Tradycje żywe, aktywne i bezcenne. Głos ziemi na Festiwalu Imaterial w Evorze

Ostatnia aktualizacja: 08.06.2023 15:55
W audycji odwiedzamy portugalski festiwal. Jego idea narodziła się po nadaniu przez UNESCO statusu niematerialnego dziedzictwa ludzkości Cante Alentejano, głównemu muzycznemu wyrazowi regionu Alentejo oraz z chęci promowania dialogu między tą muzyką.
Audio
Os Ganhoes de Castro Verde
Os Ganhoes de Castro VerdeFoto: mat. pras.

Festiwal Imaterial  narodził się po nadaniu przez UNESCO statusu niematerialnego dziedzictwa ludzkości Cante alentejano, głównemu muzycznemu wyrazowi regionu Alentejo, oraz z chęci promowania dialogu między tą muzyką, która brzmi jak głos ziemi, pracującej od wschodu do zachodu słońca, a tyloma innymi, które w różnych regionach geograficznych ucieleśniają lokalne tradycje. Organizaotrzy wiedzieli, że Évora, której historyczne centrum jest wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO, zapewni idealną skalę spotkań, które są możliwe dzięki Imateriałowi – muzyka jako wspólne dzielenie się, historie jako narracje, które wychodzą z piosenek i wykraczają poza sceny, śpiew jako przedłużenie stołu jadalnego, ulice jako naturalne miejsca do słuchania muzyki i mieszania się z dźwiękami miasta. Skala, która pozwala na bliskość między muzykami a publicznością, skala, która przypomina nam, że tradycja, jako zjawisko transmisji, odkryta na nowo przez osobiste poglądy na temat tego, co może dzisiaj oznaczać, nie może składać się z materii muzealnej lub sakralnej. Tradycja w Festival Imaterial jest zakorzeniona zarówno w teraźniejszości, jak i w przyszłości. Jest dyskutowany i głoszony, aby był żywy i aktywny. 

- To, co niematerialne, jest być może jednym z najszerszych i najtrudniejszych do zdefiniowania obszarów dziedzictwa. Innymi słowy, jeśli przyjrzymy się ponad 500 wpisom uznanym przez Konwencję w sprawie ochrony niematerialnego dziedzictwa UNESCO, zobaczymy ogromną różnorodność. I tę różnorodność można odczuć także na tym festiwalu. Etyka, która na tym festiwalu i w tej ostatniej edycji jest bardzo wyraźna, dotyczy dialogu, pokoju, tworzenia pomostów między kulturami, pokazując, że wymiar ludzki ma ogromne znaczenie w czasach, gdy na naszych oczach ludzkość pogrąża się w coraz większym kryzysie - mówił w "Źródłach" Paulo Lima, antropolog i organizator festiwalu. - Kiedy Unesco około 25 lat temu stworzyło koncepcję niematerialności, tak naprawdę chciało pokazać, jak te przykłady, które nazywamy niematerialnymi, mogą być ważne dla teraźniejszości i przyszłości . Dziedzictwo, które ma przede wszystkim nie tyle pokazywać arcydzieła ludzkości, co raczej różnorodność i bogactwo sposobów, jakie ludzkość znajdowała, aby się rozwijać przez tysiące lat.

Podczas Imaterial przyznawana jest także nagroda dla wybitnych postaci, które pełnią nieodzowną rolę - "bronią muzyki korzeni i postrzegają ją zarówno jako żywą sprawę pracy, jak i pilną chęć naprawienia i podzielenia się bogactwem daleko wykraczającym poza wszelkie finansowe wyliczenia". W tym roku nagroda powędrowała właśnie do Paula Limy - antropologa, który przyczynił się do wpisania na listę niematerialnego dziedzictwa ludzkości UNESCO muzyki fado, cante alentejano, tradycyjnych dzwonków „chocalho” i morny z Cabo Verde. 

Muzyka jak sól ziemi

Ludowe tradycje bardzo często przypominają nam, że człowiek jest częścią wszechświata i że znajduje się w relacji ze wszystkim co nas otacza. Dla wiejskiego człowieka była to przede wszystkim ziemia i cykl natury – współgranie z nim i wzajemny szacunek wyznaczały rytm i sposób życia. W niektórych miejscach na świecie takie podejście do życia zyskało nawet swoją nazwę, jak na przykład w regionie Alentejo w Portugalii, gdzie o prostym życiu we współistnieniu ze światem mówi się VAGAR. Jaka muzyka gości więc na festiwalu? Taka, która brzmi jak głos ziemi, pracującej od wschodu do zachodu słońca, a tyloma innymi, które w różnych regionach geograficznych ucieleśniają lokalne tradycje. Jego osią są przede wszystkim koncerty odbywające się w zabytkowym Teatro Garcia de Resende w Evorze oraz pokazy filmowe, konferencje i wycieczki. To zwrócenie uwagi na tradycje, które bez wsparcia i wspólnego przeżywania czy celebrowania mogą łatwo zaniknąć.

Doskonałym przykładem wspólnotowego podejścia do muzyki jest Cante Alentejano: w audycji gośćmi byli śpiewacy z jednej z najlepszych grup wykonujących ten rodzaj polifonii, Os Ganhões de Castro Verde, którzy opowiedzieli o historii powstania owego śpiewu. - Jesteśmy chórem, śpiewamy tradycyjną polifonię. Podobnie jak u innych tego typu grup w rejonie Śródziemnomorskim, można w niej wyróżnić kilka rodzajów głosów. W naszym zespole mamy dwóch głównych czy też wyróżniających się śpiewaków. Pierwszy z nich rozpoczyna śpiew, głosem w niskim rejestrze, który nazywa się ponto. To pierwszy solista, który podaje motto i incipit pieśni. Melodię solo przejmuje od niego głos wyższy, alto - mówili Edgar i Felipe.

- Castro Verde to nasze miasteczko, natomiast Ganhõe to ktoś, kto żyje z wykonywania wszystkich prac polowych. Grupa istnieje już od ponad 50 lat, śpiewamy od 1972 roku. Aby razem śpiewać nie musimy mieć  żadnej formalnej wiedzy. Uczymy się od siebie nawzajem, z pokolenia na pokolenie. Nie jest ważne czy dany dźwięk to C czy też A – chodzi o doświadczenie. Ta muzyka powstawała kiedy mieszkańcy wsi pracowali w polu. Nie mieli niczego, co mogłoby uprzyjemnić im wysiłek i upływ czasu, dlatego śpiewali ze sobą. Początkowo był jeden głos, potem śpiewano na dwa - wspólne śpiewanie pomagało im w ciężkiej pracy. Ci ludzie pracowali od wschodu do zachodu słońca, każdego dnia w palących promieniach, a w Alentejano temperatura przekracza w lecie 40 stopni Celsjusza. To był ogromny trud, śpiew ułatwiał go choć trochę. Kiedy tradycyjna praca w polu zaczęła zanikać, a ludzie migrowali do miast, ten typ śpiewu razem z nimi przeniósł się do tawern. Był to też moment, w którym kobiety przestały śpiewać Cante Alentejano – do tawern chodzili jedynie mężczyźni, a kobiety pozostawały wtedy w domach. Dlatego do dziś zdecydowana większość grup to zespoły męskie. Ale od niedawna pojawiają się również zespoły mieszane. Większość tych pieśni odnosi się do uczuć tamtych właśnie ludzi – jak spędzali czas, czego się dowiadywali o świecie, co czuli. Mówią też o walkach przeciwko rządowi. Nie posiadali wiele, ale być może byli bardziej szczęśliwi niż my jesteśmy teraz. W ten sposób mówili o nich starsi ludzie, którzy je nam przekazali. Jest nas mniej więcej 22-23. Sami mężczyźni. Jest wśród nas zarówno 17-latek jak i 84-latek, są 20 i 30-latkowie. W Alentejano jest wiele grup podobnych do naszej, w innych częściach Portugalii również, ale w Alentejano najwięcej.

O kulturze w niebezpieczeństwie rozmawialiśmy także z Ferhadem Fayssalem z kurdyjsko-tureckiego zespołu Danûk, sięgającego do pierwszych, archiwalnych nagrań muzyki kurdyjskiej z początku XX wieku.

- Jestem gitarzystą, śpiewakiem, pomysłodawcą idei powstania zespołu. Mówi się, że historia ludu kurdyjskiego przekazywana i zachowywana jest dzięki pieśniom. Dorastałem w miejscu, w którym może nie toczyła się wojna, ale byliśmy pod rządami dyktatury. Dlatego trudno było mieć poczucie wolności kultury, języka czy muzyki. Niemniej jednak ono istniało – wystarczyło pójść na wesele czy na obchody Nowruz, jednego z największych świąt. Jedną z rzeczy wśród których wzrastałem, istną fontanną kultury było gromadzenie się wokół danûka– specjalnego, dużego naczynia, w którym przygotowywano na zimę potrawy na ogniu, to stara praktyka, jeszcze z czasów mezopotamskich. Na przełomie lata i jesieni rozpalano ogromne ognisko wraz z owym naczyniem. Mieszkańcy wioski, wszystkie dzieci, pomagali znaleźć gałęzie do stosu czy pomóc w jakikolwiek sposób. Pomiędzy rozpaleniem ogniska, a ukończeniem potrawy, spędzało się czas wspólnie, ze starszymi osobami, słuchało się ich historii, śpiewaliśmy razem z nimi pieśni. To coś bardzo tradycyjnego, z tamtego okresu zapamiętałem mnóstwo opowieści. Dlatego zespół nasz powstał jako odzwierciedlenie tej idei – aby zgromadzić ludzi niezależnie od miejsca i pokazać im te tradycyjne sposoby przekazywania kultury, jak my nauczyliśmy się naszych pieśni. Kiedy poznałem w Turcji członków mojego zespołu i zaczęliśmy razem grać, to znaliśmy je wszystkie, niepotrzebne były żadne próby – przecież pochodzimy z jednego miejsca, które po prostu zostało pocięte, podzielone. Ale to nie sztuczne granice, a kultura jest czymś co zostaje w ludziach – ona jest właśnie tym, o co powinniśmy dbać, gdy pojawia się niebezpieczeństwo - mówił Magdalenie Tejchmie Ferhad Fayssal.


CZYTAJ: "Ziemia". Perspektywa dojrzałości

W tym roku na festiwalu znalazł się także polski akcent: projekcja filmu "Ziemia" w reż. Zuzanny Solakiewicz - o filmie i jego idei opowiedziała  programie reżyserka. W mentalności polskich kobiet mieszkających na wsi Solakiewicz dostrzega niezwykłą akceptację swojego losu i odporność na trudy. A opowieść o nich jest niesiona m.in. właśnie w pieśniach i rytuałach wykonywanych przez mieszkanki wsi. Reżyserkę urzeka także dojrzałość przedstawianych w filmie kobiet. W filmie przenosimy się do świata weselnych śpiewaczek ludowych. Słyszymy i oglądamy m.in. Janinę Chmiel, Janinę Pydo, Marię Kowalik czy Marię Siwiec, ale i młodsze pokolenie: Maniuchę Bikont czy Olgę Kozieł. Po świecie pieśni tradycyjnej oprowadza Ewa Grochowska. To opowieść także o jej podróży i jej spotkaniu z tradycją.

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadziła: Magdalena Tejchma

Data emisji: 8.06.2023

Godzina emisji: 15.15