Muzyka towarzyszyła parze młodej od momentu wyprowadzenia z domu do końcu wesela. Właśnie na jednym z takich wesel pani Krystyna usłyszała pierwsze pieśni. - Jak byłam mała, służyła u nas dziewczyna, która nie miała matki ani ojca. Kiedy miała wyjść za mąż, mój ojciec powiedział, że skoro mieszka z nami, to wyprowadzenie będzie z naszego domu - opowiada.
Od tamtej pory pani Krystyna śpiewała na każdym weselu. Z czasem o talencie młodej śpiewaczki dowiedziała się cała wieś - Nawet ludzie spoza rodziny prosili, żebym prowadziła wesela - mówi. - Wtedy śpiewało się cały dzień, nie to co teraz - dodaje.
Dziś pani Krystyna nie śpiewa tak często jak kiedyś. Twierdzi, że ludzie nie przywiązują już takiej wagi do tradycyjnych przyśpiewek. - Wesela prowadziłam jeszcze w latach 80. Dzisiaj przyjęcia odbywają się w domach weselnych, a w czasie wyprowadzenia jest tylko błogosławieństwo rodziców. - Teraz ludzie nie mają czasu na śpiewanie - mówiła w "Źródłach".
Audycję poprowadziła Anna Szewczuk.