Diabeł to postać niezwykle ważna w kulturze ludowej. Pojawia się na kartach podań ludowych, legend i zabobonów o czartach czyhających na ofiary w opuszczonych zamkach, na mokradłach czy w lasach. Zło, którego wcieleniem jest szatan, od wieków budziło grozę, a jednocześnie fascynowało, a sam diabeł, spotykany czy to pod postacią pana z wąsem w czarnym kapeluszu, czy zbója, czy rogatego stwora z kopytami, napawała lękiem, ale bywała też pomocą w gospodarstwie!
Przeczytaj także:
Symbolika słowa DIABEŁ
"Tyle festiwali w życiu grałem, a nigdy nie pękła mi struna. Teraz też cały maj i czerwiec grałem co sobotę i niedzielę i wszystko było w porządku". Bohaterem dzisiejszej opowieści był Jan Kępa z Kapeli Bobrowianie. Muzyk przypuszczał, że sam padł ofiarą diabelskiej sztuczki, bo na scenie podczas występu na 51. Ogólnopolskim Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu Dolnym pękła mu struna…
- Diabeł może w skrzypce wejść! Za dawnych czasów, mojego ojca czy mojego dziadka, byli muzycy, którzy mieli w sobie pewne… no, nazywali to „diabłem”. Nawet ojciec tego, o, co ty siedzi, powiesił skrzypce na ścianie. I one same grały! Czy widziałem? Ludzie starsi widzieli, mnie jeszcze na świecie nie było. Ale starsi widzieli i pouciekali z tego domu! To co tam mogło być? – wspominał skrzypek. – I z dawien dawna byli ci guślarze. I mieli w sobie coś… Wiadomo, Ci ludzie z kościołem to byli daleko, żyli tak, o, sami sobie… Ja w to wierzę. A tym bardziej to wierzę przez to, co dzisiaj się stało. Tyle festiwali nie miałem problemów, a co dzisiaj? Jakbym wiedział, to bym wcale nie przyjechał! Tylko struna!? Innym nie pękła to mi musiała akurat? I popsuć mnie nerwy?? Cały maj, cały czerwiec, gram co sobota i niedziela i nie miałem żadnej awarii! A co dzisiaj się dzieje? Nawet ni mogę nagrać nic, bo bez przerwy coś się dzieje. To już jest prześladowanie. Wiem, że mnie coś prześladuje… A ja nawet nie chciałem przyjeżdżać! Nie chciałem przyjeżdżać, bo czułem, że mi to nie wyjdzie dzisiaj. Nie wiem, dlaczego, ale mam tak jak jasnowidz, wiem, kiedy mogę i co mogę. Teraz mi wstyd, bo nigdy nie zwiodłem. W Sieradzu pierwsze miejsca, w Działoszynie, wszędzie… A dziś na scenie pękła struna! Czy pękła mi kiedyś do tej pory? Nigdy! No, chyba, mówię, diobeł opętał i koniec Nie dał mi zagrać, żeby wygrać tutaj. No, po prostu mi nie pozwolił. Ale w tym razem w Kazimierzu nie. W 2014 zszedłem z pierwszą nagrodą. Po prostu jakieś przeznaczenie nie dało mi zagrać. Widzi Pan, wziąłem skrzypce: trach! Dawniej to było i tak. Pamiętam, ojciec opowiadał, był taki Micholik. Spojrzał na drugiego i było po graniu. Struny mu się rwały. Albo włosie pod struny wchodziło. Musiał dobrą wódkę postawić emu gościowi i dopiero mógł grać. Inaczej nie grał! – uśmiechnął się w zadumie Jan Kępa. – Może i mnie coś takiego… To musiał ktoś… jakiś muzyk większy w branży ode mnie. Jak to zrobił? Różne były fakty. Karafonią potarł smyk, od razu było inne granie.
Przeczytaj także:
Andrzej Bieńkowski opowiada o gusłach i guślarzach wśród muzykantów
W audycji premierowo usłyszeliśmy album „Saturno 2000. - La Rebajada de Los Sonideros 1962-1983” czyli nagrania „zwolnionej cumbii” zwanej także „dubstep cumbią”. „Zwolniona cumbia” to zjawisko znane w Meksyku od lat 60. Ówcześni DJ-e (los Sonideros) zwalniali peruwiańską czy kolumbijską cumbię, prezentując ja na zabawach tanecznych. Największą popularność zyskała cumbia preparowana przez DJ-ów z Monerrey (północno-wchodni Meksyk). Jedna z teorii głosi, że cumbia rebajada – zwolniona cumbia powstała przypadkiem – przez słabą jakość sprzętu gającego. Niemniej, nadal jest to uznany gatunek muzyczny w Ameryce Południowej! Teraz doczekał się on podsumowującej 20 lat tego zjawiska kompilacji od wydawnictwa Analog Africa.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Kuba Borysiak
Data emisji: 30.03.2022
Godzina emisji: 15.15