Kapela braci Adamczyków to kapela rodzinna Czesława (ur. 1935) i Jana (ur. 1936). Obydwaj panowie grają na harmonii pedałowej i skrzypcach. Wywodzą się ze znanej rodziny Adamczyków z Leszczyn, o wyjątkowych muzycznych zdolnościach. W latach 50. do lat 80. XX wieku tworzyli najsłynniejszą w okolicy kapelę weselną. Zamówień na grania mieli tyle, że często dobierali sobie innych muzykantów do składu lub grali z młodszym rodzeństwem: Jerzym, Krystyną i Ryszardem. Od lat 70. XX w. Czesław jest również uznanym twórcą i renowatorem harmonii trzyrzędowych i akordeonów.
Kapela braci Adamczyków aktywowała się do grania, po czasie przerwy, za namową i przy wsparciu logistycznym Katarzyny Zedel, która gra z nimi na bębenku i barabanie od 2013 roku. Bracia Adamczykowie grają do tańca w tradycyjnym tempie i stylu, „z muzykańską werwą”. Słynęli z szybkiego – „ścigłego” grania, zwłaszcza mazurków, oberków i polek, a wraz z nastaniem mody - również tang, fokstrotów i walczyków. Wciąż mają w pamięci wiele ciekawych historii z dawnych wesel.
Aktualnie bracia Adamczykowie muzykują przy różnych okazjach, grają do tańca i do posłuchu, z uczniami – Katarzyną Zedel i Kacprem Ciasiem. Spotkania przy muzyce są zawsze okazją do wspominania dawnych czasów i muzykowania w ich wyjątkowym stylu.
W kapeli Adamczyków, a także Ciasia grywa na barabanie Władysław Maj z Jankowic, miłośnik i wykonawca przyśpiewek. Pomimo że ludzie z jego pokolenia często już grali nowszą muzykę, Władysław Maj zdążył jeszcze nabyć praktykę weselną w tradycyjnych składach weselnych z rejonu Szydłowca, grając na barabanie między innymi z kapelą braci Wyrwińskich w latach 70. i 80. XX w. Potrafi grać na barabanie w charakterystyczny, spotykany tylko w szydłowieckim.
Słuchaliśmy archiwalnych nagrań Jana Adamczyka z Kacprem Ciasiem i Kasią Zedel, wykonanych w roku 2016 w Kazimierzu.
- Kiedyś ojciec mój sam zrobił skrzypki. Trochę umiał grać. I my też się z bratem uczyliśmy. Ale potem brak chciał harmonię. Bo na tych skrzypkach nie za bardzo się grało. – wspominał muzykanckie początki Jan Adamczyk. – Jak byłem młodszy to chodziłem barabanić. A jak już lepiej umiałem na skrzypcach, to szedłem na grania. Tak to nazywali – grania. Później kupiłem harmonię. Zimą nie miałem co robić, to się nauczyłem. Ze słuchu się uczyłem. Z nut nie umiem. A tych wesel to tyle było! Co tydzień! Teraz już tyle nie gram. Wyszło się z wprawy.
Mazurki, które gra, Adamczyk nazywa „od Przysuchy”. W sąsiednich regionach gra się już inaczej.
Do Jana Adamczyka na naukę gry na harmonii przyszedł Kacper Ciaś. „Teraz to jest galancie”, chwalił swojego ucznia muzykant.
- Na harmonii sam się uczyłem. A na skrzypkach, trochę od sąsiada. Ojciec zrobił skrzypce sam, jak jeszcze kawalerem był. To się uczyłem. Na harmonii zacząłem w 1949 roku. Miałem 14 lat. To już na weselach grałem – opowiadał Czesław Adamczyk, starszy brat Jana, w rozmowie z Anną Szewczuk. – Miałem taką czarną harmonię, bo to kiedyś czarne były modne, pokrytą fornirem. I się na tej harmonii mordowałem. Na tym weselu grałem z bratem. Ja na harmonii, on na barabanie. Od tego czasu się grywało po weselach, zabawach.
Repertuar, jak wyjaśniał starszy z braci, brało się ze śpiewu. „Z tego, jak baby śpiewały”. A między mazurami, „jak się już tancerze zmęczyli”, trzeba było „pogładzić” poleczką. Moda na mazurki w latach 50. przeszła w fokstroty.
Wesela w pamięci Jana Adamczyka malowały się jako długie i wymagające zabawy. Potwierdza to jego starszy brat:
- Jedno wesele to grałem trzy dni i trzy noce. I tak cały czas! Taki byłem zmęczony od tego grania! Nie dali się przespać – mówił Czesław Adamczyk.
Ponadto słuchaliśmy utworów Leiteres Leite i Orkestra Rumpilezz.
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadził: Kuba Borysiak
Data emisji: 14.06.2023
Godzina emisji: 15.15