O sesji i kulturze muzycznej Mogadiszu lat 80. opowie producent nowego albumu Nicolas Sheikholeslami, który jest także autorem nominowanej do Grammy kompilacji „Sweet As Broken Dates: Lost Somali Tapes from the Horn of Africa”.
Zmierzch złotej ery somalijskiej muzyki rozrywkowej nastąpił trzy dekady temu wraz z początkiem wojny domowej. Roztańczone kluby nocne, muzyczne teatry, plażowe sceny – to wszystko zniknęło wraz ze zrównanym z ziemią Mogadiszu. Muzycy, którym udało się przetrwać uciekli do krajów ościennych, Stanów Zjednoczonych i Europy, a ślady minionej złotej ery zachowały się jedynie na ocalałych taśmach, kasetach, VHSach i świadomości Somalijczyków, którzy do dziś pamiętają i śpiewają piosenki dawnych gwiazd i zespołów takich jak Dur-Dur Band.
Od 2003 roku działa w Londynie Dur-Dur Band International – grupa złożona z członków somalijskiej diaspory oraz legend sceny Mogadiszu lat 80. Niebawem ukaże się pierwszy album zespołu, do którego powstania zaproszeni zostali specjalni goście. Znaleźli się wśród nich muzycy, którzy nie widzieli się od czasów wybuchu wojny domowej.
Zimą 2014 roku zadałem sobie pytanie – dlaczego nie wiem nic o muzyce somalijskiej. Znam brzmienie muzyki etiopskiej, znam brzmienie muzyki z Sudanu, a o Somalii nie wiem nic. Włączyłem YouTube’a w poszukiwaniu jakichś nagrań i zostałem całkowicie pochłonięty. Znalazłem mnóstwo filmów z lat 80. nagranych na kasety VHS. Niezwykle mnie zaintrygowały. Co ciekawe, niektóre powstały w latach 90., czyli już po wybuchu wojny domowej. Zapewne na niedługo przed tą chwilą, gdy w Somalii zupełnie przestano koncertować w miastach. Nagrania te są jak łabędzi śpiew albo jak taniec na wulkanie. Ich uczestnicy jeszcze nie zdają sobie sprawy, że już niebawem znana im kultura muzyczna zniknie z powierzchni Ziemi.
Od tego czasu Nicolas Sheikholeslami spędził wiele czasu, przysłuchując się somalijskim nagraniom. Wciąż natrafia na nowe, nieznane mu rzeczy, które – ku zaskoczeniu producenta – doskonale kojarzą nawet młodzi mieszkańcy Somalii.
- Znają też wszystkich wokalistów. I nie mówię tu o jakiejś piątce najbardziej rozpoznawalnych gwiazd, lecz o ogromnej liczbie wykonawców! Byłem zaskoczony, że dwudziestolatkowie znali niemali na pamięć piosenki z lat 70. i 80. oraz różne historie kryjące się za nimi. Niech to będzie dowód na to jak wielką rolę w kulturze somalijskiej odgrywała i odgrywa muzyka.
Muzyka jest integralną częścią somalijskiej kultury. Odgrywa(ła) ważną rolę w kształtowaniu tożsamości narodowej Somalijczyków. Nasz rozmówca przytoczył historię grupy teatralnej Waaberi. Państwo dotowało ją i zatrudnialo najróżniejszych artystów: muzyków, tancerzy, poetów. Według Nicolasa Sheikholeslamiego także pomoc rządu przyczyniła się do tak bujnego rozkwitu sceny muzycznej Somalii.
- Większość nagrań, które odnaleźć można na dzisiejszych kompilacjach z dawną muzyką somalijską to nagrania muzyki scenicznej, teatralnej. Zespoły pojawiały się na scenie albo poza nią, a aktorzy poruszali ustami udając, że śpiewają. Zupełnie jak w Bollywood.
W latach 80., na fali bumu kaset VHS powstało wiele filmowych adaptacji sztuk teatralnych. Muzyka sceniczna w Somalii trafiła do mainstreamu i do dziś jest popularna.
Tymczasem muzyka Somalii lat 80. Powraca! Jednym z jej ambasadorów jest właśnie Dur-Dur Band International. W obecnym składzie możemy odnaleźć muzyków najróżniejszych somalijskich zespołów działających w latach 80. takich jak Iftiin, Sherero. Skład pod tą nazwą zawiązał się w Londynie w 2003 roku, kiedy doszło do ponownego spotkania muzyków wspomnianych somalijskich grup.
- Kiedy myśleli nad nazwą, doszli do wniosku, że większość z nich na pewnych etapie swojej kariery występowała w słynnym Dur Dur Band. Tak powstał Dur Dur Band International. – tłumaczył Nicolas Sheikholeslami – Beatlesów utożsamia się z czterema muzykami, wiadomo którymi. Natomiast zespoły somalijskie porównałbym do drużyn sportowych. Ich składy były bardzo zmienne i zależały od tego, gdzie właśnie dany zespół występował. Czy w teatrze, czy np. w klubie nocnym. Muzycy wymieniali się. Wszyscy się znali. Wszyscy tworzyli jedną scenę.
Słuchając albumu, odnosi się wrażenie, że jego brzmienie nawiązuje do brzmienia somalijskiej muzyki lat 80. Jego obecność Nicolas Sheikholeslami potraktował jako swoisty obowiązek.
- Byłem trochę onieśmielony faktem, że to właśnie ja decyduję jak ta muzyka zabrzmi w XXI wieku. Zdecydowanie nie chciałem osiągnąć w stu procentach brzmienia retro. Wszyscy ostatnio lubią wracać do starych nagrań, lubią posłuchać brzmienia lat 70., ale przez ten czas wiele się zmieniło. Muzycy sami byli ciekawi jak ich muzyka może brzmieć współcześnie, w najwyższej jakości i przy pełnej mocy brzmienia. Zależało mi na tym, by brzmienie było ostre i wyraziste, ale też starałem się zrozumieć na czym polega magia brzmienia tych dawnych somalijskich nagrań, które znamy z kompilacji. – mówił Sheikholeslami – Nagranie dokonywane były na żywo lub zgrywane były z radia i pochodzą z kaset, które były kopiami innych kaset, a tamte pewnie jeszcze innych. Przy tworzeniu kolejnych kasetowych kopii dźwięk się kompresował, nabierał cieplejszych barw, zyskiwał więcej niskich brzmień. Powiedziałbym, że dźwięk ten jest jak ciepły, gruby koc. Kiedy piosenka się zaczyna od razu odczuwa się to ciepło. Nie słychać detali, ale od razu wyczuwa się atmosferę nagrania. Dla mnie to trochę jak obcowanie z muzyka ambient. W nagraniach somalijskich podoba mi się używany przez muzyków delay – zarówno w partiach wokalnych jak i w partiach instrumentalnych. Jednak przez kompresję, na starych kasetach często efekt ten jest niemal niesłyszalny. Dlatego chciałem też wzmocnić go w nowym nagraniu.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Krzysztof Dziuba
Data emisji: 10.02.2023
Godzina emisji: 15.15