Przy okazji wydawania kolejnej płyty z serii Muzyka Źródeł – monograficznego albumu poświęconego Józefowi Zarasiowi – Magdalena Tejchma z Kubą Borysiakiem wybrali się do Nieznamierowic, gdzie wciąż mieszka rodzina legendarnego skrzypka. Jednym z najbardziej pamiętnych momentów spotkania z nią była rozmowa z wdową po artyście, Marianną Zaraś (1930-2021). W audycji przypomnieliśmy tę rozmowę i sierpniową wizytę w Nieznamierowicach. A wszystko okraszone muzyką słynnego Zarasia.
- Se powiesę tu, żeby mi nie wypadł z kiesonki, bo by sukali – mówiła Marianna Zaraś, wieszając swój różaniec.
Nie skończyła żadnej szkoły. Tylko wieczorowe kursy dla „alfabetów, co pisać nie umieli”. Ale jak ją ciocia nauczyła odmawiać różaniec, to do tej pory pamięta. Odmawia codziennie.
Marianna Zaraś i Magdalena Tejchma
- Tata to śpiewał na chórze. Był dobrym śpiewakiem. Dzieci to na mszę na 9.00 chodziły. A ja się zawsze z mamą kłóciłam: „Ja nie idę na 9.00! Chce mi się spać! Idę na sumę!”, bo tata śpiewał na sumie. Wysoooko na chórze. Ja muszę iść na ten chór. Bo na kościele nigdy taty nie widziałam – wspominała Zarasiowa.
Jak poznała Józefa Zarasia? Na zabawie. Jak ją raz odprowadził, tak już później do niej chodził. Jak „się żenili” miała chyba 19 lat.
- A umiałam tańcować, bo się za krowami nauczyłam. Jak gęsi i krowy pasałam na pastwisku… Chyba mu się spodobałam – mówiła o swoim mężu pani Marianna. Bo jak poszłam z koleżankami tańcować, to weszli takie chłopki (mowa o Józefie Zarasiu – przyp. red.). Zobaczyli oknem, że ładnie tańcują. To jeden wziął jedną, drugi drugą. A jak już potańcował, to chciał postać ze mną. Bo po co mu oddać do kogo, z inną się obijać. On mi się podobał, ja się mu podobałam.
Być żoną muzykanta niejednokrotnie oznaczało wieść niełatwy los gospodyni, która wszystkie gospodarskie obowiązki ma na swojej głowie, gdy mąż prowadzi hulaszcze życie. Jak swoje małżeństwo wspomina Marianna Zaraś?
- Trudne życie? A skąd! Ja wszędzie z nim jeździłam! On się nie bojał, jak mnie miał przy sobie. A jakbym go puściła samego, jakby mu dali popić, toby nie wrócił. Pilnowałam go zawsze! Później na występy. Otworzyły się tańce na występach, a ja byłam tańcownica, że nikt mi nie dokaże!
Audycję rozpoczął duet Puuluup z Estonii, przekładający swoje muzyczne idee na talharpę (tagelharpę) - tradycyjną smyczkową lirę używanę w Estonii i Finlandii. Puuluup, określający się jako „głos ludu zombie” nie stroni od zabawy konwenansami, potrafi płynnie przejść z grania Bacha do funku, a niejednokrotnie w utwory wplata śpiew wymyślonym przez siebie językiem. Nie bez kozery wspominamy o tych artystach – w najbliższą sobotę zagrają na festiwalu Re:tradycja w Lublinie. Ważką częścią festiwalu jest także Jarmark Jagielloński, który gromadzi fantastycznych twórców-rękodzielników. Retradycja rozpocznie się już jutro 18 sierpnia. Potrwa do niedzieli wieczór.
Słuchaliśmy także nowości płytowej: znany piosenkarz, muzyk i producent z Izraela Dudu Tassa łączy siły z wielokrotnie nagradzanym kompozytorem i gitarzystą Jonnym Greenwoodem (Radiohead, The Smile) nad nowym albumem „Jarak Qaribak”, w którym wzięli udział wokaliści i muzycy z całego Bliskiego Wschodu.
***
Tytuł audycji: Źródła
Powadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 17.08.2023
Godzina emisji: 15.15