Maniucha Bikont robi Porządki

Ostatnia aktualizacja: 05.06.2024 18:00
“Porządki” to moje własne piosenki - osobiste i dla mnie przełomowe. Sięgam po nowe dla mnie gatunki muzyczne, ale, tak jak dotąd, czerpię też z własnych nagrań terenowych muzyki wiejskiej. Jak w poprzednich projektach, punktem wyjścia jest wiejska muzyka, głównie moje własne nagrania terenowe. Materią piosenek są moje osobiste historie, te z życia codziennego i te z rejestru snów i marzeń. W historiach przeplatam to co dawne i współczesne, bajkowe i realne, osobiste i uniwersalne.
Audio
  • Maniucha Bikont robi Porządki (Dwójka/Źródła)
Maniucha Bikont, Porządki
Maniucha Bikont, PorządkiFoto: mat. promocyjne

Muzyka nowoczesna, tradycyjna i autorska, życiowe doświadczenia, wzloty, sukcesy, upadki i trudne sprawy. Przeciwstawne emocje w wielogłosie, tematy przyjemne i niepokojące. Osobiste historie Maniuchy Bikont ubrał w słowa Marcin Wicha, a muzycznie pomogli jej spleść je w całość Asaf Talmudi, Szczepan Pospieszalski i Ksawery Wójciński.

Pierwsza autorska płyta Maniuchy, artystki znanej z różnych muzycznych wcieleń, ukaże się już niebawem. 7.06 odbędzie się w Warszawie koncert promujący album na Nocnym Dniu Dziecka.

W "Źródłach" z Maniuchą szczerze o tym, dlaczego porządki to ważne sprawy. 

Płyta – konfrontacja

- To przede wszystkim porządki moje własne. W głowie, w życiu, w przeszłości, w rozumieniu swojej przeszłości, w rozumieniu swoich stanów. Porządki są takim zdjęciem masek. Konfrontacją z tym, jaka jestem, jaka jest moja historia i jaka jest nasza rzeczywistość – mówi Maniucha Bikont, przyznając, że jej pierwsza płyta jest „terapeutyczna”. – Wpisuje się w światowy trend do tego, żeby mówić o rzeczach trudnych. W ruch #metoo, takiego zmieniania rzeczywistości, mówienia wprost o przemocowych sytuacjach. Jestem w tym. Idę z tym nurtem. Ten nurt też mnie niesie, żeby opowiedzieć swoje historie i, żeby odważnie dać swój głos. Nie jestem w tych porządkach sama

Teksty na debiutanckiej solowej płycie Maniuchy powstawały we współpracy z Marcinem Wichą. Zaczęło się w pandemii, na odległość, za pośrednictwem maila powstawały kolejne piosenki.

- Raz się spotkaliśmy. To był czas zaraz po strajku kobiet. Było wiele artykułów o przemocy w teatrze, w szkole filmowej, w różnych instytucjach. Marcin zapytał czy ja bym nie chciała czegoś opowiedzieć. To był taki moment, że akurat wyszły artykuły o przemocy w teatrze Gardzienice. Ja też przez kilka lat byłam w tym zespole. Wtedy wiedziałam już – miałam swoją historię, którą chciałam opowiedzieć. Ona nie była z Gardzienic, była po prostu ze szkoły. Chciałam opowiedzieć, ale kompletnie nie wiedziałam, jak to nazwać. Jak powiedzieć. Gdzie w ogóle zacząć? Marcin powiedział, słuchaj, możesz napisać parę przymiotników, rzeczowników, jakichś skojarzeń, obrazów i możemy spróbować się z tym zmierzyć. To było bardzo terapeutyczne. Rzeczywiście – zobaczyć swoje przeżycia, których się nie umie nazwać… Trafiłam na wrażliwego człowieka. Marcin Wicha potrafił to nazwać. Tak powstała piosenka o mrokach gimnazjum, która jest niewątpliwie terapeutyczna. Myślę, że w takiej mrocznej historii, gdzie byłam jakimś obiektem nadużyć, to najtrudniejsze w tym było milczenie. Milczenie wokół. Milczenie moje. Bardzo długie, latami. To jest moment, kiedy zrobiłam porządki i już umiem ponazywać te rzeczy.

Płyta – terapia

Piosenka o mrokach gimnazjum z dzieła Maniuchy stała się dziełem uniwersalnym. Grając ją już kilka razy, artystka słyszała głosy słuchaczy „To o mnie! To moja historia”.

- Ale nie tylko o gimnazjum jest ta płyta. Jest też o trudach rodzicielstwa. O odmawianiu. Jest taka piosenka, „dla nikogo nic nie zrobię, dzisiaj wolne biorę sobie”. Są to takie rzeczy, które każdy z nas chciałby sobie móc zaśpiewać – mówi.

Czy mówienie o trudnych tematach, okropnych osobistych doświadczeniach nie wywołuje strachu?

- Nie. – Mówi stanowczo Bikont. – Najgorzej z trudnymi historiami być samemu i mieć poczucie, że trzeba o nich milczeć, że kogoś trzeba chronić. Kiedy już o tym mówię, kiedy o tym śpiewam, to właśnie czuję, że przerywam tę zmowę milczenia, która była takim ciężarem, który jakoś niosłam. To jest dla mnie uwalniające.

Miks doświadczeń

Materiał muzyczny, ale i niektóre wersy tekstu inspirowane są badaniami terenowymi Maniuchy, która przez dekadę odwiedzała Ukrainę, Białoruś, Rosję, poszukując pieśni tradycyjnych. Pewne spotkania ze śpiewaczkami, ich nastrój, opowieści szczególnie zapadły jej w pamięć. Melodie, do których Wicha napisał swoje słowa mają korzenie we wcześniejszych doświadczeniach, spotkaniach artystki.

- Mierzę się w tej płycie też ze stratą związaną właśnie z wojną, która dzieje się w Ukrainie. Z tym, że jeździłam w tamte miejsca wiele razy. A teraz to cały świat, który straciłam wraz z tą wojną. Biorę pieśni, które oryginalnie są stamtąd, z pogranicza Rosji i Ukrainy, i poprzez te pieśni opowiadam historię wojny.

Choć słuchacze znają Maniuchę Bikont głównie z muzyki tradycyjnej, folkowej, na płycie Porządki te ślady nie są aż tak wyraźne. Ale ta Maniucha wciąż tu jest – podkreśla pieśniarka – w motywach, w sposobie operowania głosem, prowadzenia narracji muzycznej. Faktycznie jednak świat muzyki tradycyjnej jest tylko jedną z twarzy Bikont. Artystka równolegle zajmuje się muzyką awangardową, eksperymentalną…

- Dość powiedzieć, że jako ośmioletnia dziewczynka grywałam w jaz klubie Akwarium z kumplami mojego ojca i takie doświadczenie muzyki różnej mam za sobą od zawsze. Więc tak, jest to kolejna twarz – mówi Maniucha. – Ale też, jak mówię, porządków nie robię sama…

Porządki wespół z…

Bikont przy aranżacjach współpracowała z Assafem Talmudim, z którym mają na koncie kilka alternatywnych, na poły eksperymentalnych, na poły jazzowych projektów.

- Wiele z tego, jak płyta brzmi, jest wynikiem też jego doświadczeń. Assaf Talmudi jest izraelskim kompozytorem, producentem muzycznym. Mówi się o nim jako o szarej eminencji izraelskiej sceny pop. Jest wielu, wielu artystów, którzy chcą, żeby Assaf zrobił im płytę – wspomina Maniucha, którą słuchacze alternatywy mogli usłyszeć m.in. grającą i śpiewającą z zespołem Malox braci Talmudich.

Poza Assafem Talmudim (którego usłyszą ci, którzy wybiorą się na koncert „Porządków” w Parku Szczęśliwickim 7 czerwca) Maniuchowe „Porządki” tworzą Szczepan Pospieszalski i Ksawery Wójciński. Ten pierwszy towarzyszy Bikont w zespole Tęgie Chłopy. Tu jednak, poza trąbką, chwyta a syntezator i śpiewa. Z kolei z Ksawerym – jako Maniucha i Ksawery – artystka stworzyła kameralny duet śpiewając pieśni ukraińskiego Polesia do dźwięków kontrabasu.

Moja płyta

- Tak bym powiedziała. Że to jest moja płyta. To też wymaga wewnętrznych porządków, by móc powiedzieć, że to jest moja płyta. Sama do tego dojrzewam i przez jakiś czas mówiłam, że to są piosenki Marcina Wichy. Potem, że to są takie piosenki, które zaaranżował Assaf i to są takie piosenki, które wykonuje ze Szczepanem i Ksawerym. I tak naprawdę też dojrzewam w tym wszystkim, żeby powiedzieć, to jest moja płyta. Moje historie. Coś, co ja chcę Wam pokazać, opowiedzieć.


Maniucha Bikont Maniucha Bikont

 

Album zatytułowany Porządki to płyta autorska, życiowa. Znalazło się na niej miejsce na doświadczenia: wzloty, sukcesy, upadki i trudne sprawy; przeciwstawne emocje w wielogłosie, tematy przyjemne i niepokojące. Oczyszczanie się z traumy. Osobiste historie Maniuchy Bikont ubrał w słowa Marcin Wicha, a muzycznie pomogli je spleść w całość Assaf Talmudi, Szczepan Pospieszalski, Ksawery Wójciński. Współprodukuje go Radiowe Centrum Kultury Ludowej, a za zmiksowanie odpowiadał Jacek Gładkowski.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Data emisji: 6.06.2024

Godzina emisji: 15.15