Beethoven napisał dość szybko IV Symfonię. Lato 1806 roku spędził w węgierskich posiadłościach księcia Brunsvika, a następnie na Śląsku, gdzie poznał księcia Franza von Oppersdorf, który stał się wielbicielem jego talentu . Możny von Oppersdorf był rozmiłowany w muzyce i do swojej służby przyjmował tylko służących, którzy … grali na jakimś instrumencie. Miał więc prywatną, amatorską orkiestrę. Beethoven zgodził się napisać dla niego dwie symfonie, IV-tą poświęcił mu w dedykacji.
Utwór ten Robert Schumann nazwał "smukłą Greczynką pomiędzy dwoma nordyckimi olbrzymami" (tj. symfoniami III i V). Faktycznie jest lżejszy i weselszy od swoich poprzedniczek. Zapewne dlatego, że powstał w szczęśliwym okresie życia kompozytora.
Koncert odbył się 24 maja w Berlinie. Filharmonikami Berlińskimi, jedną z najlepszych orkiestr świata dyrygował Herbert Blomstedt, 86-letni szwedzki muzyk, urodzony w Massachusetts.
Oprócz IV Symfonii B-dur op. 60 Ludwiga van Beethovena w programie koncertu była też Symfonia op. 50 Carla Nielsena V .
Na audycję zaprasza Marek Zwyrzykowski.
11 lipca (czwartek) godz. 19.00.