Festiwal to okazja do promowania autentycznej polskiej kultury ludowej, a najistotniejszą jego częścią jest z pewnością konkurs kapel i śpiewaków. Choć jeszcze miesiąc temu nie wiedzieliśmy na pewno, czy festiwal się odbędzie! Na szczęście, zgodnie z planem, z końcem czerwca ludowi muzycy stanęli w szranki na kazimierskiej scenie.
W audycji zaproponowaliśmy muzykę i przybliżyliśmy sylwetki tegorocznych zwycięzców. Baszta w kategorii zespołów śpiewaczych przypadła zespołowi „Rodyna” z Dubiażyna na Podlasiu, o zespole krótko opowiedziała jego kierowniczka Elżbieta Tomczuk.
- Śpiewamy gwarą języka ukraińskiego tak, jak rozmawiamy. W zespole występują mieszkańcy nie tylko Dubieżyna, ale i sąsiednich wsi. Poczuwamy się do bycia mniejszością ukraińską – mówiła kierownik zespołu. – W repertuarze mamy różne pieśni. Obejmują cały rok kalendarzowy oraz pieśni obrzędowe, ale także pieśni „zwyczajne”. Do nich należą na przykład nowsze pieśni, które członkowie po prostu chcą śpiewać.
Jak wspominała Elżbieta Tomczuk, Dubieżyn od zawsze jest rozśpiewaną wsią. Przed zespołem „Rodyna” śpiewał tu zespół „Duboczki” (lata 70. XX w.). Sama „Rodyna” obchodziła w zeszłym roku 30-lecie istnienia! Sama kierowniczka zespołu (jest nią od 1995 roku) studiowała w Równym (Ukraina), gdzie śpiewała ze znakomitym zespołem „Horyna” (prowadzonym przez Ludmiłę Wostrikową). To pozwoliło jej zdobyć wszelkie umiejętności potrzebne do „rozszyfrowywania” pieśni.
Najlepszym instrumentalistą został doskonały skrzypek łowicki, Jan Szymański z Albinowa. Wyjątkowo mocna była kategoria kapel, w której Baszta powędrowała do wirtuozowsko grającej kapeli skrzypka Kazimierza Marcinka z Kolbuszowej (z nim także fragment rozmowy, gdzie pan Kazimierz przedstawia mówi m.in. o muzyce lasowiackiej), I nagroda natomiast m.in. do duetu Dudy-Skrzypce z Żywiecczyzny. Najlepszym śpiewakiem obwołano Franciszka Sewastynowicza z Sejn.
- W zeszłym roku przyjechałem do Kazimierza z zespołem „Nachodne”. Zajęliśmy drugie miejsce. Tak mi się spodobało, że pieska (pomnik psa z brązu u stóp kościoła farnego – przyp. red.) pogłaskałem na Rynku, żeby wrócić. A że nie można było z zespołem, przyjechałem jako solista – mówił Franciszek Sewastowicz. – Ja śpiewałem właściwie od zawsze, wszyscy tak mówią… Pierwsze efekty były niezadowalające. Nie dlatego, że nie potrafiłem śpiewać, ale dlatego, że nauczycielka na „choince szkolnej”, a było to wydarzenie w całej wsi, kazała mi śpiewać piosenkę po rosyjsku. Powiedziałem, że śpiewać mogę, ale nie po rosyjsku. Upierałem się, ale co mogłem zrobić?
Franciszek Sewastynowicz „podśpiewywał” całe dorosłe życie, ale jego śpiewacza kariera zaczęła się dopiero na emeryturze. Wtedy zgłosił się do zespołu śpiewaczego „Nachodne”.
Tuż za Sewastynowiczem, na I miejscu uplasowała się Daria Kosiek z Sanoka, znana również z tria „Wernyhora”, którego druga płyta ukazała się zaledwie kilka dni temu.
Z Kazimierza nikt nie wyjeżdża choćby bez wyróżnienia. Tym razem udział w OFKiŚL udział wzięło przeszło 600 artystów (w tym kapele i grupy śpiewacze) z 13 województw.
Tegoroczny OFKiŚL nie obył się bez pewnych kontrowersji. Od jakiegoś czasu trwa batalia o klub festiwalowy, którego formułę organizatorzy niedawno zmienili. O nieodżałowanym dla wielu gości festiwalowym klubie „Tyndyryndy” szeroko wypowiadali się nasi felietoniści w zeszłym roku.
***
tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 27.06.2022
Godzina emisji: 15.15