Poznaj tradycje krainy w kratę

Ostatnia aktualizacja: 28.07.2023 16:00
Ponad stuletnie budynki o specyficznej szachulcowej konstrukcji stały się znakiem rozpoznawczym Swołowa, wsi-skansenu, w najlepszym tego słowa znaczeniu. W tej miejscowości czas się zatrzymał, a jednocześnie wciąż tętni w niej życie. W piątkowych „Źródłach” wraz z Justyną Piernik przenosimy się do „Krainy w kratę” na Pomorzu.
Audio
Swołowo. Kraina w kratę
Swołowo. Kraina w kratęFoto: shutterstock

W części Pomorza Środkowego, wokół Swołowa (k. Słupska) zachowało się wiele ponad stuletnich budynków o specyficznej konstrukcji. To konstrukcja szachulcowa, w której przestrzenie między drewnianym szkieletem domu wypełniano gliną zmieszaną z sieczką. Następnie elewacje bielono, a drewniane bale barwiono na czarno, smołowano. To powodowało, że elewacja chałup zyskiwała formę biało-czarnej kratownicy.

Określenie „Kraina w kratę” stworzyła dr Elżbieta Szalewska w połowie lat 90. XX wieku. Dawid Gonciarz, dyrektor Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie oprowadził nas po stolicy „Krainy w kratę” - malowniczej wsi - skansenie, niedaleko Ustki.

- To wieś o średniowiecznym rodowodzie, owalnicowym, zachowanym do tej pory. To fenomen Swołowa, że ta „owalnica” jest jeszcze zachowana. W średniowieczu tak lokowano miejscowości, m.in. na Pomorzu, że po obu stronach „owalnicy” były zabudowania, a na środku staw, kościół i pastwisko, czyli tzw. nawieś – opowiadał nasz przewodnik.

Pierwsze wzmianki o Swołowie pochodzą z 1240 roku. Wtedy do książę Świętopęk nadał wieś zakonowi Joannitów. Wtedy była jeszcze zasiedlona tylko przez Słowian, plemiona kaszubskie. Ale już w późnym średniowieczu przybyło wielu mieszkańców zza Odry. Plemiona niemieckie zadomowiły się w Swołowie, a ugruntowała to Brandenburgia i czasy zaboru pruskiego. W XVII wieku treny te miały już czysto niemiecki charakter. Po roku 1945 na tereny Pomorza Środkowego przybyli osadnicy z innych części Polski oraz repatrianci z Kresów Wschodnich.

Wraz z przesiedlonymi wówczas za Odrę mieszkańcami Swołowa, zniknęła ich kultura. Pojawiły się za to nowe wpływy. Zarówno te dawne, jak i powojenne dokumentuje właśnie Muzeum Kultury Ludowej Pomorza.

- Po zakończeniu II wojny światowej to miejsce było tyglem kulturowym. Przyjeżdżali ludzie z różnych stron. Były trudne historie, choćby wtedy, gdy wkraczała tu armia rosyjska – tłumaczył Dawid Gonciarz. – Niemcy mieszkali tu prawie do lat 50., ale relacje między nimi a Polakami były niełatwe.

A muzyka? Sam dyrektor Muzeum Kultury Ludowej Pomorza z nią eksperymentuje. Szuka jej m.in. w archiwach, zwłaszcza starej kaszubskiej muzyki „nieświetlicowej”, niestylizowanej.

- Tradycje Kaszubów dokumentował mocno prof. Matławski w Szczecinie. A Kaszubszczyzna rządzi się obecnie woimi prawami. Tam jednak jest mocny nurt „świeticowy”, biesiadny. Ja z moimi znajomymi, dla przyjemności, staramy się wracać do rdzennych melodii. I do pięknych pieśni rybackich.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Justyna Piernik

Data emisji: 28.07.2023

Godzina emisji: 15.15