O pamięci i rozpuście. Śpiewaczka Janina Pydo

Ostatnia aktualizacja: 19.01.2022 16:05
Śpiewam już od lat. Śpiewam i śpiewam. Kiedyś nie było orkiestrów, dżejdżiejów, jak to teraz są. Były skrzypeczki, bębenek i mnie zapraszali na weselne przyśpiewki. A jak mi się uprzykrzyło, to śpiewałam po swojemu piosenki. Sama układałam. Ja, jak gdzieś żem poszła, to jak usłyszałam wieczorem piosenkę, to już się nauczyłam i rano śpiewałam. Mama z babcią mówiły: „jaki Ty masz łeb”...
Audio
  • O pamięci i rozpuście. Śpiewaczka Janina Pydo (Dwójka/Źródła)
Janina Pydo
Janina PydoFoto: Kuba Borysiak

Środowe „Źródła” upłyneły nam pod znakiem opowieści Janiny Pydo z Zastawia k. Goraja (Lubelszczyzna). Urodzona w 1930 roku śpiewaczka przez wiele lat stała na czele Koła Gospodyń Wiejskich w Goraju. Janina Pydo do dziś śpiewa na weselach. Z wcześniejszych spotkań ze śpiewaczką wiemy, że przyśpiewki skierowane do weselnych gości potrafią być bardzo złośliwe.

- Śpiewało się „nasza panna jak kwiatek barwinku, a nasz pan młody jak kozioł na rynku". Albo raz przyjechała jedna starościna z Zachodu z torebką, a nie było wtedy mody na torebki, to trzeba było jej dociąć: „stoi kogut na kominie, nasrał w torbę starościnie, starościna nie wiedziała, z taką torbą przyjechała". Jak ona się na mnie wściekła!

ziemia solakiewicz_1200.jpg
O filmie "Ziemia" mówią Zuzanna Solakiewicz i Ewa Grochowska

Na ubiegłorocznym, 55. Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu nad Wisłą Janina Pydo zdobyła I nagrodę w kategorii śpiewaków. Jest także jedną z bohaterek filmu „Ziemia” Zuzanny Solakiewicz. Telewidzowie mogą kojarzyć ją z programu „Szlakiem Kolberga”, gdzie występowała z Dorotą Miśkiewicz, będąc dla jazzowej wokalistki przewodniczką po świecie muzyki tradycyjnej.

W rozmowie nagranej w czasie kazimierskiego festiwalu AD 2021 Pani Janina opowiedziała o swoim artystycznym życiu, pieśniach o smutnej miłości, śpiewającej prawnuczce oraz pamięci i rozpuście. Słuchaliśmy także pieśni które prezentowała na kazimierskiej scenie w roku 2021.

- „Z poniedziałeńku”, „Dajcie stołka cisowego” i „Zarżyjże, zarżyj, wrony koniku” – wylicza pieśni przygotowane na występ w Kazimierzu Pani Janina Pydo – To wszystko takie prawie o miłości… Te pierwszo, to o tym, jak chłopak odchodził od rodziców, szukać żony. Drugi, jak się już znaleźli i ślub był. Trzecia o tym, że chodził chłopak do dziewczyny, potem przestał. I jechał na koniku, konik zarżał, dziewczyna usłyszała ra, co do niej chodził, ale potem jednak odeszoł do innej. A ona została. Tak jak to w życiu – uśmiecha się nostalgicznie śpiewaczka.

W swoim repertuarze Janina Pydo posiada wiele archaicznych pieśni, na przeróżne okazje – od narodzin po śmierć. Nie brakuje w nim także pieśni dziadowskich czy maryjnych…

Ja w chałupie śpiewam co dzień! Jestem sama, nie mam co robić. W telewizor nie będę patrzeć bez przerwy, bo to nic nie daje. Janina Pydo

- Majowe, majowe piosenki… To takich nie umię. Tylko pieśni. Bo pod figurą odprawiamy. W tym roku nie było. Bo była słota i ta choroba. Najczęściej to śpiewam te stare pieśni – mówi śpiewaczka, mając na myśli występy dla publiczności – a w chałupie to sobie śpiewam co dzień: „Przyjdź, Duchu Święty”, „Najświętsze serce Boże”, potem „Pobłogosław, Jezu drogi” i „Matko, Tyś naród polski przed wiekami wybrała”. A i „Idźmy, tulmy się jak dziatki”! Ja w chałupie śpiewam co dzień! Jestem sama, nie mam co robić. W telewizor nie będę patrzeć bez przerwy, bo to nic nie daje. I śpiwa się. A piosenek, to nie wiem, ile by tam było, żeby się wyśpiewało! – Mówi Janina Pydo i wymienia ciągiem występy, które czekają ją przez kilka dni z rzędu.

Pani Janina zdaje sobie sprawę, że jest jedyną śpiewaczką w okolicy. W „sezonie” jest rozchwytywana. Czy ma komu przekazać swoją wiedzę? Spytana o uczniów kręci przecząco głową. Była wnuczka. Ale matka ją zniechęciła, że to jej niepotrzebne. Teraz żałuje. Czy wróci do śpiewania? Nie ma mowy. Bo już się pożeniła, mieszka w Lublinie, ma dziecko. Ale żałowała, wnuczka Kasia.

- No, mam prawnuczkę. Dopiero piąty roczek. Ale jak pięknie śpiwa! – rozpromienia się śpiewaczka – Będziemy ją uczyć! A, jeszcze mam praprawnuków dwoje. Już mam 91 lat! – szepcze z uśmiechem – Jużem stary człowiek. Ale jeszcze Bogu dziękuję, że tam jeszcze się jakoś chodzi.

Skąd Janina Pydo zna tyle pieśni? Przyznaje, że nikt jej pieśni nie uczył. Z pewnością jednak miała dar do zapamiętywania melodii i słów. Gdy była jeszcze dzieckiem i pasała krowy, usłyszawszy jakąś piosenkę za dnia, przez noc ją zapamiętywała. „I na starość wszystkie jakoś utkwiły w pamięci”. Czy słuchała radia? Gdzie tam z radia! Z radia to nijak, nawet jednej nie umie! A kiedyś były „pirzarki”, „prządki”…

- Takie wieczorki młodzieży. Schodziła się młodzież. Było tych chłopaczysków, tych dziewczyn. Gdzieś ktoś skądś jakąś przyniósł. Prześpiwała, i na rano już umiałam. A siosrta do mnie mówi: „Ty mnie powiedz, co Ty robisz? Wieczór usłyszałaś roz, a rano już umisz!”. Jakoś utkwiły mi w pamięci.

Janina Pydo pamięta mnogość pieśni w czasach młodości. Może ludzie mieli większą potrzebę śpiewania? „Schodziły się chłopaczyska, dziewczyny i się śpiewało”, wspomina, dodając, że niełatwo było o inne rozrywki. „Nie było radia, ni telewizji”… Urodzona w 1930 roku, Pani Janina pamięta wojnę. Miała 9 lat, gdy wybuchła. Przenosiła partyzantom listy. Bo pasła krowy. A pasło się pod lasem.

- Byliśmy w trzy dziewczyny, wyszło trzech chłopów jak dęby. I wybrali mnie. Tamte dziewczyny starsze były. Pytają, czy zaniesłabym list. Czy znam takie a takie nazwisko. No, znam go. Zaniesiesz list? Zaniesę. A Odpowiedź przyniesiesz? Przyniesę. I potem tak ich łączyłam parę razy. – Złapali ją do Niemiec. Ale wypuścili. Bo miała 12 lat. Ale wzięli ją do pracy przy pogłębianiu koryta rzeki… - I jakoś się te wojnę przeżyło. Po wojnie była bida. Ale było wesoło. Była miłość z sąsiadami. Kiedyś w jednej chałupie były 3 pokolenia! I ani kłótni, ani sporów. A teraz zmieniają się czasy na gorsze, bo jest samolubstwo! Między dziećmi jedno chce być lepsze od drugiego. Rozpusta. Jest za dobrze. Nie ma obowiązków. – Przeżywszy prawie 100 lat, Janina Pydo z pewnością mogła dobrze zaobserwować zmiany, które następowały w bliskiej jej społeczności. – Brak mi tej miłości. Jakiegoś współczucia. Bliskości. Wszystko się rozeszło. Wszystko daleko… Ale jakoś trzeba żyć! Grunt, że mam ludzi dookoła siebie dobrych!

Powiew z północy

W audycji zabrzmiały także nowe nagrania z Norwegii: Synnøve Brøndbo Plassen „Hjemve” [Grappa Musikkforlag 2021] oraz Margit Myhr | Erlend Apneseth „Slåttesong” [Grappa Musikkforlag 2021]. Pierwsza pieśniarka ma raptem 24 lata, poza śpiewem Synnøve Brøndbo Plassen zajmuje się także edukacją muzyczną. Zainteresowania muzyką tradycyjną odziedziczyła po rodzinie. Ten rodzaj muzyki studiuje także na uniwersytecie w Levanger. Wykonuje m.in. pieśni dziecięce, ale i melodie taneczne, do których podkłada słowa. „Hjemve” to pierwszy album artystki. Jego tytuł oznacza nostalgiczną tęsknotę za rodzinnym domem. Margit Myhr i Erlend Apneseth to duet, choć – uwaga – na albumie „Slåttesong” nie usłyszymy ich razem. Domeną Margit są pieśni tradycyjne, Erlend odpowiada za grę na skrzypcach haerdanger.

Audycję rozpoczął zaś fragment albumu „Still moving” Justina Adamsa i Mauro Durante.

***

Tytuł audycji: Źródła

Prowadził: Kuba Borysiak

Data emisji: 19.01.2022

Godzina emisji: 15.15