Wesela z udziałem roztoczańskich orkiestr dętych

Ostatnia aktualizacja: 30.10.2024 13:05
Ponownie przenosimy się na Roztocze lat 80., by zakosztować atmosfery wesela z udziałem orkiestr dętych. Naszym przewodnikiem będzie Filip Majerowski - trębacz, członek Fundacji Piszczałka, która właśnie wydała płytę „Szczęścia bez miary dla Młodej Pary. Wesela z udziałem roztoczańskich orkiestr dętych”.
Audio
  • Wesela z orkiestrami dętymi na Roztoczu (Dwójka/Źródła)
Orkiestra dęta z Roztocza
Orkiestra dęta z RoztoczaFoto: arch. rodzinne

Osobom pragnącym zanurzyć się w audiosferę roztoczańskiego wesela, polecamy najnowszą płytę wydaną przez Fundacja Piszczałka – „Szczęścia bez miary dla Młodej Pary. Wesela z udziałem roztoczańskich orkiestr dętych”.
Na albumie zebraliśmy nagrania pochodzące z taśm VHS i magnetofonowych z wesel z udziałem Orkiestr Dętych z Jędrzejówki, Zaburza i Zdziłowic z początku lat 90. i Orkiestry Dętej ze Starej Wsi z początku lat 80. Nagrania ułożone są w repertuarowym porządku odzwierciedlającym chronologię obrzędu. To zaledwie fragmenty obszernych całości, jednak stanowią wciągający obraz dawnych zwyczajów, muzyki i społeczności. [mat. wydawcy]

Płyta jest wynikiem naszej siedmioletniej działalności na Roztoczu: odwiedzana muzykantów, ale i pracy z mieszkańcami regionu na poziomie animatorskim, edukacyjnym – mówi Filip Majerowski. – W tym przypadku udało nam się zdobyć faktycznie kilka bezcennych taśm z lat 80., 90. – z ostatniego momentu, kiedy roztoczańskie orkiestry dęte, które były tam zjawiskiem powszechnym, występowały właściwie jak mówią lokalni, w co drugiej miejscowości. To był ostatni moment, gdy okrywały całe wesela, od początku do końca. Dlatego te taśmy są dla nas tak cenne! To, co słyszeliśmy dotąd jedynie z muzykanckich opowieści i w co można było wierzyć lub nie, stało się faktem. Dzięki tym kasetom. Zobaczyliśmy, usłyszeliśmy i przekazaliśmy je dalej w postaci fonogramu, kompilacji. orkiestry, które faktycznie od samego rana do późnego wieczora do końca oczepin, ogrywają cały obrzęd weselny z udziałem wielu gości.

Jak wyglądało wesele na Roztoczu?

Warto wspomnieć, że mówiąc o „ogrywaniu wesel od początku do końca”, nasz rozmówca nie ma na myśli kilku chwil związanych z obrzędami weselnymi, a dosłownie całe wesele, co więcej – takie imprezy na Roztoczu trwały kilka dni, a niejednokrotnie odbywały się dwa wesela w ciągu dnia – u pana młodego i u pani młodej!

- Zwyczaj weselny zależał mocno od specyfiki lokalnej, jednak pewnego rodzaju kanon obrzędu był usystematyzowany. W czasach, z których pochodzą nagrania, wesele zaczynało się już od wczesnych godzin porannych – od wizyty orkiestry i gości pod domem panny młodej, gdzie orkiestra odgrywała marsze.

Panna młoda żegnała się z domem rodzinnym, wtedy orkiestra grała też na przeprosiny. To był taki moment pożegnania. Następnie orkiestra przeprowadzała orszak do domu pana młodego, gdzie następowały takie wykupiny. Trzeba było przekonać pana młodego do tego, żeby jednak w tę żeniaczkę poszedł. Tam orkiestra również towarzyszyła.Bardzo ważny był ten aspekt podróżowania po wsi i grania tej muzyki, bo wówczas cała społeczność wiedziała, że gdzieś dzieje się wesele. Było to doskonale słychać.

Po przeprosinach pana młodego, bo ten zwyczaj też występował, orkiestra odprowadzała orszak pod kościół i czasami grywała również w kościele. Choć była to rzadkość, tę funkcję często oddawano organiście. Ale na naszym wydawnictwie jest taki moment, gdzie orkiestra wespół z organistą odgrywa pieśń.

Po samym ślubie odbywała się podróż do domu weselnego. Tak naprawdę domu pana lub panny młodej. Zależało to od tego, gdzie państwo młodzi mieli finalnie mieszkać. Zabawy odbywały się w domostwach, w stodołach. Tutaj, zależnie od konkretnej orkiestry, albo grano tradycyjne podróżniaki, czyli takie melodie drogowe, oberkowe bardzo, albo marsze. W dalszej kolejności kujawiaki, krakowiaki. Po przyjściu na miejsce wesela rozpoczynała się już regularna potańcówka, gdzie orkiestry grały ten materiał, z którego są znane najbardziej w chwili obecnej, czyli polki, oberki, walce, ale też trochę nowsze – tanga czy fokstroty – i w dalszej kolejności, gdy nastawały już kolejne mody, nawet rumby czy samby. To zależało od tego, co udało przemycić do repertuaru.

Tak trwało to aż do kulminacji, czyli do oczepin. W czasach, z których pochodzą nagrania na płycie, oczepiny były już w nieco okrojone. Ale następowało to, co my też znamy z opowieści, a ciężko nam było dać temu wiarę, czyli prześpiewywanie się gości weselnych z orkiestrą. I jak można sobie wyobrazić taką sytuację z udziałem skrzypka czy harmonisty, gdzie jedna osoba odpowiada na zaśpiewaną melodię, tak wyobrazić to sobie z udziałem kilkuosobowej orkiestry, bo też nie zawsze cała orkiestra brała udział w oczepinach, to było coś ciekawego! Faktycznie udało się to uchwycić całe wiązanki tych melodii oczepiniowych, lokalnie osadzonych wariantów roztoczańskich grywanych pod konkretny moment oczepin.

Myśląc o tak potężnym przedsięwzięciu, można wyobrazić sobie jaką krzepę musieli mieć muzykanci orkiestr dętych, by ogrywać całe wesele. Filip Majerowski wspominał opowieści trębaczy o pięciodniowych weselach. Nie grało się w poniedziałki i piątki. Poza tym budząc się z jednego wesela, trzeba było jechać na drugie. Na płycie „Szczęścia bez miary dla młodej pary” pojawiają się nagrania z czterodniowego wesela jednego z członków orkiestry.

Nie jednym dniem wesele żyło. Następnego dnia odbywały się bowiem poprawiny, a kolejnego – poprawiny poprawin tzw. klin.

Grające legendy

- Kiedy słuchałem tych nagrań ostatnio z Józefem Czerwiem, który przez lata był kapelmistrzem Orkiestry z Jędrzejówki, powiedział: „Ja tam słyszę całkiem niezłe granie”. Tak jest. Słychać, że orkiestry na tych nagraniach są w szczycie formy! To były składy złożone z legend roztoczańskiego kalejdoskopu orkiestrowego. Chociażby w Orkiestrze ze Zdziłowic grali wtedy trzej bracia Dudkowie, którzy tworzyli też świetną kapelę skrzypcową. Przez długie lata równolegle przenikali repertuar skrzypcowy i orkiestrowy w jedną i drugą stronę! – wspomina Majerowski.

W kompilacji Fundacji Piszczałka usłyszymy więc muzykantów z krwi i kości. To świetna okazja, by usłyszeć ich w szczytowej formie, w momencie, kiedy grali w najlepszych składach, z repertuarem ściśle wyselekcjonowanym pod potrzeby weselne. I z wykonawczą brawurą, którą dzisiaj już trochę ciężko znaleźć – podkreśla nasz gość.

Ostatnia przysługa

Z uwagi na zbliżający się czas wspomnień o zmarłych, Filip Majerowski wspomniał absolutne legendy orkiestr dętych, które można także usłyszeć na świeżo wydanej płycie.

- W Orkiestrze z Zaburza warto wspomnieć jednego z najdłużej działających tam kapelmistrzów Stanisława Smarkalę, który na umieszczonym na płycie weselu gra jedno z swoich ostatnich grań z tą orkiestrą, bo kilka miesięcy później zmarł. Jest tam Edward Olech, późniejszy kapelmistrz Orkiestry z Zaburza. Też legenda, odszedł w zeszłym roku tuż po Bożym Narodzeniu. Wspomniani bracia Dudkowie już wszyscy, niestety, nieżyjący. I wielu, wielu innych muzykantów, których można by długo wymieniać.

Wyboru nagrań na płycie „Szczęścia bez miary dla młodej pary” dokonali: Marcin Chrzanowski, Ibez Girek, Katarzyna Krasuska, Małgorzata Leszko, Jędrzej Weber i Filip Majerowski.

ostatnia przysługa.jpg

Przypomnieliśmy też muzykę z płyty „Ostatnia Przysługa” wydanej przez Fundację Piszczałka. Za ten album fundacja została nagrodzona II nagrodą w konkursie Fonogram Źródeł 2022 za prezentację i utrwalenie unikatowego w polskiej fonografii roztoczańskiego repertuaru pogrzebowego na zespół dęty. „Ostatnia Przysługa – marsze pogrzebowe w repertuarze tradycyjnych roztoczańskich orkiestr dętych” to pierwsze takie wydawnictwo w historii polskiej fonografii. Repertuar pogrzebowy, mimo że obecny w rodzimej kulturze od ponad dwóch stuleci, owiany jest swoistym tabu. Muzykanci mawiają, że odgrywanie tych utworów poza sytuacją pogrzebu przynosi pecha, może dlatego nie podjęto dotychczas prób ich zarejestrowania. 

  • Marsze pogrzebowe to wyjątkowa część repertuaru rodzimych orkiestr dętych. Jest to bogaty zbiór, w którym bardzo liczne są utwory polskich kompozytorów, niektóre powstałe niemal dwa wieki temu. Wykonywane są najczęściej w kondukcie pogrzebowym, który z orkiestrą na czele odprowadza zmarłego w jego ostatnią drogę. Dziś już o taki widok na cmentarzu jest coraz trudniej, nawet na Roztoczu, gdzie orkiestrowe tradycje są wyjątkowo silne. POSŁUCHAJ WIĘCEJ o marszach pogrzebowych w repertuarze orkiestr dętych

Ponadto w audycji: dźwięki nordyckie od Dreamers' Circus
W ciągu ostatnich lat Dreamers' Circus wyłonił się jako siła napędowa nowej muzyki nordyckiej. Nowatorsko czerpią inspirację z głębokich tradycji muzyki ludowej w regionie i przekształcają je w coś jasnego i nowego. 

Posłuchaj więcej:

***

Tytuł audycji: Źródła 

Prowadził: Kuba Borysiak

Data emisji: 30.10.2024

Godzina emisji: 12.00 

mg