„Toloka (pl. tłoka) to zwyczaj bezpłatnej sąsiedzkiej pomocy – gdy czas nagli i trzeba śpieszyć się z sianokosami, albo gdy sąsiadowi spłonęła chata i trzeba ją szybko i sprawnie odbudować. Po wspólnej pracy sąsiedzi spotykają się przy stole na wspólny posiłek, który czasem zamienia się w wspólne świętowanie okraszone śpiewem i napitkiem.
Podobnie i my, tworząc płytę w czasie wojny u naszego sąsiada, chcieliśmy naszymi pieśniami pokazać piękno i niezwykłość ukraińskiej kultury z Karpat, licząc także na to, że po wygranej wojnie będzie okazja do wspólnych spotkań i śpiewów” piszą członkowie zespołu Wernyhora.
POSŁUCHAJ SINGLA PROMUJĄCEGO NOWĄ PŁYTĘ ZESPOŁU WERNYHORA:
YouTube, AMPR
Trio Wernyhora przywraca swoją nową płytą głównie zapomniany świat Bojków i ich muzycznej kultury, ale też muzykę ich sąsiadów. Artyści proponują nową interpretację i wykonanie tradycyjnych pieśni, choć z zachowaniem ducha oryginału. O tym, co dokładnie przygotowali dla swoich słuchaczy, opowiedzą w dzisiejszych „Źródłach” Magdalenie Tejchmie.
Zespół Wernyhora wykonuje program z pogranicza polsko-ukraińskiego oraz muzykę dawną. Dzięki nagrodzie specjalnej Programu 2 Polskiego Radia w Konkursie Muzyki Folkowej Nowa Tradycja zespół miał możliwość nagrania drugiej płyty pod okiem producentów PR – Tadeusza Mieczkowskiego i Marcina Pospieszalskiego.
Program „Bojkowski głos Bieszczadu” to pierwsza w Polsce kompleksowa próba przywrócenia pamięci o tradycyjnych pieśniach byłych mieszkańców Bieszczadów – Bojków. Jego zalążkiem stał się repertuar stworzony w ramach stypendium przyznanego Darii Kosiek przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego „Kultura w sieci”.
- Obserwujemy to, co dzieje się w tym momencie w Ukrainie: Przyjeżdżają do nas goście uciekający przed wojną, Polacy otwierają swoje serca, zupełnie bezinteresownie. Ta sytuacja wpłynęła na wybór tytułu płyty. Liczymy na to, że po zwycięstwie Ukrainy będzie okazja do takiej wspólnej uczty – mówiła Daria Kosiek, wspominając także o singlu „Żurba”, który jest komentarzem zespołu do sytuacji wojennej w Ukrainie.
Na płycie znalazły się pieśni w języku ukraińskim oraz w dialekcie Bojkowskim. Część z nich traktuje o trudach życia codziennego, część jest żartobliwa. To właśnie takie, codzienne, pieśni towarzyszyły wspólnemu ucztowaniu wg Macieja Harny, lirnika zespołu.
- Nagrywaliśmy „na setkę”. Nie dogrywaliśmy kolejno ścieżek. Razem graliśmy i śpiewaliśmy. – wspominał pracę w studiu S4 Maciej Harna. – Praca z takim realizatorem, jak Tadeusz Mieczkowski to była radość i nowość. A i samo legendarne studio S4! Wiadomo, kto się przez nie „przewinął”! Płyta nie jest graniem na koncercie. To nie jest wymiana energii z publicznością, a praca z reżyserem, producentem. Do nich należy to trudne zadanie, by wypełnić tę „przepaść” do której śpiewamy.
Ale praca w studio pozwala także na wykreowanie nowej jakości dźwięku. Nie tylko ze względu na studyjne warunki, ale także na możliwość zaproszenia do współpracy muzyków, z którymi na co dzień Wernyhora nie może koncertować. Na albumie „Toloka” usłyszymy więc gości: Wojtka Lubertowicza (bębny, duduk), Marcina Pospieszalskiego. Sami artyści także wykorzystali szersze instrumentarium. Anna Oklejewicz, grająca zazwyczaj na violi da gamba, da się usłyszeć również na skrzypcach, rebeku, vielli (rodzaj fideli).
- Poza skrzypcami to nie są instrumenty charakterystyczne dla Bojków – mówiła Anna Oklejewicz. – Ale myślę, że dodaję tu coś od siebie. Te instrumenty pasują do mnie. I tę część siebie próbuje wbudować w muzykę, którą aranżuje Maciej i śpiewa Daria.
- Próbuje to opakować w nowy sposób – mówił o sposobie aranżacji Maciej Harna. – Był nawet pomysł, by używać elektroniki. Ale zatrzymaliśmy się. Doszliśmy do wniosku, że lepiej iść w oszczędność, ascezę. Dlatego gramy tylko we dwoje, z Anią. Oczywiście, na płycie chciałoby się coś więcej. Dlatego o pomoc prosiłem Marcina Pospieszalskiego. Chcieliśmy, by w kilku utworach zadziało się coś „atrakcyjnego”.
Marcin Pospieszalski sam stwierdził, że jako producent muzyczny nie widzi swojej roli w Wernyhorze. Uważał, że to produkt skończony. Okazało się jednak, że to, co doskonale sprawdza się na koncertach: ascetyczne aranżacje, intymny klimat pieśni wybrzmiewającej w śpiewie Darii Kosiek, niekoniecznie ma rację bytu na płycie. Pomysły Marcina, niekiedy „wizjonerskie”, przydały utworom Weryhory nieco bardziej „rozrywkowego” sznytu.
Pieśni zawarte na albumie to wciąż owoce badan terenowych i gabinetowych. Głównie męża Darii Kosiek, Tomasza, i Macieja Harny.
- Na swoich badaniach terenowych, głównie na Zakarpaciu i Bojkowszczyźnie, mąż zawsze pamięta o tym, by przywieźć mi jakiś utwór. Mimo innych zainteresowań zawsze zapytuje, „kto tu śpiewa” – śmiała się Daria Kosiek. – I zawsze jakiś utwór, wraz z moim mężem przyjeżdża z badań. Ja głównie przeszukuję „internety”.
Wokalistka Wernyhory chwaliła także pracę samego Macieja Harny. Który w czasie studiów w latach 80. gromadził pieśni z okolic Gorlic na swoich badaniach wokół pieśni Łemków.
Tworząc materiał do drugiego albumu, muzycy nie mogli odciąć się od sytuacji za wschodnią granicą. Ich komentarzem stała się „Żurba” – pieśń o żałobie i stracie. Chcieli znaleźć coś autentycznego, wskazującego inną – niż ta zagrzewająca do walki – perspektywę wojny.
- Znalazłem pieśń z Podola. Zależało mi na tym, by pokazać wojnę od tej strasznej strony, smutnej, zabierającej nadzieję – wspominał Harna – Mieliśmy dwie sesje nagraniowe w styczniu. Mieliśmy dokończyć w marcu. Wydarzyło się coś takiego. Mówiłem do Darii: „Ty nawet w tej chwili brzmisz inaczej”. Uważam, że płyta nagrywana w danym czasie nie powinna zamykać się na to, co dzieje się w danej chwili. Powinna reagować. Zwłaszcza, jak są to bardzo ważne i trudne wydarzenia. Nie można udawać, że nic się nie stało. Więc, choć nagrania były już w zaawansowanym stadium, zależało nam na tym, by ten trudny czas także zaistniał na płycie.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Goście: Wrnyhora: Daria Kosiek, Anna Oklejewicz, Maciej Harna
Data emisji: 23.06.2022
Godzina emisji: 15.15