Poznaj:
Górale Orawscy
Orawa – kraina historyczno-geograficzna obecnie w znacznej części znajduje się na terenie Słowacji. My zajmiemy się dziś tą niewielką cząstką – Orawą polską – czyli północnowschodnim fragmentem regionu. Jest on położony na terenie Małopolski, liczy sobie ok. 300 km2. Polska część Orawy obejmuje m.in. miejscowości takie jak: Lipnica Wielka, Jabłonka, Chyżne, Lipnica Mała.
Z muzyką i jej twórcami z polskiej Orawy Magdalena Tejchma spotkała się podczas tegorocznego Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu.
Eugeniusz Karkoszka – skrzypek-prymista, instrumentalista – z Lipnicy Wielkiej jest także pedagogiem i zbieraczem zabytków muzycznych Orawy. Opowiedział nam m.in. o specyfice orawskiego muzykowania i różnicach pomiędzy górskimi regionami. Wraz z Karkoszką orawskie historie grał muzykujący z nim Grzegorz Kocur – grający w kapeli "Orawianie" na basach. Zaś, jako wnuk ostatniego "wolarza", wspomniał o pasterzach wołów na Orawie.
WIĘCEJ:
- Kapela nazywa się Orawianie, z Lipnicy wielkiej, spod samej Babiej Góry, z regionu Orawa. Gramy tradycyjną muzykę orawską: polki, czardasie, walce – mówił Karkoszka – Orawskie granie od podhalańskiego różni się zasadniczo. I to nie tylko granie! Bo i kultura: budownictwo, ubiór, gwara, taniec. Kiedyś tu, na południu, było sprawą honoru, żeby każdy miał swój odrębny region, nawet wsie starały się mieć coś swojego! Różnice w stroju, piosenkach…
Wspomniane przez Karkoszkę „czardasie” to nie typowe czardasze węgierskie, ale zdecydowanie da się w nich wysłyszeć węgierskie naleciałości. Związane jest to choćby z faktem, że kiedyś Orawa, podobnie jak Spisz, należała do Węgier, nazywano ją Górnymi Węgrami.
- Sekundowanie i basowanie „ma 2” w muzyce podhalańskiej nie występuje, a u nas są takie kawałki, brzmią z węgierska.
Poza grą, Eugeniusz Karkoszka zajmuje się także nauką muzyki. W zespole „Orawianie” jest aż pięć muzyk (grup muzycznych – przyp. red.), na 60 osób w zespole 25 gra! Jak dodaje Karkoszka, młodych adeptów muzyki orawskiej jest wielu. A jak zaczęła się jego przygoda z muzykowaniem?
- Jeden pan powiedział, że się nie nadaję. Potem przyszedł drugi, legenda muzykowania. Nazywał się Ludwik Młynarczyk. Przyszedł do nas, bo mieszkał za górą, i mówi mojemu tatowi: „To nieprawda, Ignac. Po prostu potrzebuje czasu i pokazać mu różne rzeczy. To się w nim wtedy obudzi”. I tak chodził do nas przez górę, graliśmy do późna. Czasem nawet zostawał u nas w nocy spać, bo jak kurzyło, to tata się go bał puszczać. I tak mi zaszczepił. Można powiedzieć, że dzięki niemu gram.
W audycji przytoczyliśmy także fragment rozmowy (2018 r.) ze wspomnianym przez Karkoszkę muzykiem, twórcą, pedagogiem i „płanetnikiem” z Lipnicy – Ludwikiem Młynarczykiem (ur. 1940), legendą Lipnicy i okolic.
- Na Orawie to trzeba melodię omaszczyć, tak jak zupę się omaszcza. A jak się ją gra tak po państwowemu, jak co poniektórzy muzykanci na scenie, co się patrzą tylko, z której strony mu zdjęcie zrobią… – wspominał Młynarczyk. – A jak się za nasze melodie cepry zabiorą albo z innych regionów górale… mówię: grajmy swoje, ale razem!
***
Tytuł audycji: Źródła
Prowadziła: Magdalena Tejchma
Data emisji: 21.09.2022
Godzina emisji: 15.15