Krzysztof Kowalewski: premiera komedii czy farsy jest rozpoznaniem w boju
00:32 IAR/Kukuła wspomnienie Krzysztofa Kowalewskiego.mp3 Janusz Kukuła wspomina Krzysztofa Kowalewskiego cz. 3 (IAR)
07:25 Dwie do setki Lipińska 6.02.2021.mp3 Marta Lipińska: dla mnie Krzyś był niezastąpiony (Dwójka)
15:13 Wspomnienie Kowalewski Englert 6.02.2021.mp3 Maciej Englert: gdy Krzysztof wchodził, to jakby ktoś zapalił światło (Dwójka)
09:01 Wspomnienie Kowalewski Osterloff 6.02.2021.mp3 Prof. Barbara Osterloff: formuła "aktor komediowy" nie wystarcza dla objęcia ról Krzysztofa Kowalewskiego (Dwójka)
07:10 Wspomnienie Kowalewski Ćwieluch 6.02.2021.mp3 Juliusz Ćwieluch: Krzysztof był przekonujący w tym, co grał (Dwójka)
04:33 Wspomnienie Kowalewski Kukuła 6.02.2021.mp3 Janusz Kukuła: Krzysztof był dla mnie przewodnikiem (Dwójka)
04:38 Wspomnienie Kowalewski Mościcki 6.02.2021.mp3 Tomasz Mościcki: nie pamiętam żadnej roli, którą Kowalewski by położył (Dwójka)
Kowalewski był znany słuchaczom radiowym jako Pan Sułek w satyrycznym słuchowisku radiowym autorstwa Jacka Janczarskiego pt. "Kocham Pana, Panie Sułku". - Ten Sułek był bardzo nam bliski, bo graliśmy go kilkadziesiąt lat - wspominała Marta Lipińska. - Nawet czasem żartowaliśmy, że właśnie to po nas zostanie – nie te wszystkie mądre role w teatrze i filmie.
Marta Lipińska wspominała również, że ze wszystkich ról Krzysztofa Kowalewskiego przebijało poczucie humoru. - Ta radość życia, którą się dzielił z nami wszystkimi, to było szalenie ważne w jego pracy. Nie spotkałam nigdy tak lojalnego partnera, pełnego inwencji. Każdy aktor jest skupiony na sobie i przędzie swoją nić, a Krzyś zawsze współpracował ze wszystkimi, nawet z najmniejszymi rolami - podkreślała aktorka.
- Był niezwykle dobrym człowiekiem. Mogę powiedzieć, że nie znam drugiej takiej osoby, tak tolerancyjnej, lubiącej ludzi dookoła i promieniującej. W tetrze był tym dobrym wujkiem, jak go nazywali młodzi koledzy. Nie miał żadnych żądań gwiazdy, którą przecież był - opowiadał Maciej Englert.
Dyrektor Teatru Współczesnego wspominał, że Krzysztof Kowalewski niezwykle ciepło traktował dużo młodszych aktorów. - On się nimi opiekował, pamiętając, że też był młody i od czegoś zaczynał. Jemu sprawiało przyjemność to, że może występować i że ludzie go lubią – bo on też ich lubił. I kiedy pojawiał się w naszym towarzystwie, to jakby ktoś zapalił światło. Na problemy patrzył ze stoickim spokojem kogoś, kto lubił życie i chciał z niego korzystać.
"Nie gonił za niczym, tylko chciał dawać siebie". Malajkat wspomina Krzysztofa Kowalewskiego
Prof. Barbara Osterloff określiła aktorstwo Krzysztofa Kowalewskiego słowem "żywioł". - Pozornie kłoci się z tym słowo "zawodowstwo", ale teatr był jego żywiołem, a rzemiosło aktorskie uważał za fundament. To jest rzecz, która w jego życiu scenicznym dawała o sobie znać w tych najwspanialszych wymiarach - mówiła teatrolożka.
Jej zdaniem w rolach Krzysztofa Kowalewskiego wspaniale współgrały ze sobą komedia i dramaturgia. - Formuła "aktor komediowy" nie wystarcza dla objęcia tego, co zagrał w teatrze. Jego role były podszyte znajomością natury ludzkiej i wielką świadomością doboru środków – od komediowości w wysokim stylu, po rodzaj groteski, przejaskrawianej, ale bardzo kontrolowanej.
- Myślę o dziesiątkach słuchowisk, które razem zrobiliśmy - wspominał Janusz Kukuła, dyrektor Teatru Polskiego Radia. - Jak czytałem scenariusz, zawsze mówiłem "musi to zagrać Krzysztof". On należał do niewielu aktorów, na których czekałem z nagraniem.
Czytaj też:
Zdaniem prof. Barbary Osterloff, Krzysztof Kowalewski "wspaniale posługiwał się swoją psychofizycznością na scenie". - To był aktor, na którego patrzyło się od pierwszej sekundy, kiedy wchodził na scenę, bo on ją zgarniał. Nie chciało się stracić ani sekundy z obserwowania jego zachowań, gestów, mimiki, spojrzeń. To aktor, który przykuwał uwagę widza i nie puszczał aż do końca przedstawienia.
Krzysztofa Kowalewskiego wspominał również Juliusz Ćwieluch – autor wywiadu-rzeki "Taka zabawna historia". Jego zdaniem w tej rozmowie aktor otworzył się po raz pierwszy. - Kiedy zaczynaliśmy pracę nad książką nie bardzo miałem pojęcie o tym, jaki bagaż ten człowiek ze sobą niesie. Grał role komediowe, ale żeby dobrze grać komedie – o czym Krzysiek sam mówił – trzeba mieć bardzo dobre wyczucie dramatu. Dlatego był przekonujący w tym, co grał - mówił publicysta.
Czytaj też:
Krzysztof Kowalewski urodził się 20 marca 1937 roku w Warszawie. Jest synem znanej przedwojennej aktorki Elżbiety Kowalewskiej. W 1960 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną i zadebiutował jako aktor epizodyczny w filmie Aleksandra Forda "Krzyżacy". Rok później wystąpił po raz pierwszy na deskach Teatru Dramatycznego.
Na dużym ekranie zadebiutował w 1960 r. niewielką rolą w "Krzyżakach" w reżyserii Aleksandra Forda. Aktor zdobył również uznanie publiczności za rolę Zagłoby w ekranizacji "Ogniem i mieczem" w reżyserii Jerzego Hoffmana (1999).
Największą popularność przyniosły mu jednak postacie komediowe. Wystąpił m.in. w filmach: "Co mi zrobisz jak mnie złapiesz" (1978), "Miś" (1980), "Rodzina Leśniewskich" (1980), "Wyjście awaryjne"(1982), "C.K. Dezerterzy" (1985), "Nowy Jork - czwarta rano"(1988), "Rozmowy kontrolowane"(1991), "Nic śmiesznego"(1995), a ostatnio - w filmie "Ryś" Stanisława Tyma (2007) i "Sercu na dłoni" (2008, reż. Krzysztof Zanussi).
W 1999 roku na ulicy Piotrkowskiej w Łodzi Krzysztof Kowalewski odsłonił swoją gwiazdę w Alei Gwiazd, a rok później podczas V Festiwalu Gwiazd w Międzyzdrojach aktor odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd.
Artysta, pytany w jednym z wywiadów, o najważniejszą cechę w zawodzie aktora odparł: "talent to jest coś, z czym się człowiek rodzi, albo nie. Załóżmy, że mówimy o aktorze utalentowanym. Wtedy niewątpliwie równolegle z talentem idzie pracowitość. Jeśli nie ma pracowitości, precyzji, to na dłuższą metę niewiele można osiągnąć".
***
pkur/am