Przez cztery dni uczestnicy zanurzą się w kulturze ludowej Roztocza, słuchając orkiestr dętych, kapel skrzypcowych, śpiewaczek i harmonistów – wszystko to w pięknych okolicznościach przyrody, nad rzeką Por. Choć może się wydawać, że dęte orkiestry, oberki na dechach i oczepinowe przyśpiewki należą do przeszłości, Roztocze udowadnia, że te tradycje wciąż żyją. Festiwal Roztrąb powraca co roku w inne miejsce, gdzie nadal funkcjonuje tradycyjna orkiestra dęta – tym razem wybór padł na Zakłodzie, gdzie muzyczna przeszłość spotyka się z teraźniejszością. O tym w audycji opowiada Filip Majerowski z Fundacji Piszczałka.
- Wyjątkowość muzyki roztoczańskiej to oczywiście to, że to jedna z ostatnich żywych tradycji, które przetrwały w terenie. Te orkiestry dęte tak jak zaczęły w czasach przedwojennych, tak działają nadal i grają do tańca. Wykonują repertuar jak polki, oberki, ale i nowsze fokstroty wale czy tanga. Muzykantów z wieloletnim stażem można ciągle spotkać na weselach, w terenie. To zjawisko, które poza Śląskiem już nie istnieje. Roztocze jest dlatego wyjątkowe. Dbamy też nie tylko o przeszłość, ale i przyszłość tych orkiestr: w każdej z nich jest młody muzykant czy muzykantka, chłoną oni chłoną wiedzę od starszych, często nawet przeszło 80-letnich. Ale żeby ten przekaz trwał, ważna jest publiczność - mówił Filip Majerowski.
Dlatego organizatorzy zapraszają na kolejne już święto muzyki dętej na Roztoczu. Tym razem spotkamy się w malowniczym Zakłodziu nad rzeką Por (gmina Radecznica), które niegdyś tętniło śpiewami i muzyką orkiestr dętych i skrzypków. Niedaleko stąd też do Zaburza — gdzie wciąż działa legendarna 99-letnia orkiestra, Sąsiadki, rozbrzmiewającej niegdyś pieśniami i skrzypcowymi polniakami oraz Sułowca — skąd pochodziła słynna Orkiestra Kulaszy.
***
Na audycję Źródła w środę (11.06) w godz. 12.00-12.45 zaprasza Kuba Borysiak.