Piotr i Paweł – Mistrzowie z Wielkopolski
W audycji spotykamy się z Kapelą Piotra i Pawła ze Stęszewa w Wielkopolsce. Paweł Zawadzki, doktorant Politechniki Poznańskiej, skrzypek i Piotr Górecki, księgowy, dudziarz od kilkunastu lat grają razem w wielkopolskiej tradycyjnej kapeli dudziarskiej. Muzycy są uczniami legendarnego Romualda Jędraszaka, sami też starają się przekazać swoją miłość do muzyki tradycyjnej młodzieży. W dzisiejszym magazynie muzycy opowiedzieli o swojej działalności edukacyjnej.
Przy Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Poznaniu muzycy założyli „Kuźnię Tradycji” – szkołę muzyki tradycyjnej.
- Uczenie muzyki tradycyjnej to wyzwanie. Najpierw samemu trzeba mieć wiedzę i umiejętność gry na instrumencie. I trzeba mieć podejście do dzieci, umieć zachęcić młodzież – mówił Piotr Górecki.
W swojej szkole panowie uczą gry na dudach wielkopolskich i skrzypcach przewiązanych (podwiązanych). Ich początki to współpraca z budowniczymi instrumentów z okolic, choćby rodziną Mendlewskich (Andrzej i Bartosz Mendlewscy budowali dudy, sierszeńki i mazanki dla szkoły).
- Zaczęliśmy z uczniami nie z Poznania, a z Jarocina, z południowej Wielkopolski. Trochę mają do nas drogi, samochodem jedzie się dwie godziny. Ale wykazali się uporem i chęcią do gry! Taka „czwórka eksportowa”, świetnie grają, nazywają się Kapela dudziarska „Snutki”. Są trochę młodsi od nas, ale nie jest to taka przepaść pokoleniowa, żebyśmy się nie dogadali – mówił z uśmiechem Paweł Zawadzki. – W międzyczasie doszli jeszcze inni uczniowie, ale relację z tą czwórką zawsze podkreślamy.
- Staramy się, żeby nasza relacja nie była typowo „szkolna”. Chcemy grać razem, cieszymy się swoją obecnością – wspominał Piotr Górecki. – Wiadomo, że na początku się docieraliśmy, ale teraz tworzymy jedną kapelę.
- Mamy też wielu wspólnych znajomych. Wspólne hobby daje nam pole do działania. Oni się interesują, my dzielimy się wiedzą z radości, że chcą grać – dodał Paweł Zawadzki.
Mistrz muzyków – Romuald Jędraszak – przez Góreckiego określany jest jako „drugi, muzyczny, ojciec”. Uczył go od 2002 roku, przeżyli razem wiele wyjazdów, koncertów, dudziarz nie wyobraża sobie muzykowania dla pana Romana.
- Nieraz Pan Romek się poświęcał i jechał z nami cała noc na Słowację na jakieś konkursy. Jak byliśmy mniejsi i za bardzo wywijaliśmy to nieraz i krzyknął. Ale teraz to relacja dobrego patrona z młodszymi kolegami. Jeśli jesteśmy potrzebni – wspieramy Pana Romka, jak tylko możemy. I zawsze podkreślamy, że on nas tego nauczył, wpoił miłość do tej muzyki.
Kapela Piotra i Pawła ze Stęszewa
Zbigniew Butryn – mistrz z Lubelszczyzny
„Instrumentem, który mnie prowadzi przeszło dwadzieścia lat jest właśnie suka. Myślę, że do tej pory nie do końca odkryta. Ponieważ nie ma oryginału, wszystko jest tu oparte na domysłach”, mówił mistrz i budowniczy suki biłgorajskiej (kocudzkiej) – Zbigniew Butryn. W tym roku na festiwalu w Kazimierzu muzyk zaprezentował się ze swoim uczniem – młodym adeptem suki biłgorajskiej – Pawłem Bielakiem.
- Mam tutaj ucznia, Pawła Bielaka, który gra od roku. My nazywamy ten instrument suką kocudzką, ponieważ są zbliżone do oryginału przedstawionego przez Gerssona. Pochodzenie tej suki określane jest właśnie jako wieś Kocudza koło Janowa Lubelskiego. Zaś termin suka biłgorajska został ukuty dopiero w latach 90. XX w. Być może dlatego, że nasz region naukowo określany jest jako „biłgorajsko-tarnogrodzki” – tłumaczył Zbigniew Butryn.
- Przesuwa się smyczkiem i przykłada się paznokieć w odpowiednim miejscu, żeby był odpowiedni dźwięk. Czy to trudne? Trzeba się przyzwyczaić – mówił młody adept gry na suce kocudzkiej, Paweł Bielak. – Gram od czerwca zeszłego roku. Rodzice przekonali mnie, żebym spróbował, a Pan Zbigniew powiedział, że szuka takich osób.
- Co roku mamy nowych kandydatów. Prowadzimy nieformalną szkołę suki biłgorajskiej i uczymy tam grać młodych adeptów. Nie tylko na sukach, bo również na bębenkach, skrzypcach, basetli. To taki stary beznutowy system nauki. Mamy tam swój język porozumiewania się. Kiedyś mistrz pokazywał palcowanie, mówił, gdzie ułożyć palec, nie, że trzeba teraz zagrać dźwięk „cis” – mówił Butryn.
Według Zbigniewa Butryna system beznutowy jest łatwiejszy od tego, który znamy ze szkół muzycznych. Człowiek nie uzależnia się od nut, a nowe utwory przyswaja o wiele szybciej – nawet w ciągu kilku minut.
- Oczywiście nie jest na początku idealnie, choćby w rytmie. Ale już układ palcowy jest „zapisany”. Krok za krokiem, to żmudna praca. Ale przynosi efekty. Poza tym, staram się, żeby uczeń nabierał tak zwanych manier od starszego muzykanta.
Hajda Banda / Гайда Банда
Zaprosiliśmy także na koncert Hajda Bandy, która we czwartek 19.10 zagra w warszawskim Dziku. WIĘCEJ o zespole Hajda Banda.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Aleksandra Faryńska
Data emisji: 17.10.2023
Godzina emisji: 15.15