- Obecnie mam 70 lat i od 12 roku życia już grywałem z ojcem moim. Już od małego mnie wciągał do kapeli. Przestał grać, to i ja znów zespół sobie zrobiłem – opowiadał Jan Szelążek.
Poza Janem Szelążkiem, grali w kapeli: brat Jana Szelążka, Jaguszewski i kontabasista nazwiskiem Kuczyński.
- Ojciec właściwie to uczył się od Jaguszewskiego dziadka, jeszcze starszego – mówił o swoim ojcu Jan Szelążek. To trzypokoleniowa tradycja!
- Ojciec opowiadał jak muzyka jeździła do śluby, razem z gościami. Wesele musieli zacząć w karczmie, potem jechali na dom weselny. A wesele trwało 3 dni! – mówił Jaguszewski.
W czasie nagrań (1960 rok) kapela przyznała, że praktycznie nie gra już kujawiaków. To przeżytek. Teraz na parkietach, również wiejskich, króluje rock’n’roll. I to też grała kapela Jana Szelążka.
- Do grania kujawiaków to mnie pobudził pan Lange. Z muzeum. Jak przyjechał, to prosił, żebym tylko jak najstarsze rzeczy! To dopiero potem sobie przypominałem, proszę pani, przeważnie jak obudziłem się w łóżku to mi się melodia przypominała. To ja szybko za kawałek papieru i sobie chociaż dwa takty przypominałem. To już sobie odtworzyłem całość – opowiadał Szelążek.
Jan Szelążek zmarł w 1961 r., kilka lat później jego kapela przestała istnieć. Pozostały nagrania i… nowe pokolenie. Justyna Piernik rozmawiała z Dominiką Szelążek – potomkinią pana Jana – która szukała rodzinnych korzeni i teraz pielęgnuje dziedzictwo Jana Szelążka.
- Jan był wujem mojego dziadka, najstarszym bratem pradziadka. O istnieniu kapeli powiedziały mi osoby zajmujące się muzyką tradycyjną, kiedy usłyszały moje nazwisko. Dopiero wtedy spytałam o to dziadka. Wcześniej nie mówiło się o kapeli Szelążka w moim domu – przyznaje Dominika. – Towarzyszy temu pewna magia. Nagranie umożliwia wejść w jakąś sytuację. Nie jest to do końca moja sytuacja, bo nie mam kontaktu z tymi ludźmi. Ale na pewno pobudza wyobraźnię.
Dominika Szelążek, ur. w 1991 roku gra i śpiewa muzykę etniczną z różnych części świata. O istnieniu muzycznej tradycji w swojej rodzinie dowiedziała się niedawno, a obecnie współtworzy projekt „Wspólne plony”, który poświęcony jest reinterpretacji kujawskiej muzyki ludowej w duchu swobodnej improwizacji. Młoda artystka nie wyrosła co prawda w muzykanckim przekazie. Jednak zawsze była blisko muzyki, w tym muzyki tradycyjnej. Choć jej muzyczna droga zaczęła się nie od Polski, a od Afryki Zachodniej – grała na bębnach basowych.
- To, że zaczęłam grać na barabanie jest bezpośrednią konsekwencją gry na zachodnioafrykańskich bębnach. Technika jest podobna, podobne są pałki. Chciałam poćwiczyć na bliższym kulturowo instrumencie.
Dominika Szelążek wybrała się do swojego dziadka, by poznać historię Szelążków. Ten był świadkiem nagrań swojego wujka – Jana Szelążka: „Miał taki stroik, dmuchał w ten stroik i pisał tam sobie muzykę, zapisywał nuty”, opowiadał dziadek Dominiki Szelążek.
Kapela Szelążków z Nieszawy - kapela rodzinna działająca do 1933 roku. W 1958 roku, po 25 latach przerwy, Roderykowi Lange udało się zrekonstruować i reaktywować zespół.
Jan Szelążek przejął zespół po ojcu. Tworzyli go, grający na skrzypcach, klarnecie i basach, bracia: Jan (ur. w 1890 roku w Łowiczku, pow. Aleksandrów Kujawski) i Bolesław (ur. w 1903 roku w Łowiczku) oraz syn Jana, Benedykt (ur. w 1921 roku w Łowiczku). Grali w niej także inni muzykanci (spoza rodziny) skrzypek – Czesław Jaguszewski (ur. 1899 roku w Zbrachlinie Wsi, pow. Aleksandrów Kujawski) oraz basista – Tadeusz Kuczyński (ur. 1913 roku w Zosinie, pow. Aleksandrów Kujawski). Po śmierci klarnecisty Bolesława Szelążka w kapeli grywali bracia Drużyńscy – kuzyni Szelążków. Kapela przestała istnieć w 1971 r.
Zaprosiliśmy także na Szelest – koncert zespołu Radical Polish Ansambl – w teatrze Szwalnia w Łodzi.