Władysław Kosylak, urodzony w 1932 roku, zaczął grać w wieku dziesięciu lat, gdy dostał od ojca pierwszy instrument. Uczył się od okolicznych muzykantów, grał ze słuchu. Syn Władysława - Zbigniew - zaczynał jako organista, po pewnym czasie zaczął grać z ojcem tradycyjny repertuar na akordeonie. Wnuk Władysława, Amadeusz, jest absolwentem szkoły muzycznej w klasie akordeonu, jednak w rodzinnej kapeli gra na barabanie.
- Dawniej to były skrzypki i bęben, i jeszcze basy, a potem weszły harmonie i akordeony, a basy zanikały - opowiadał pan Władysław w "Źródłach". To on był też pierwszym nauczycielem swojego syna Zbigniewa, którego zapoznawał z melodiami ludowymi. Dla młodego adepta muzyki najtrudniejsze były oberki. - Techniczne najtrudniejsze i trzeba było wywijać palcami - mówi Zbigniew.
- Dawniej był same oberki! Nie było innego grania - wtrąca nestor rodu. - Na weselach tańczyło się tylko oberki, polki, jakiegoś walczyka, no się śpiewało. Do tego trzeba było zagrać, dograć, mieć słuch, znać melodie.
W późniejszych czasach i innych zespołach grał też tanga, fokstroty, rumby. Jego syn z kolei zawsze szczególną sympatią darzył muzykę kościelną, dlatego też został organistą kościelnym i zajęciem tym parał się 29 lat. Ale jednocześnie ciągnęło go też do muzyki ludowej, z którą zapoznał swojego syna, Amadeusza.
- Każdy ma swoje wykształcenie muzyczne i swoje zdanie, dlatego pomijając wszystkie kłótnie gra nam się dobrze - śmieje się Amadeusz. Mimo że akordeonista, to w zespole rodzinnym gra na bębnie. Przyznaje, że to przez specyfikę gry ludowej. - Chyba jestem już spaczony przez szkołę, nie zagram oberka tak jak dziadek czy tata. Myślę, że aby dobrze zagrać oberka, to trzeba się w tym wychowywać, a ja się wychowałem na muzyce współczesnej, więc do końca nie czuję tego, jak grać.
Ponieważ Władysław Kosylak był zdolnym samoukiem szybko rozpoczął swoją karierę muzykanta. W 1948 r. zagrał po raz pierwszy na weselu, kiedy to zamówiona kapela z Glinnika nie spełniała oczekiwań gości weselnych i została wyproszona z uroczystości, zwrócono się do Władysława, aby zagrał na tym weselu. Nieco później założył regularny zespół z sąsiadem akordeonistą Bronisławem Koselakiem i Marianem Koselakiem (bębnista). Od roku 1961 do 1965 grał z Józefem Bublem (akordeon) i z Władysławem Bublem (bębenek). Od roku 1965 zmienił się skład kapeli, a jego członkowie to Władysław Kosylak (skrzypce), Stanisław Kościecha (akordeon), Wacław Milczarek (saksofon), Władysław Wojciechowski (dżaz – wyrabiany ręcznie mały zestaw perkusyjny popularny w latach 1950. do 1970.) W tym składzie kapela grała do lat 80. Potem W. Kosylak od czasu do czasu wspierał zespół syna Zbigniewa. Współpraca z nim przerodziła wkrótce się w rodzinne muzykowanie.
Wydana przez Karrot Komando płyta Kapeli Kosyaków pt. "Ale skąd te muzykanty" została uhonorowana wyróżnieniem w konkursie Fonogram Źródeł 2020.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 22.09.2021
Godzina emisji: 15.15