Andrzej Budz trzy lata temu był laureatem kazimierskiej Baszty. Jest multiinstrumentalistą (gra na dudach, piszczałkach pasterskich, ale i na skrzypcach czy basach) i twórcą instrumentów. Obecnie tworzy głównie piszczałki pasterskie, choć przygodę z budową zaczynał od... skrzypiec. Od najmłodszych lat uczęszczał do zespołów ludowych, jednak miłością do kultury tradycyjnej pałał od zawsze. Jak sam przyznaje – muzykę ma w genach.
- Pochodzę z Gronia Leśnicy. Moi dziadowie paśli w dolinie Małej Łąki. Stanisław Budz „Mróz” też był z tego „trzonu” Budzów. A przecież całe pasterskie osadnictwo przyszło tu wraz z Wołochami. Później się to krzyżowało. I może część tej krwi płynie i we mnie, skoro to granie i robienie instrumentów we mnie siedzi tak bardzo – zastanawiał się Andrzej Budz.
Kiedy był jeszcze chłopcem stryj matki pokazał Andrzejowi prosty gwizdek pasterski, nauczył, jak obłupać z drzewa korę, jak odpowiednio ponacinać drewno, by wydawało dźwięk. Po latach Budz trafił na warsztaty budowy instrumentów pasterskich, prowadzone przez Jana Karpiela Bułeckę. Przy użyciu tradycyjnych narzędzi, po dwóch dniach stworzył pierwszą piszczałkę bezotworową, tzw. końcówkę. Choć już nieco przerobiony, instrument jest z nim do dziś.
W „Źródłach” Budz opowiadał o żmudnym procesie dochodzenia do tego, jak poprawnie stworzyć piszczałki sześciootworowe. Kierował się metoda prób i błędów, wspierał radami doświadczonych kolegów, przez miesiąc dzień w dzień przeszukiwał Internet w poszukiwaniu wskazówki jak odpowiednio rozmieścić dziury. W sukurs przyszły rurki PCV ze sklepu budowlanego. By nie marnować drewna, to na nich Andrzej Budz odmierzał odległości poszczególnych otworów, by w końcu dojść do wzoru matematycznego, który można stosować przy budowie instrumentu. Historia Andrzeja Budza to opowieść o wytrwałości w poszukiwaniach i odwadze w proszeniu innych o pomoc po to, by, jak mówił bohater audycji: „ten folklor postawić naprawdę wysoko”.
POSŁUCHAJ KAPELI Z WOJCIECHOWA
źródło: Piotr Baczewski/Muzyka Zakorzeniona
W cyklu „Zapomniani laureaci kazimierskiego festiwalu” – popularna w latach 70. I 80. Kapela z Wojciechowa (lubelskie). W rozmowie z roku 1986 (wojciechowska kapela wygrała wtedy pierwszą nagrodę na Festiwalu w Kazimierzu) Franciszek Iwaniak – puzonista zespołu – wspominał o niełatwych początkach swojego muzykowania – biedzie i trudności w zdobyciu instrumentu. Iwaniak zaczynał od kornetu, następnie chwycił za puzon. Dlaczego instrumenty dęte, czy były popularne w regionie? „Mnie się podobały! Przyjeżdżali różni muzykanci i jak grali – serce mi ściskało, myślałem: ach, żebym też tak umiał… Dzień i noc się uczyłem!” – wspominał członek wojciechowskiej kapeli.
Mogliśmy wysłuchać także wspomnień z życia muzykanta.
- Jak wesele jechało do kościoła – trzeba było grać! Podróżniaki, marsze, krakowiaki. Piękne były wesela, wesołe! Kiedy byłem chłopcem, były tzw. muzyki – potańcówki. Za kilka złotych grał skrzypek i bębnista, a ludzi zlatywało się z dziesięciu wsi! Ludzie się weselili choć mieli niewiele, nie „pysznili się” - mówił Franciszek Iwaniak.
Cerkiew Trójcy Gergeti pod Górą Kazbegi w Gruzji
Koniec audycji zwieńczyły polifoniczne pieśni gruzińskie przedstawione przez grupę Rustavi. Polifonia gruzińska znajduje się na liście Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Rodowód pieśni sięgać może czasów sprzed X w. Repertuar jest szeroki i zróżnicowany, jak sama Gruzja. Znajdziemy w nim zarówno pieśni obrzędowe, jak i świeckie, m.in. toastowe czy zastolne, w których śpiewacy często mistrzowsko improwizują. Często w polifonii gruzińskiej usłyszeć można niezwykłe, podobne do jodłowania melizmaty (tzw. krimanchuli), charakterystyczne są współbrzmienia kwartowe i kwintowe.
***
Tytuł Audycji: Źródła
Prowadziła: Maria Baliszewska
Gość: Andrzej Budz (multinstrumentalista, twórca instrumentów, Podhale)
Data emisji: 13.10.2020
Godznia emisji: 15.15
mg