harnasi" w jego folklorystycznych poszukiwaniach.
Ale Górecki kochał Podhale nie tylko za muzykę. Z czasem przeprowadził się tu praktycznie na stałe; zgrzebna chata w Chochołowie stała się dlań oazą spokoju wobec zgiełku współczesnego świata. Poznawał góralską mowę, obyczaje i historię, nauczył się tajników prognozowania pogody, stworzył wielotysięczną kolekcję wycinków prasowych dotyczących nowej ojczyzny.
Tą miłością potrafił zarażać innych, choćby brytyjskiego muzykologa i swojego monografistę Adriana Thomasa, który widząc po raz pierwszy góralskie gonty pytał swego czasu: - A cóż to za chińskie pagody?...
Czy muzyka Góreckiego rodziła się w Tatrach? - Najpiękniejsza jest muzyka żyjącej wsi: wiatr świszczy, psy szczekają, konie rżą, baby krzyczą - mówi Marii Baliszewskiej kompozytor z właściwą sobie naturalnością i bezpośredniością. - Właśnie to chciałem oddać w swoim Kwartecie Smyczkowym "Już się zmierzcha"...
Zapraszamy do wysłuchania całej audycji po kilknięciu na "Tatry Góreckiego" w boksie po prawej stronie.
Fragment "Już się zmierzcha" w interprteacji Kronos Quartet: