Dzieło Racine’a należy do ulubionych dramatów Antoniego Libery. Pretekstem do stworzenia ponownego przekładu tej przejmującej opowieści o miłości była debiutancka książka pisarza - głośna i nagradzana "Madame". Jej główny bohater - dorastający w czasach Peerelu młody artysta, zafascynowany tajemniczą nauczycielką francuskiego - ogląda tę sztukę na deskach teatru. Ta historia - oparta na mitologicznym wątku miłości Fedry, żony Tezeusza, do pasierba Hipolita, ukazująca dramat kobiety opętanej zakazaną, grzeszną miłością - silnie oddziałuje na wyobraźnię chłopca.
Inspiracją była dla Libery sztuka Racine’a wystawiona przez Comèdie Française, którą mógł obejrzeć w Warszawie. Podczas pisania "Madame" sięgnął po cytaty, które przełożył samodzielnie, ponieważ lepiej komponowały się z tekstem całego utworu. Po napisaniu debiutanckiej powieści Antoni Libera postanowił zająć się przetłumaczeniem całości dramatu, który jest według niego sztandarowym przykładem teatru powszechnego. Dodatkową motywacją był także fakt, że dramat Racine’a fascynował również Becketta, nad którego dziełami Libera pracował przez lata.
- Problem, jaki powstaje w naszych czasach, jest taki, że w XX wieku zachodzi radykalna zmiana w dziedzinie poezji. Odeszła ona od rymowania, które jest coraz rzadsze – podkreślał Libera. – Na tyle zmienił się obyczaj słuchania, zmieniła się konwencja w teatrze, że rym zaczyna bardziej przeszkadzać niż pomagać.
Wrażliwość odbiorcy na poezję ewoluuje i poezja nieposiadająca dominującego rymu znacznie lepiej, według Libery, trafia do współczesnego czytelnika i widza. Tłumacząc więc "Fedrę" wprowadził zmiany i zamiast trzynastozgłoskowcem posłużył się jedenastozgłoskowcem heroicznym, szekspirowskim, skoncentrowanym na rytmie utworu. Według Libery dzięki temu przekład dramatu Racine’a stał się wierniejszy sensowi dzieła i francuskiej elokwencji. Tłumacz postanowił stworzyć coś, co pozbawione będzie młodopolskiego patosu właściwego poprzedniemu przekładowi Boya-Żeleńskiego. Coś, co będzie proste i przystępne.
- To jest właśnie dramat tłumacza, który zdaje sobie sprawę, że jest to praca na pięćdziesiąt lat, dlatego że zmieni się język i on też zostanie uznany za staroświecki czy nieodpowiadający przyszłej wrażliwości – tłumaczył Libera.
Zapraszamy do wysłuchania rozmowy, jaką z Antonim Liberą przeprowadził w dwójkowej "Zakładce literackiej" Witold Malesa.
kl