– Miałem rodzinę absolutnie niemuzykalną – mówił pianista w nagraniu, które zachowało się w radiowych archiwach. Jak wspominał, jego starsze siostry musiały jednak uczyć się gry na fortepianie - wymagano tej umiejętności na niemalże każdym spotkaniu rodzinno-towarzyskim. – Gdy moje siostry grały, nie można mnie było wtedy wyprowadzić z pokoju – opowiadał, zwracając uwagę nie tyle na poziom siostrzanych wykonań, ile na pasję, jaką od najmłodszych lat czuł do muzyki. Mały Artur odkrywał, że dźwięk jest jego żywiołem.
– Rodzina spostrzegła, że może być coś z tego – mówił z uśmiechem pianista o reakcjach najbliższych na jego ponadprzeciętne umuzykalnienie. Jeden z "poczciwych wujaszków" napisał po niemiecku "gruby list" – i tak się to zaczęło...
Wśród rozlicznych wspomnień Artura Rubinsteina znalazło się również frapujące stwierdzenie, że był czas, gdy pianista... nie znosił pianistów. – Miałem dużą fazę w młodości, kiedy nie czułem żadnego respektu dla wykonawców, dla pianistów. Chciałem być twórcą, miałem pogardę dla wykonawców, uważałem, że to wszystko jest nic nie warte – przyznawał ten, który miał przejść do historii jako genialny wirtuoz.
W audycji Anny Skulskiej "Artur Rubinstein - król życia" przypomniane zostały fragmenty rozmowy Andrzeja Zdanowskiego z pianistą. Artystę wspominali: córka Ewa i przyjaciel Jan Bystrzycki.
Zapraszamy również do wysłuchania debaty na temat Artura Rubinsteina prowadzonej przez Andrzeja Sułka. Gośćmi byli pianiści Elżbieta Tarnawska i Janusz Olejniczak, a także Stanisław Dybowski i Kacper Miklaszewski. Zobacz więcej